lut 13

Arequipa: przepięknie położone miasto w Peru

przez w Peru

Po całodniowym trekkingu w Kanionie Colca przyszedł czas na powrót z Chivay do Arequipy. Rano zjedliśmy jeszcze śniadanie w naszym hotelu i porobiliśmy ostatnie zdjęcia. Na terenie obiektu rosły bardzo egzotyczne rośliny, a także chodziły młode lamy i alpaki, których akurat tego poranka nie zastaliśmy, przez co nie uwieczniliśmy ich na fotografii, a uwierzcie że były niesamowicie słodkie.

Poranek był chłodny, ale pogoda zmieniała się w tempie ekspresowym, a około 10 już był upał. To właśnie specyfika miejsc położonych tak wysoko, osłoniętych górami. Krajobrazy podobały nam się tak, że nie chcieliśmy się rozstawać z Chivay, ale trzeba było zapłacić za hotel i udać się na dworzec autobusowy. Zrobiliśmy to pieszo (około 3 kilometrów). Mieliśmy szczęście, bo chwilę po naszym przyjściu akurat odjeżdżał jeden z vanów do Arequipy.

Po kilku godzinach drogi dotarliśmy do miasta. Udaliśmy się prosto do hotelu Katari Hotel at Plaza de Armas, który według nas był jednym z najlepszych podczas całej naszej podróży. Wyróżni się on nie tylko pięknymi pokojami, świetnym serwisem i nienaganną czystością, ale przede wszystkim lokalizacją na samym rynku z bajecznym tarasem. Zobaczcie sami.

Reszta dnia upłynęła nam po spacerach po tym pięknym mieście. Przypomnijmy tylko, że przez Arequipę płynie rzeka Chili (hiszp. Rio Chili). A widoczny w tle Misti jest czynnym wulkanem i czasami widać dym unoszący się z jej wnętrza. Nasz hotel znajdował się na Placu Broni (główny plac miasta, hiszp. Plaza de Armas). Otaczają go z trzech stron krużganki z restauracjami, sklepami z pamiątkami, biurami turystycznymi i hotelami. Od północy zamyka go katedra. Piękna fasada i jej wieże, widoczne z placu, stanowią boczną ścianę kościoła. Ołtarz jest po wschodniej stronie.

Kolejnego dnia plan był prosty. Wypożyczamy rowery i jedziemy przed siebie. Oj, okazało się, że to nie takie łatwe w tym terenie i przy tej wysokości nad poziomem morza. Niemniej ponad 3 godziny na siodełku zaliczone, a cena takiej zabawy wręcz pomijalna, więc jak macie wolny czas w Arequipie to polecamy.

Śniadanie z idealnym widokiem

Tak też minął nam kolejny, słoneczny dzień w Peru. Wieczorem mieliśmy lot powrotny do Limy, a w zasadzie przesiadkowy, bowiem tylko kilka godzin później lecieliśmy dalej do Cuzco. Przed wylotem odwiedziliśmy jeszcze dosyć kiepski salonik na lotnisku w Arequipie.

Nocleg mieliśmy w skromnym mieszkaniu, którego właścicielami są pewni Norwedzy. Jego zaletą było położenie zaledwie 1 km od lotniska w Limie i co więcej udało nam się tam zostawić nasz nadbagaż na kolejne dni, dzięki czemu do Cuzco polecieliśmy z mniejszą liczbą torb, co zdecydowanie poprawiło komfort podróży.



Tagi: , , , , ,

Zostaw komentarz