cze 28

Sylwester na Bali

przez w Indonezja

Rano przejechaliśmy taksówką na lotnisko w Jakarcie na terminal krajowy. Tutaj mieliśmy sporo czasu, ale po przejściu odprawy nie ma już nawet, gdzie usiąść przy kawie. Dobrze, że był jako-taki Internet. Lot o czasie, na pokładzie posiłek zakupiony wcześniej. Kilka wolnych miejsc, kilka osób z Europy. Po przylocie oczekiwanie na naszego kierowcę, dużo szukania, kręcenia się i nawet dzwonienia. Okazuje się, że czekał on na nas na terminalu międzynarodowym i przez to spotkaliśmy się z godzinnym opóźnieniem.

Po przywitaniu i zapakowaniu bagażu przejechaliśmy do kantoru wymienić trochę Euro w kantorze (sklepie), gdzie Pani chciała nas podstępnie oszukać. Byłem czujny i jej nie wyszło. W sumie tylko dlatego, że wcześniej czytałem o tego typu akcjach w relacji innych podróżników. Następnie pojechaliśm do Garuda Wisnu Kencana Cultural Park, gdzie byliśmy świadkami pierwszego balijskiego przedstawienia. Nawet fajne. Trochę spaceru, zdjęć przy olbrzymich posągach bogów i przejazd od świątyni Uluwatu, czyi bóstwa mórz.

Przed wejściem do środka świątyni obowiązkowo dostajemy szaty, aby zakryć gołe nogi, musimy też pochować okulary przeciwsłoneczne i aparaty – na terenie obiektu jest bardzo dużo małpek lubujących się we wszelkiego rodzaju drobiazgach.

Uluwatu robi niesamowite wrażenie. Ruiny wznoszą się na stromym, kilkunastometrowym klifie, a na dole fale z olbrzymią siłą rozbijają się o skały.

Teraz czekał nas długi przejazd do hotelu w miejscowości Candidasa. Pomimo, że to tylko 80 km, to kierowca zdeklarował czas przejazu 3 godziny. Dosyć długo, tym bardziej, że chcieliśmy jak najszybciej znaleźć się na miejscu i przygotować do przywitania Nowego Roku. Byliśmy wcześniej. Na miejscu powitalny drink bez prądu (b.dobry) i klucze do pokoju, gdzie zaprowadził nas hotelowy boy. Napiwku nie było…

Agata zostawiła w samochodzie telefon komórkowy i łańcuszek na szyję, ale napisaliśmy od razu maila do szefa naszego kierowcy i mogliśmy być spokojni. Warto dodać, że wcześniej dostaliśmy bilety na kolację sylwestrową, która zaczęła się ok. 20 pochodem wokół hotelu z pochodniami.

Jedzenie na kolacji okazało się obłędne, przez co straciłem panowanie (zapłacone.. :P) i najadłem się na 3 dni do przodu. Spożycie kilku pełnych talerzy, dużej dawki owoców, picie soku itp. to nie był najlepszy pomysł. Tańców zbyt dużo nie było, dopiero po godzinie zero można było trochę się poruszać, ale ogólnie całość zakończyła się dosyć wcześnie. Wspomnienia jednak zostaną na zawsze.

IMG_0630

IMG_0642

IMG_0666

IMG_0693

IMG_0699

IMG_0758

IMG_0791

IMG_0812

IMG_0817

IMG_0752

IMG_0756

IMG_0769

IMG_0778



Tagi: , , ,

Zostaw komentarz