Archive | Seszele RSS feed for this section
7 lipca 2016

Pożegnanie z Seszelami na rowerach

IMG_2491

Niestety ten dzień musiał nastąpić. To właśnie dzisiaj będziemy wracali z La Digue przez Praslin do Mahe, żeby ponownie usiąść w A330 linii Air Seychelles i polecieć na Stary Kontynent. Zanim to jednak nastąpi mamy czas do godziny 15, który zamierzamy wykorzystać jak najlepiej. (więcej…)

6 lipca 2016

Kolejne fantastyczne plaże na La Digue

IMG_2362

Pobyt na plaży Anse Source d’Argent był dla nas wspaniałym doświadczeniem. Teraz trudno nam liczyć na to, że zobaczymy na wyspie jeszcze piękniejsze krajobrazy. Z drugiej strony La Digue potrafi zaskakiwać, więc za każdym rogiem może znajdować się zapierający dech w piersiach widok. Dzisiejszy dzień rozpoczynamy, jak każdy poprzedni – seszelskim śniadaniem, a następnie czekamy aż przestanie padać deszcz. Ten niestety nie ustępuje, a na zegarze pojawia się już blisko 12, więc idziemy zobaczyć w stronę portu co serwują w tzw. take away, gdzie za równowartość 15 złotych można zjeść całkiem niezły obiad. Zresztą zobaczcie sami na zdjęciu. (więcej…)

30 czerwca 2016

Anse Source d’Argent – najpiękniejsza plaża świata

IMG_1811

Budzimy się na pięknej La Dique. Jesteśmy podekscytowani faktem pobytu tutaj. Wczoraj nie udało nam się praktycznie nic zobaczyć, bowiem po przypłynięciu było już szaro, a po kilkunastu minutach zrobiło się zupełnie ciemno. Chowamy nasze stroje kąpielowe i sprzęt snorklowo-plażowy do torby i postanawiamy udać się w kierunku południowym na plażę Anse Source d’Argent. (więcej…)

22 czerwca 2016

Cudowna Anse Georgette i rejs na La Digue

IMG_1643

Drugiego dnia naszego pobytu na Praslinie pojechaliśmy autobusem na zachód, a dokładniej aż za lotnisko, na ostatni przystanek, gdzie znajduje się plaża Anse Georgette. Umieszczona jest ona na terenie ekskluzywnego resortu Constance Lemuria. Może na nią wejść każdy, kto wcześniej zapisze się na liście gości. My tego jednak nie zrobiliśmy, ale szerokie uśmiechy przekonały ochroniarza, że warto nas wpuścić. Dobrze, że tak się stało, bowiem plaża ta jest po prostu cudowna. Dojście do niej zajmuje jednak sporo czasu, bowiem droga prowadzi i w górę i w dół, a co chwilę mijają nas meleksy i wózki golfowe. (więcej…)

21 czerwca 2016

Praslin – najbardziej różnorodna wyspa na Seszelach

IMG_1214

Drugą wyspą, jaką odwiedziliśmy w czasie naszego weekendu majowego na Seszelach był Praslin. Nasz przybytek znajdował się najbliżej plaży Grand Anse, która jest bardzo długa, porośnięta pnączami i raczej popularna wśród rybaków. Na niej wylegiwało się raczej bardzo mało osób. Po pierwszej na tej wycieczce nocy spędzonej w łóżku, a nie samochodzie czy samolocie mogliśmy udać się na typowe seszelskie śniadanie, które było serwowane w hotelu położonym 15 minut spaceru od naszego domku. Pogoda o poranku zapowiadała wspaniały dzień, świeciło słońce i było bardzo ciepło. (więcej…)

18 czerwca 2016

Weekend majowy na Seszelach

IMG_0966

Pierwszy od dłuższego czasu długi weekend majowy miał mieć miejsce w domu. Nic bowiem nie wskazywało na to, że linii Air Seychelles przytrafi się dosyć gruby błąd taryfowy. Cena za bezpośredni lot z Paryża do Mahe była o 50% niższa niż normalnie. Dostępnych było kilka dat pod koniec kwietnia z powrotami w maju. Obok takiej okazji nie można przejść obojętnie! Szczerze mówiąc nawet się nie wahaliśmy i bilety nabyliśmy w przeciągu kilku minut. Decyzja podjęta – lecimy na majówkę na rajskie Seszele. Pozostawały nam do ustalenia sprawy związane z noclegami, transferami i lotami pomiędzy wyspami. O tym wszystkim w tym i kolejnych wpisach. (więcej…)

