Tag Archives: europa
21 lipca 2013

Listopadowy weekend w Belgii

23 listopada 2012 roku wybraliśmy się 5-osobową ekipą na weekend do Belgii. Naszym celem była Brugia, ale również stolica, czyli Bruksela. Bilety kupione jeszcze latem w Wizz Air. Wylot miał nastąpić późnym popołudniem w piątek z lotniska w Modlinie. Przyjechaliśmy rano pociągiem do Pleszewa, żeby po śniadaniu ruszyć w drogę do Warty i dalej do Warszawy.

Droga minęła bez większych problemów. Szybko przejechaliśmy autostradą, zostawiliśmy samochód na parkingu i udaliśmy się na odprawę. Wylot planowo, przylot podobnie. Z lotniska w Charleroi udaliśmy się autobusem na dworzec główny, skąd odjeżdżał pociąg do Brugii. Punktualnie i bardzo szybko minęła podróż. Na samym dworcu mieliśmy okazję podziwiać wielką lokomotywę zrobioną z czekolady na targi cukiernictwa. Ekstra! (więcej…)



21 lipca 2013

Wracamy do Polski, przez Pizę

Kiedy 14 kwietnia w nocy przylecieliśmy do Pizy z lotniska miał odebrać nas właściciel naszego hotelu w formule B&B, których w mieście widzieliśmy całkiem sporo. Rzeczywiście przyjechał po nas samochodem, jednak z uwagi, że w nim było tylko 5 wolnych miejsc, a nas aż 7, to ja z p. Tadeuszem musiałem iść na nogach. Spokojnie wysłuchaliśmy wskazówek na dotarcie do celu, po czym ruszyliśmy… po 30 minutach (pomimo, że miało nam to zająć maks. 10 min) zgubiliśmy się na dobre. Trzeba było wrócić na lotnisko i dzwonić do niego, żeby wysłuchać kolejnych wskazówek (nie chciał po nas przyjechać). Niestety było już bardzo późno i każdy chciał po męczącej podróży z prawie końca Europy pójść spać. W końcu trafiliśmy, sami. (więcej…)



17 lipca 2013

Portugalia w niecałą dobę

Zapowiadała się męcząca noc… dla mnie. Po przylocie do Sewilli udaliśmy się po zarezerwowany samochód do wypożyczalni. Jak się okazało znowu problem z kartą kredytową i chyba tylko dzięki temu, że wcześniej korzystaliśmy już z usług tej firmy, to otrzymaliśmy pojazd na kartę debetową. Całkiem duży, 7 osobowy, jednak w przypadku dodatkowych 7 bagaży było ciasno. Bardzo ciasno. Jedynie dużo miejsca miał kierowca (czyt. ja), ale on nie mógł spać i być czujny. Coś za coś. Wyjazd z Sewilli nie należał do najłatwiejszych, trochę się zakręciliśmy, a miejscowi nie umieli pomóc. Pan Tadeusz mocno mnie wspierał i tylko dzięki temu dostaliśmy się na wylotówkę. Teraz tylko 250 km i będziemy na miejscu. Trafiliśmy pod klucz o godzinie 2 w nocy. Szybkie ogarnięcie się i spać.

Rano zaczęliśmy dzień już po 8. Kapitalne śniadanie (jedno z lepszych jakie jadłem w hotelowych restauracjach). Co prawda drogie, bo bodajże 10 Euro od osoby, ale wyjątkowo smaczne i urozmaicone. Można było doładować się na cały dzień. Spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Naszym punktem docelowym było miasto Lagos. Jednak po drodze, jak tylko była możliwość zjeżdżaliśmy w stronę wybrzeża, żeby podziwiać widoki.

Czerwone klify Praia de Falesia ciągną sie kilka kilometrów od Olhos de Agua do samej Vilamoury, której wysokie hotele widać na horyzoncie. Na górze piniowe zagajniki. Na sąsiedniej plaży Praia do Carvalho klif jest silnie podcinany u podnóża przez wody morskie (głęboka nisza abrazyjna). Plaża jest miniaturowa, ma zaledwie 60 m długości i 40 m szerokości. Te czynniki powodują wrażenie odcięcia tego terenu znacznie ograniczając horyzont.

