sty 25

Ostatnie chwile na Bali

przez w Indonezja

Nasz pobyt na indonezyjskiej wyspie dobiegał końca. Wstaliśmy trochę wcześniej i udaliśmy się na śniadanie do restauracji w hotelu Mercure Bali Legian. Można tutaj usiąść w środku lub wyjść na zewnątrz, obok basenu. Rano nie ma jeszcze takiego upału, więc całkiem przyjemnie zjeść pierwszy posiłek na powietrzu. Trzeba przyznać że wybór jedzenia tutaj był okazały, jednak najbardziej spodobało nam się urządzenie do samodzielnego wyciskania soków z owoców, które pokrojone czekały na użycie. Przepyszna sprawa. Chwilę później leżeliśmy już na leżakach, popijaliśmy poranną kawę i kąpaliśmy się w basen. Czego chcieć więcej pod koniec listopada? 🙂

Posileni poszliśmy po nasze skutery na podziemny parking, a przez to, że nie my je tutaj parkowaliśmy to musieliśmy chwilę ich poszukać. Oddaliśmy je do wypożyczalni, gdzie nikt nie sprawdzał ich stanu technicznego, tylko poziom paliwa. Planowaliśmy dzisiaj zrobić zakupy, a następnie udać się na masaż. Pierwsze z naszych zadań nie należało do największych przyjemności, bowiem cały czas trzeba się (a co najmniej powinno) targować. W dodatku mieliśmy dosyć precyzyjnie sprecyzowane prezenty do kupienia przez co trzeba było trochę się nachodzić, zanim mogliśmy z czystym sumieniem wydać resztę pieniędzy na balijski masaż. Ten nie dosyć ze jest bardzo tani, to odbywa się w miłej atmosferze, w eleganckim miejscu i jest robiony przez zdecydowane profesjonalistki. To gwarantuje, że tak wydanych ok. 30 zł nie będziemy żałowali, a pewnie w przyszłości jeszcze nieraz wrócimy.

Teraz pozostawało nam wrócić do hotelu, szybko się spakować i wykwaterować. Przenosiliśmy się na ostatnia noc do Jimbaran, gdzie mieliśmy rezerwacje w Intercontinental Bali Resort. Hotel ten oferuje balijską architekturę, 500 metrów dostępu do pięknej piaszczystej plaży i 14 hektarów tropikalnego ogrodu. Pierwsze co przyciąga naszą uwagę to wodne kanały przed wejściem i piękne kolorowe kwiaty. Obsługa od pierwszego momentu jest niesamowicie miła i pomocna. Check in odbywa się na siedząco, otrzymuje się naszyjniki z kwiatów i powitalny napój.

Ale Jimbaran to przede wszystkim plażowanie: w sumie w hotelu znajduje się 6 basenów, z czego największy idealnie nadaje się do pływania, a także do spędzania czasu na leżaku. Wzburzone morze, piękna długa plaża to zarówno miejsce idealne do spacerów, jak i błogiego lenistwa: wzdłuż terenu hotelowego rozmieszczone są leżaki, a także domki z materacami do leżenia oraz łóżka do masażu.

Czas na kolejną przyjemność – zachód słońca. Sunset Bech Bar and Grill to pięknie zaprojektowany bar na plaży – wygodne fotele, podświetlone na fioletowo palmy, chilloutowa muzyka. Tutaj przyjdziemy po kolacji na plaży w jednej z niehotelowych restauracji. Smaczne jedzenie i to co najważniejsze – niezwykły widok słońca i nieba, które mienią się odcieniami czerwieni, pomarańczu i fioletu. Plaża Jimbaran słynie z widoku chowającego się za horyzontem słońca – na tym tle można też zobaczyć zniżające się do lądowania samoloty. Po powrocie do pokoju okazuje się, że obsługa zrobiła nam prezent i przyniosła półmisek owoców.

