Archive | Chile RSS feed for this section
23 grudnia 2014

Lot Santiago-Madryt-Berlin i powrót do domu

Nasz pobyt w Ameryce Południowe powoli dobiegł końca. 11 grudnia mieliśmy zaplanowany powrotny lot do Europy. Wyjazd był bardzo intensywny, dużo zobaczyliśmy w krótkim czasie i nawet nie mieliśmy okazji odpocząć np. na plażach położonych ok. 100 km od stolicy Chile. Rejs powrotnym Iberią zgodnie z rozkładem jest po godzinie 13, w związku z czym po 10 wychodzimy z naszego mieszkania wynajętego przez Airbnb i łapiemy taksówkę. Kierowca tak ucieszył się, że będzie miał kurs na lotnisko, że aż otworzył bagażnik jeszcze podczas jazdy. Niestety nie obyło się bez nieprzyjemności. Od razu na początku drogi poprosiliśmy o włączenie taksometru, co spotkało się z odmową. Następnie powiedzieliśmy, że zapłacimy maksymalnie 16000 CLP (tyle samo płaciliśmy dzień wcześniej), co również spotkało się z mruczeniem i sugerowaniem „normal prajs” 20 tysięcy na tej trasie. Później szybka zmiana tematu na wymienianki skojarzeń z Polską, czyli Lech Wałęsa czy Jan Paweł II. Po dotarciu do portu lotniczego dajemy kierowcy odliczone 17000 (!) CLP i odchodzimy. Ten zaczyna coś wykrzykiwać i idzie do samochodu po telefon, bo będzie dzwonił na policję. Spokojnie czekamy, ale jednak nie odważył się powiedzieć stróżom prawa, że przewiózł nas nielegalnie i nie wystawił rachunku. Cóż… czas się odprawić i pożegnać Chile. (więcej…)

22 grudnia 2014

Valparaiso i Vina del Mar – dwie perły Pacyfiku

Nasz przedostatni dzień w Chile rozpoczęliśmy od przejazdu z hotelu w Calamie na lotnisko. Recepcjonistka zamówiła nam taksówkę w cenie zaledwie 5000 CLP (bez targowania!). Zupełnie bez kolejki nadaliśmy bagaż przy stanowisku LAN i poszliśmy do firmy Viptrans oddać bilety niewykorzystane za przejazd z San Pedro do Calamy. Po krótkim wyjaśnieniu oddano nam całą kwotę. Kontrola bezpieczeństwa na lotach w Chile pozwala na przewóz napojów ponad 100 ml, dzięki czemu nie trzeba było wyrzucać butelki z wodą. Po tym weszliśmy do saloniku Pacific Club, który niestety swoją jakością i serwisem nie imponował. Nie działał ekspres do kawy, ani podgrzewacz do kanapek. Do jedzenia były tylko suche ciastka, babka, pomarańcze i jabłka oraz suche bułki z serem i szynką. (więcej…)

22 grudnia 2014

Powrót do San Pedro i nocleg w Calamie

Wycieczka czterodniowa kończy się w tym samym miejscu, gdzie się rozpoczęła, czyli w San Pedro. Żeby tam dotrzeć mieliśmy do przejechania jeszcze kawałek drogi. W związku z tym ponownie musieliśmy wcześnie wstać, spakować się i ruszyć w kierunku granicy z Chile. Po drodze postój na śniadanie, które tym razem trochę nas rozczarowało i musieliśmy sięgnąć po własne zapasy. Przy wyjeździe z Boliwii uiszczamy opłatę na granicy (w przeliczeniu kilka złotych) i czekamy na autobus do San Pedro. Tam jeszcze czeka nas kontrola bagażu. Wcześniej po drodze musimy wypełnić deklaracje wjazdowe, gdzie jesteśmy pytani między innymi o posiadane ze sobą jedzenie. Zdeklarowane jabłka zostają wyrzucone. (więcej…)

22 grudnia 2014

W drodze na Salar de Uyuni

Kolejnego dnia budzimy się bardzo wcześnie, co jest konsekwencją pójścia spać już około 21. Niestety nasi koledzy nadal źle się czują – choroba wysokościowa nie odpuszcza. Dostajemy śniadanie i powoli pakujemy się do jeepa, żeby ruszyć w dalszą drogę. Tym razem zaczynamy od Laguny Colorada, ale z innej strony, gdzie spotykamy dziesiątki lam. Można do nich podejść z bliska i sfotografować w naturalnym środowisku. Przepiękne miejsce. Nasz postój wydłuża się, ponieważ kolega rodem z Korei zapomniał swojego telefonu z hostelu, więc musi tam wrócić razem z kierowcą. Nam to nie przeszkadza i spokojnie spacerujemy nad brzegiem laguny. Jedna z lam, kiedy zbliżyłem się do niej zbyt blisko mocno stuliła uszy i prawdziwym sprintem ruszyła w moim kierunku. Ostatecznie zatrzymała się przy innych lamach. Uff, było przez chwilę gorąco. (więcej…)

22 grudnia 2014

Do Boliwii z bólem głowy

W San Pedro de Atacama nie można się nudzić! Niesamowity wybór różnorodnych atrakcji niemal przytłacza, a od liczby biur podróży można dostać oczopląsu. Księżycowe doliny, szmaragdowe laguny, gorące źródła, tryskające gejzery, wspinaczka na pobliski wulkan albo po prostu leniuchowanie w hamaku. I to wszystko w miasteczku, położonym pośrodku spalonej słońcem pustyni, które jeszcze nie dawno było tylko prymitywnym postojem w mozolnej drodze przez Andy. Dzisiejsze San Pedro tętni życiem i przyciąga turystów z całego świata. (więcej…)

12 grudnia 2014

San Pedro de Atacama i laguna Cejar – totalny chillout

Wcześnie rano wstajemy, żeby zrobić zakupy na śniadanie i spróbować kupić wycieczkę na ten sam dzień. Okazuje się, że będziemy mogli dopiero po południu pojechać na jeden z oferowanych przez agencje tripów. Decydujemy się odwiedzić lagunę Cejar. Wycieczka ta składa się z trzech części: laguny Cejar, oczek wodnych Ojos del Salar oraz zachodu słońca na Salar de Atacama. (więcej…)

12 grudnia 2014

Santiago – spacer po stolicy Chile

Santiago jest olbrzymim miastem, które oferuje bardzo wiele, dzięki czemu każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. My rozpoczęliśmy naszą przygodę ze stolicą od przejazdu na stację Los Leones i spacer na wzgórze, skąd można zobaczyć panoramę miasta z Andami w tle. Planowaliśmy wjechać tam kolejką, jednak ta był w remoncie. Po drodze zahaczyliśmy o piękne ogrody japońskie. W pełnym słońcu wszystko wyglądało naprawdę świetnie. (więcej…)

12 grudnia 2014

Pierwszy raz w Ameryce Południowej

Po wycieczce do dalekiej, ale jakże wspaniałej krajobrazowo Nowej Zelandii mieliśmy zaledwie kilka dni na pobyt w Polsce. Wróciliśmy w piątek, a już we wtorek ruszaliśmy do Ameryki Południowej, a konkretnie do Chile. Nasz przygoda rozpoczęła się standardowo w Poznaniu, skąd z naszymi przyjaciółmi pojechaliśmy samochodem do Berlina, który był naszym pierwszym punktem w podróży. Do wyjazdu do Chile przekonała nas przede wszystkim cena biletów lotniczych na trasie ze stolicy Niemiec przez Madryt do Santiago, które udało się zdobyć za około 1000 złotych w dwie strony. Jak na ten kierunek to genialna oferta. (więcej…)