Podziwialiśmy niesamowite formacje skalne i groty wyrzeźbione przez wodę i wiatr oraz punkt widokowy Ponta da Piedade, z którego roztacza się wspaniały widok na wybrzeże Algarve.

Powrót do hotelu zaplanowaliśmy na godzinę 14, żeby spokojnie móc ruszyć w kierunku Sewilli. W wolnej chwili na hotelowym terenie zjedliśmy zakupione po drodze świeże pomarańcza. Po tym ruszyliśmy w drogę, żeby zdążyć na wieczorny lot do Pizy. Poszło zdecydowanie szybko i bez problemów, dzięki czemu po raz kolejny mieliśmy czas na kawę w MCDonaldzie. Przelot do Pizy planowo, bez żadnych problemów.

(więcej…)



16 lipca 2013

Teneryfa – pobyt na północy

Pierwszym punktem naszej wyprawy było Puerto de La Cruz. Po przylocie wynajęliśmy samochód (5-cio osobowy) i ruszyliśmy w niepełnym składzie na miejsce naszego pobytu. Dzień wcześniej dostaliśmy smsa od właścicielki hotelu, że nastąpiła jego zmiana i dostaliśmy nowy adres. Jazda autostradą wzdłuż wyspy nie była problemem, ale trafie nie pod adres bez GPSu zdecydowanie tak. Trochę pokluczyliśmy, żeby w końcu zostawić trzy Panie na nocleg, a ja z Dziubkiem ruszyłem do stolicy po tatę i p.Tadeusza, którzy tam mieli na nas czekać po przejeździe autobusem. Poszło wyjątkowo dobrze i jak jeszcze było ciemno poszliśmy wszyscy spać. Rano śniadanie i przeprowadzka do drugiego hotelu. Tym razem był to obiekt z sieci Interpalace o bardzo wysokim standardzie. Pogoda robiła się coraz lepsza i słońce mocno grzało. Mogliśmy po obiedzie pójść na spacer i podziwiać piękne widoki na wyspie. Trafiliśmy na plażę, gdzie był czarny piasek (nie brzudzący) oraz liczne kaktusy w okolicy. Plażowiczów praktycznie brak. Wybraliśmy się również na małą przejażdżkę po okolicy wypożyczonym samochodem. Oprócz tego sporo czasu spędzaliśmy na hotelowym basenie, gdzie korzystając z formuły All-inc można było nawadniać się do woli 😉 Jednego z wieczorów przeszliśmy na drugą stronę ulicy do hotelu, który należał do tej samej sieci co nasz, dzięki czemu mogliśmy korzystać z jego udogodnień. Tam wieczorami odbywały się zabawy taneczne, a w jednej z nich wzięliśmy udział. Warto wspomnieć jeszcze o jedzeniu, które było bardzo dobre, a w szczególności soczyste i dojrzałe kiwi, którego w Polsce nie znajdziemy. Na miejscu znajdowaliśmy się w czasie świąt Wielkanocnych, dlatego część grupy uczestniczyła w świątecznych mszach w pobliskim kościele. Ja pamiętam, że w I święto wybrałem się na poranne wybieganie. (więcej…)



