Archive by Author
2 kwietnia 2014

Drugi dzień w deszczowym Hong Kongu

Pomimo, że poszliśmy spać o 3, to reagujemy natychmiastowo na budzik o godzinie 8 rano i zbieramy się na śniadanie. To serwowane w malutkiej restauracji hotelu Holiday Inn Express Hong Kong Soho jest w formie bufetu. Tak jak wcześniej czytaliśmy w komentarzach jest problem z miejscem dla wszystkich gości. Mamy jednak to szczęście, że nie czekamy na wolny stolik i od razu możemy wejść. Wybór jedzenia odpowiedni, ale swoim smakiem nic na specjalnie nie zachwyca. Oczekiwalibyśmy trochę więcej od hotelu, w którym za noc płacimy 400 złotych. Jednak oprócz tego nie ma totalnie do czego się przyczepić. Obiekty jest na wysokim (dosłownie i w przenośni) poziomie. (więcej…)



31 marca 2014

Hong Kong – do Chin niepodobny

Dzień zmiany hotelu i miejsca pobytu. Takich dni będzie dużo, bo trudno mi wysiedzieć długo w jednym miejscu, dlatego podczas planowania wyjazdów staram się odpowiednio rozdysponować posiadany czas.

Wstajemy punktualnie o 5 rano i pakujemy ostatnie rzeczy, po czym oddajemy karty od pokoju w recepcji i zamawiamy taksówkę na stację metra Songkong Road. Tylko pani z recepcji mówi po angielsku, przez co musi się osobiście pofatygować do taksówkarza, żeby przetłumaczyć mu nasz cel przejazdu. Dalej kupujemy bilety na metro po 5 RMB i jedziemy aż 15 przystanków do stacji, gdzie przesiądziemy się na najszybszy pociąg świata – Maglev, który osiąga prędkość ponad 430 km/h. Bilet przejazdu w jedną stronę kosztuje 50 RMB, a pokonanie 30 km do portu lotniczego zajmuje mu mniej niż 10 minut. (więcej…)



31 marca 2014

Szanghaj – miasto kontrastów

Swój drugi dzień w Szanghaju rozpoczynamy osobno. Ja wstaję już o godzinie 7, pomimo, że miałem budzik nastawiony na 8, to jednak zmiana czasu w Polsce (o której zapomniałem) zrobiła mi niespodziankę. Nie szkodzi, bowiem jestem wyspany i wstaję szybko popracować na komputerze, a także napisać kilka zdań relacji. Kasia budzi się godzinę później, po czym ruszamy na parter hotel, gdzie serwowane jest śniadanie w formie bufetu. Dostępne są potrawy zarówno chińskie, jak i typowe na śniadanie dla Europejczyka (tosty, płatki, warzywa). Po posiłku byłem tak najedzony, że głód poczułem dopiero o godzinie 17, a normalnie jem minimum 5 posiłków w ciągu dnia. (więcej…)



30 marca 2014

Pierwszy wieczór w Chinach

Na lotnisku kierujemy się na metro, linię numer 2, która zawiezie nas prawie do samego hotelu Holiday Inn Express Shanghai Jinsha. Po prawie dwóch godzinach drogi wysiadamy na stacji Songhong Road, skąd za 14 RMB jedziemy taksówką pod drzwi do hotelu. Angielskiego nie zna nikt i gdyby nie to, że recepcja hotelu wysłała mi adres po chińsku to chyba nigdy byśmy nie trafili na miejsce. W hotelu śpimy za punkty sieci IHG, które uzbierane zostały podczas ostatniego Big Win. Cena to 5k punktów. Warunki w hotelu komfortowe, mało gości, pomocna obsługa. Kwaterujemy się w kilka chwil. Dostajemy pokój na 8 piętrze. Jest tutaj wszystko co potrzebne wraz z przyborami kosmetycznymi, kawą, herbatą i Internetem (przewodowym i WiFi). (więcej…)



30 marca 2014

Żegnamy Rzym i lecimy do Szanghaju

Wstajemy dopiero o 9:30 bez budzika i zjadamy śniadanie. Trzeba się spakować, bo przed 11 musimy opuścić nasze lokum. Punktualnie o tej godzinie przychodzi osoba, która zajmuje się sprzątaniem mieszkań naszego hosta, a my wychodzimy. Ruszamy ponownie w kierunku Koloseum przy którym w dzień są tłumy turystów. Robimy kolejne fotki i idziemy w kierunku Watykanu, jednak wcześniej po drodze zatrzymujemy się we włoskiej kawiarni. Zamawiamy dwie kawy Espresso i Cafe Latte oraz na przekąskę chleb z pomidorami i bazylią oraz ciastko (zamówienie w ciemno, bo miało fajną nazwę). Okazuje się, że w cenniku są dwie ceny. Jedna dotyczy zamówienia przy spożyciu w środku kawiarni, a druga, kiedy usiądziemy poza nią, na plastikowych krzesłach. Wybraliśmy pierwszą opcję, chociaż różnica przy każdej potrawie/napoju wynosi 1,5 Euro. (więcej…)



29 marca 2014

Początek 18-dniowej podróży po trzech kontynentach

Nasza wyprawa była zaplanowana już od końcówki 2013 roku, kiedy to zakupiłem ostatnie przeloty. Rezerwacjami hoteli zajmowałem się w sumie na ostatnią chwilę korzystając z kilku pośredników, sieci IHG oraz portalu AirBnb. Do zrobienia mieliśmy w 11 lotów, co przekładało się na ponad 42 tysiące kilometrów w powietrzu. Ilość przejazdów autobusami i pociągami chcieliśmy ograniczyć do minimum. Głównym celem podróży było Airlie Beach w Australii ze znaną Whiteheaven Beach i innymi atrakcjami w okolicy. Tyle tytułem wstępu, ruszamy. (więcej…)



19 marca 2014

Maraton w Barcelonie

Późnym popołudniem 15 marca pojechaliśmy pociągiem z Calelli do Barcelony. Taki przejazd trwa ponad godzinę i z biletem T-10 kosztuje 3,5 Euro w jedną stronę od osoby. Nam wyszło nawet taniej, bowiem bilet nie zawsze odbijał się podczas przechodzenia przez bramki. (więcej…)



19 marca 2014

Przygotowania do maratonu w Calelli

Kolejny dzień rozpoczynamy obfitym śniadaniem w hotelu. Ilość potraw i dodatków jest tutaj niezliczona i spróbować wszystkiego się po prostu nie da. Po zdecydowanie zbyt dużej porcji (mówię o sobie) przebieramy się i idziemy na krótki trening. Zaplanowaliśmy sobie 6 kilometrów spokojnym tempem wzdłuż brzegu. Robimy 5 km na wschód, a następnie 1 km na zachód. Resztę dystansu do hotelu wracamy spacerem, sprawdzając temperaturę wody w Morzu Śródziemnym. (więcej…)