26 kwietnia 2013

Kolacja kreolska, Dubaj i powrót do zimnej Polski

Rano, na śniadanie została tylko kaszka manna, jednak na opakowaniu była informacja o 16 porcjach, więc spokojnie moglibyśmy zostać na wyspie jeszcze przez kilka dni 😉 Zjedliśmy je wyjątkowo wcześnie i o 9:15 ruszyliśmy na nogach do portu, co pozwoliło zaoszczędzić 100 rupii na taksówkę, a cała droga nie zajęła nam więcej niż 15 minut z walizkami. Tutaj po chwili oczekiwania, zapłaciliśmy za prom i przepłynęliśmy w czasie około 20 minut na Praslin. Tam szliśmy na nogach w stronę lotniska, a liczni taksówkarze próbowali nas namówić na transport. Udało się jednak znaleźć przystanek skąd autobus zabrał nas do… portu. No nic, jednak stąd jechał on bezpośrednio na lotnisko, dzięki czemu byliśmy tam już o godzinie 12. W planie było zostawienie walizek i pójście na lody, jednak jak się okazało mogliśmy bez problemu lecieć wcześniejszym samolotem o godzinie 13:30. Skorzystaliśmy z tego przywileju i około 14:00 byliśmy na Mahe, gdzie musieliśmy poczekać dwie godziny na właścicielkę naszego guesthouse’u, która miała nas o 16 zabrać do siebie. Była punktualnie, a my wcześniej zjedliśmy po kanapce na lotnisku. Nasza miejscówka okazała się bardzo przyjemna – było czysto i wygodnie. Przywitano nas koszem owoców z ogrodu i kokosem do wypicia oraz zjedzenia. Wieczorem dostaliśmy pyszną kolację na którą były miejscowe specjały, a w tym cała ryba – wyjątkowo smaczna. Kuchnia kreolska okazała się w ogólności przypaść nam do gustu, chociaż nie tak, jak to miało miejsce na Sri Lance czy w Indonezji.
(więcej…)

22 kwietnia 2013

Pobyt na La Digue – w poszukiwaniu plaży idealnej

Pierwszy dzień na La Digue miał być tak, jak cały pobyt bardzo leniwy, ale… nie wyszło. Wstaliśmy co prawda dosyć późno, bo chyba po 9. Zrobiliśmy polskie śniadanie czyli płatki z mlekiem i chlebek. Po tym ruszyliśmy na plażę. Naszym celem była plaża kokosowa. Szliśmy od północy. Po drodze spotkaliśmy dwa żółwie giganty. Jeden nie mógł sięgnąć szyją kałuży z wodą, żeby się napić, a drugi siedział na poboczu i niestety nie miał jednej łapy. Zaczęło padać i padało coraz mocniej. Droga się skończyła, a przed nami były tylko granitowe skały. Jednak to nas nie zniechęciło bowiem białą farbą były namalowane strzałki oraz białe kropki, co wyraźnie oznaczało szlak. Zresztą wcześnie czytaliśmy o nim w Internecie. Droga był jednak trudna, coraz bliżej wzburzonego Oceanu po śliskich kamieniach. Agacie japonek pękł, przez co trzeba było iść z jednym. Na szczęście inny turysta przed nami również zgubił/zostawił swój japonek, dzięki czemu można było go lekko naprawić i pomimo, że pasował na inną nogę użyć. Wykorzystaliśmy do tego sznurek od aparatu. Kiedy doszliśmy do miejsca, gdzie trasa skręcała w las myśleliśmy, że będzie już tylko łatwiej, jednak dalej znowu trzeba było iść po wielkich skałach. Nastąpił moment w którym już się nie dało iść górą, a fale były tak duże, że samobójstwem byłoby w nie wchodzić. Postanowiliśmy zawrócić, bowiem od pewnego czasu nie było również żadnego szlaku. Okazało się, że poszliśmy za daleko. Udało się wrócić na właściwą ścieżkę i po kolejnych kilkuset metrach dotrzeć przez las na plażę kokosową. Niestety na miejscu okazało się, że lustrzanka w plecaku jest cała wilgotna, a ekran LCD zaparowany. Już do końca wyjazdu nie udało jej się uruchomić. (więcej…)