15 lipca 2013

Sewilla – piękne, klimatyczne miasto

W Sewilli wylądowaliśmy po godzinnym locie Ryanair z Barcelony. Lotnisko bardzo małe. Do centrum można dojechać praktycznie tylko autobusem, bowiem droga jest bardzo ruchliwa i odległość ok. 10 km również nie zachęca do spaceru. Na miejscu udało nam się znaleźć przechowalnie bagażu, dzięki czemu na zwiedzanie mogliśmy udać się bez obciążenia. Pozostało nam zlokalizowanie swojego położenia i ustalenie trasy. Pierwszym punktem, który chcieliśmy zobaczyć była Torre del Oro. Podczas średniowiecza wieża służyła jako więzienie. Dziś wieża jest odrestaurowana i jest siedzibą Muzeum Marynarki Wojennej. Jej nazwa pochodzi od złotego koloru jakim mieni się wieża poprzez odbijanie promieni słonecznych z pobliskiego jeziora. Następnie wzdłuż brzegu szliśmy podziwiając charakterystyczną architekturę miasta. Pogoda nam dopisała. Weszliśmy do typowej, hiszpańskiej restauracji, gdzie można było zjeść coś miejscowego i napić się kawy. Po ciężkiej nocy, każdy szukał szansy na odpoczynek. Kolejnym ciekawym punktem, który podziwialiśmy była arena walki byków. Z uwagi, że byliśmy w Sewilli w czasie Wielkiego Tygodnia, to odbywały się tutaj różne uroczystości. Region ten słynie z najbardziej uroczystego obchodzenia świąt Wielkanocnych na świecie. Spotkaliśmy również ludzi, którzy przypominali nam zakonników z Ku Klux Klan. (więcej…)



15 lipca 2013

Dużą grupą na podbój Hiszpanii

W lutym 2012 roku zaczęliśmy planować wyjazd na wakacje tanimi liniami. Mieliśmy lecieć dużą grupą, bo aż 7-osobową. To jest mały problem, bowiem trudno w takiej ilości kupić w relatywnie niskiej cenie bilety w konkretne miejsce w konkretnym czasie. W związku z tym zaczęły pojawiać się pewne komplikacje, lekkie zmiany terminów i przebukowanie hoteli. Nasza trasa ukształtowała się dosyć hardcorowo, bowiem do Teneryfy lecieliśmy z Poznania przez Barcelonę i Sewillę, a wracaliśmy do Wrocławia przez Sewillę i Pizę. Z drugiej strony zobaczyliśmy kawał Europy. (więcej…)



17 lutego 2013

Weekend w Sztokholmie

Pod koniec listopada 2011 roku wybraliśmy się na weekend do Sztokholmu z Poznania liniami lotniczymi WizzAir. Dokładnie od piątku 25 listopada do poniedziałku 28 listopada. Przelot odbył się o planowanej godzinie (ok 13) i po około 1,5 h byliśmy już na lotnisku Skavsta, z którego przejechaliśmy autobusem do miejscowości Nykoping, gdzie znajduje się dworzec kolejowy. Trzeba było chwilę poczekać, dzięki czemu był czas na zdjęcia. Pociąg był minimalnie spóźniony 2-3 minuty, jednak warunku w środku zdecydowanie lepsze niż w PKP. (więcej…)



4 lutego 2013

Ze Stavanger do Krakowa

Następnego dnia rano, kiedy rozpoczynały się odprawy zostaliśmy obudzeni, ale i tak było chyba już po 10. Spało się bardzo dobrze, a rano co chwilę ktoś zaglądał do naszego kącika. Ja spokojnie korzystałem z Internetu, po czym ruszyliśmy na spacer na oddaloną o około 2 km plażę. Na miejscu poleżeliśmy niecałą godzinę i znowu spotkaliśmy ludzi z Polski. Nasz lot do Polski odbył się planowo. Wylądowaliśmy w Katowicach i stąd mieliśmy rezerwację na przejazd do centrum skąd pociągiem mieliśmy jechać na jeden dzień do Krakowa. Okazało się, że za dopłatą kierowca może zawieść nas od razu do drugiej stolicy Polski, dzięki czemu po 1,5 godziny byliśmy już na dworcu w Krakowie. Na pieszo dostaliśmy się do naszego hotelu, który znajdował się na piętrze w tym samym budynku co nocny klub. Położony był jednak bardzo blisko Starego Rynku. Po zostawieniu bagaży wybraliśmy się na kolację do indyjskiej restauracji. Oj było pysznie. (więcej…)