Kolejny dzień i czas na śniadanie, które serwowane jest w dwóch restauracjach. Decydujemy się na Taman Gita Terrace. Klimatyzowana restauracja śniadaniowa cieszy bogactwem wyboru. Jest sushi, naleśnikiem z syropem klonowym i wędzona ryba maślana. Siadamy w środku i patrzymy na wodne jeziorko porośnięte kwiatami lotosu.

Jeszcze chwila na basenie, wypisujmy pocztówki do rodziny i znajomych, a następnie idziemy się spakować. To już koniec naszych wakacji w Indonezji, ale nie koniec całej wycieczki (o tym później). Jedziemy taksówką na lotnisko w Denpasar. Czeka nas lot do Kuala Lumpur liniami Malindo Air. Przy kontroli bagażu nie mamy żadnego problemu i udajemy się do saloniku Premier Lounge. Wypijamy whisky i colą, zjadamy przekąski i idziemy na boarding. Siedząc już w samolocie nasz rejs coraz bardziej się opóźnia z przyczyn technicznych. Pasażerowie są proszeni o opuszczenie pokładu i oczekiwanie na ponowne wezwanie na tablicy odlotów. My jesteśmy jeszcze względnie spokojni, bowiem nasz kolejny lot jest dopiero chwile przed północą, ale chcieliśmy podczas przesiadki udać się jeszcze do centrum Kuala Lumpur i zrobić zakupy. Wracamy do saloniku na kolejnego drinka i zupę. Dalej już wszystko ułożyło się po naszej myśli i po około godzinie rozpoczęliśmy wznoszenie i lot w kierunku stolicy Malezji. Trzeba przyznać, że tania linia Malindo Air wypada zdecydowanie lepiej pod względem komfortu (miejsce na nogi, indywidualny system rozrywki), niż wielu innych przewoźników znanych nam na europejskim niebie.

O tym czy na czas dotarliśmy do Kuala Lumpur, co tam się wydarzyło i jak przebiegała nasza dalsza podróż przeczytacie w kolejny wpisie.

IMG_7291

Śniadanie w Mercure Bali Legian

IMG_7333

DCIM285MEDIA

IMG_7312

IMG_7310

IMG_7298

IMG_7339

W trakcie kwaterowania

DCIM285MEDIA

IMG_7343

IMG_7350

IMG_7366

DCIM285MEDIA

Nasz pokój z tarasem

IMG_7371

IMG_7382

DCIM285MEDIA

DCIM285MEDIA

IMG_7392

DCIM285MEDIA

DCIM285MEDIA

IMG_7403

Zachód słońca na plaży w Jimbaran

IMG_7412

IMG_7423

IMG_7440

IMG_7448

DCIM285MEDIA

DCIM285MEDIA

Kolacja na plaży (aż woda nie dotarła pod nasz stolik – przypływ)

DCIM285MEDIA

IMG_7461

IMG_7469

Niespodzianka od obsługi hotelu

IMG_7471

Śniadanie w IC Bali Resort

IMG_7476

IMG_7480

IMG_7483

DCIM285MEDIA

IMG_7490

IMG_7501

IMG_7519

DCIM285MEDIA

Wnętrze samolotu Malindo Air

IMG_7523

IMG_7526

Salonik Premier Lounge na lotnisku w Denpasar

IMG_7533

Widok tuż po starcie

IMG_7540



Tagi: , , , , , , , , , ,

One Response to “Ostatnie chwile na Bali”

  1. From Daniel:

    dajcie spokoj… jestescie conajwyżej zwyczajnymi turystami… pod kategorię podróżników nawet nie podchodzicie… wypasione hotele oderwane od rzeczywistości. a gdzie tubylcy, ich styl życia, kultura? pośpjcie u kogoś w domu, Bali to nie tylko przepych. to wszystko inne.

    Posted on 26 kwietnia 2016 at 19:50 #

Zostaw komentarz