lip 21

Listopadowy weekend w Belgii

przez w Belgia

23 listopada 2012 roku wybraliśmy się 5-osobową ekipą na weekend do Belgii. Naszym celem była Brugia, ale również stolica, czyli Bruksela. Bilety kupione jeszcze latem w Wizz Air. Wylot miał nastąpić późnym popołudniem w piątek z lotniska w Modlinie. Przyjechaliśmy rano pociągiem do Pleszewa, żeby po śniadaniu ruszyć w drogę do Warty i dalej do Warszawy.

Droga minęła bez większych problemów. Szybko przejechaliśmy autostradą, zostawiliśmy samochód na parkingu i udaliśmy się na odprawę. Wylot planowo, przylot podobnie. Z lotniska w Charleroi udaliśmy się autobusem na dworzec główny, skąd odjeżdżał pociąg do Brugii. Punktualnie i bardzo szybko minęła podróż. Na samym dworcu mieliśmy okazję podziwiać wielką lokomotywę zrobioną z czekolady na targi cukiernictwa. Ekstra!

Po przyjeździe mapa w dłoń i spacerkiem do Snuffel Backpacker Hostel. Po drodze czuć było już atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Pięknie oświetlone miasto, nawet na peryferiach. Na miejscu okazuje się, że nasz hostel znajduje się na piętrze wielkiego pubu, a właściciel już jest po kilku piwkach. Nic złego by w tym nie było, gdyby nie fakt, że zamiast pokoju 8-osobwego dostajemy szesnastkę w tej samej cenie. Trochę rozmów i musimy ustąpić. Jest 23 i nie znajdziemy nic innego. Idziemy do kuchni, żeby napić się wódeczki, bez popitki. Tak właśnie smakuje Soplica o smaku orzecha laskowego. Czas spać… wcześniej jednak prysznic, która jest możliwy tylko po przejściu przez cały pub, wyjściu na dwór i wejściu do innego budynku. A tam? Żeby zobaczyć wodę trzeba pompować… Dużo śmiechu.

Rano dostajemy śniadanko. Na słodko. Ekstra. Tyle czekolady nie jadłem nigdy. Brugia jest miastem, w którym królują przede wszystkim słodycze. Belgia w ogóle jest znana z produkcji doskonałych czekoladek a w samej Brugii znajdują się setki małych sklepików i kawiarenek, w których można skosztować tego specjału.

Wychodzimy na spacer po mieście, żeby zobaczyć te wszystkie wspaniałe budowle, o których czytaliśmy przed wyjazdem. Najpiękniejsze miejsce w mieście, to wpisana na listę zabytków UNESCO brugijska Starówka. Jest tu wiele dawnych kanałów, w większości zamulonych, ale wciąż otoczonych starymi domami z kamienia a także uroczymi małymi mostkami pozwalającymi się przedostać na drugą stronę. Największe wrażenie robi zabytkowa wieża miejska w centrum Brugii na którą weszliśmy. Jednak tylko w trójkę. Z góry całkiem fajny widok (była mgła) i po drodze można zobaczyć wspaniałe organy. Dalej oglądamy w centrum duże lodowisko, z którego w sumie miałem ochotę skorzystać, ale jakoś idziemy dalej. Jest za zimno, żeby jedni stali, a drudzy jeździli na łyżwach. Na kolejnym placu trafiamy na wystawę… świń. Takich różnych, które są wykonane z różnych materiałów i pomalowane na różne kolory.

Czas na przerwę, bowiem już przed 14. Co by tu zjeść? Aaa, pralinki. A co wypić? Aaa, czekoladę. Pychota 🙂 Psuje się pogoda, więc idziemy do marketu kupić miejscowe piwo z różowym słoniem na etykiecie i coś do jedzenia. Wracamy do naszego pubu i tutaj spędzamy kilka godzin na rozmowach, żeby na wieczór ponownie udać się na spacer po starówce Brugii. Oświetlone miasto robi doskonałe wrażenie. Przychodzi wieczór, więc szykujemy się do spania. Wcześniej jednak ponowne zabijanie czasu na rozmowach w pubie i obserwowaniu tego, jak weekend spędzają miejscowi.

IMG_2001

IMG_9796

IMG_9798

IMG_9854

IMG_9856

IMG_1983

IMG_1986

IMG_2067

IMG_9690

IMG_9704

IMG_9708

IMG_9724

IMG_9749

IMG_9783

IMG_9812

IMG_9814

IMG_9819

IMG_9821

IMG_9841

IMG_9844



Tagi: , , , ,

Zostaw komentarz