Drugi dzień naszego pobytu w Sofii przejechaliśmy taksówką z Holiday Inn Sofia do Hilton Sofia, gdzie zostaliśmy natychmiast zakwaterowani. Jako posiadacze złotego statusu w sieci Hilton otrzymaliśmy darmowy upgrade do pokoju Executive z dostępem do saloniku, który umieszczony jest na pierwszym piętrze hotelu. Nasz pokój znajdował się na szóstym piętrze i był położony daleko od winy. W środku czekał na nas standard podobny do poprzednika. Wszystko zobaczycie poniżej na zdjęciach. Miłym prezentem, który czekał na nas po powrocie do pokoju (około godziny 15) była darmowa butelka dużej wody oraz czekoladki Lindor.
W hotelu o godzinie 14:30 szykowane są przekąski w saloniku, natomiast o godzinie 18:30-20:30 dostępne są potrawy na ciepło oraz alkohol. Warto przy okazji wspomnieć o tutejszej strefie wypoczynkowej. Dla klientów dostępny jest basen (niestety za mały, żeby w nim pływać), leżaki, sauna parowa i sucha oraz siłownia. W niedzielę rano oprócz nas nie było żadnej innej osoby, która korzystała by z tych miejsc. Poza tym rano serwowane jest w restauracji śniadanie. Uważamy, że niczego nie brakowało, było bardzo dużo smacznego i świeżego jedzenia. W mojej ocenie sam Hilton oferuje minimalnie niższy standard od Holiday Inn i gdyby nie zdecydowanie lepsze położenie oraz dostęp do lounge, to na pewno polecałbym hotel z sieci IHG. Cenowo oba obiekty wypadają podobnie, bowiem ich regularna cena to około 70 Euro za noc.
My tuż po zakwaterowaniu ruszyliśmy na eksplorowanie bułgarskiej stolicy, która według opinii wielu nie należy do najpiękniejszych. W Sofii znajduje się bardzo dużo obiektów sakralnych, jak prawosławne cerkwie i sobory. My jednak szyliśmy przed siebie w kierunku centrum, zwracając uwagę, żeby zahaczyć o najważniejsze punkty zgodnie z mapą. Na uwagę zasługuje przede wszystkim sobór Św. Aleksandra Newskiego, który został wzniesiony na polecenie cara rosyjskiego Aleksandra II. Jego budowę ukończono w 1912 roku po 30 latach prac. W środku znajdują się niezwykłe freski w stylu neobizantyjskim. Idą dalej trafiamy na niewielki bazar, gdzie można zakupić liczne pamiątki kultu religijnego. Spacer kończymy przechadzając się bulwarem Witosza, gdzie z jednej i drugiej strony ciągną się dziesiątki sklepów i restauracji. Sama Sofia zapewne nie jest miastem, które kogoś może szczególnie ująć, ale warto odwiedzić ją chociaż raz.
Około godziny 15 postanowiliśmy podjechać kawałek metrem i przespacerować się w okolice Paradise Center, skąd odjeżdżał autobus miejski pod wyciąg gondolowy. Pomimo, że na dole śniegu nie było zbyt wiele, to podobno na górze (najwyższy szczyt masywu Witosza o nazwie Czarny Wierch ma aż 2290 metrów) warunki do białego szaleństwa były odpowiednie. Miejsce to na pewno jest godne polecenia dla osób, które szukają dogodnego miejsca do jazdy na nartach, a w Polsce jak dobrze wiemy pogoda nas pod tym względem nie rozpieszcza. Tutaj ceny są bardzo przystępne, a widoki nawet na dole bardzo obiecujące.
Nasz weekend w Sofii zakończyliśmy w niedzielę 11 stycznia, kiedy to polecieliśmy samolotem Airbus A319 do Berlina. Wcześniej odwiedziliśmy na lotnisku dwa saloniki. Pierwszym z nich jest Pliska Lounge, który zasługuje na uwagę przede wszystkim na sok pomarańczowy z wyciskanych pomarańczy (sami wkładamy owoce do wyciskarki). Poza tym w godzinach popołudniowych nie było w nim w ogóle ludzi i można było spokojnie odpocząć. Minusem był bardzo wolny Internet, co sprawiło, że postanowiliśmy odwiedzić salonik Swissport Vitosha Lounge. Tutaj mamy więcej miejsca, większy wybór przekąsek, ale też było więcej osób korzystających z tychże wygód.
Po przylocie do Berlina, przejechaliśmy z Blacklane na dworzec ZOB, skąd autobusem PolskiBus wróciliśmy do Poznania.
Pokój typu executive
sobór Św. Aleksandra Newskiego
Popołudniowe przekąski w saloniku
Prezent od hotelu Hilton
Widok na kolejkę gondolową
Wieczorny serwis dla gości hotelu Hilton
Śniadanie w hotelu Hilton
Basen z leżakami w Hiltonie
Pierwszy z odwiedzonych saloników ze wspomnianym sokiem pomarańczowym
W drugim saloniku przekąsek nie brakowało
Najnowsze komentarze