kw. 03

Dookoła świata w 13 dni: Melbourne – wracam do mojego ulubionego miasta!

przez w Australia, Stany Zjednoczone

Do tej pory zawsze na lotnisku w Los Angeles korzystałem z poczekali KAL, do której wstęp jest możliwy z kartą Priority Pass. Tym razem otrzymałem zaproszenie do lounge OneWorld. Przed wejściem pani z obsługi zeskanowała mój bilet i wskazała wejście. Trzeba przyznać, że salonik robi wrażenie. Jest rzeczywiście bardzo duży, nowocześnie urządzony i dobrze wyposażony. Zdecydowanie lepszy od wspomnianego wcześniej saloniku Korean Airlines. Mamy tutaj kilka stref wypoczynkowych, miejsca do pracy, stolik do spożycia posiłków oraz bufet z potrawami na ciepło i na zimno. Oprócz tego jest duży bar, w którym możemy zamawiać mocniejsze alkohole oraz korzystać z samoobsługowego serwisu win (białe, czerwone i różowe, po kilka rodzajów). I teraz najśmieszniejsze – kiedy poszedłem po kieliszek zostałem poproszony o pokazanie swojego dokumentu tożsamości. Ostatnio proszono mnie o dowód osobisty jakieś 8 lat temu, więc było to dla mnie bardzo zabawne, ale wcale nie było mi z tym źle 😉 W trakcie mojego pobytu tutaj leciał akurat mecz w Baseball, którym co najmniej połowa gości niesamowicie się emocjonowała. Obsługa także nie pozostawała obojętna temu wydarzeniu.

Nie będę się rozpisywał za bardzo na temat tego co był dostępne tutaj do jedzenia, ale wstawię kilka zdjęć, żebyście mogli sami ocenić OneWorld Lounge na lotnisku w LAX.

Stanowisko odprawy

Boarding na lot do Melbourne rozpoczął się 45 minut przed odlotem. Po opuszczeniu saloniku skierowałem się schodami na dół i dalej w kierunku bramki 143, skąd był odlot. Do samolotu zostaliśmy zawiezieni autobusem. Nasza maszyna stała zaparkowana co najmniej kilometr od terminala, a przejazd trwał niezwykle długo. Tym razem podróżowałem Boeingiem 747, a rejs trwał ponad 15 godzin (!). Niestety w klasie ekonomicznej mamy układ foteli 3-4-3, którego bardzo nie lubię. Dobrze, że nie było problemu z otrzymaniem miejsca aisle. Po starcie podano nam butelkę wody, a następnie rozpoczął się serwis. Do wyboru były dwa dania. Ja zdecydowałem się na sałatkę z kurczakiem, która była bardzo smaczna i sycąca. Do tego był jeszcze deser w postaci puddingu, którego już nie skosztowałem. Wino serwowane było w małych butelkach.

Przez cały czas trwania rejsu można było udać się na tył kabiny, gdzie dostępne były przekąski w postaci wafelków musli oraz jabłek. Po kolacji poszedłem jednak spać i obudziłem się za 7 godzin. Fotele w tym samolocie są całkiem wygodne, miejsca na nogi jest sporo, a jedynym minusem są bardzo małe kieszeni w poprzedzającym fotelu. Do dyspozycji było także gniazdo USB do ładowania telefonu. Złego słowa nie można powiedzieć o systemie rozrywki, z którego nie korzystałem zbyt wiele, ale przeglądając ofertę filmów, programów telewizyjnych czy muzyki muszę stwierdzić, że jest bardzo obszerna.

Maszyna, którą przyleciałem do Melbourne

Dokładnie na 3 godziny przed lądowaniem rozpoczęto serwis śniadaniowy. Do wyboru było angielskie śniadanie (jajecznica, boczek, pieczarki etc.) lub talerz owoców. Wybrałem pierwszą pozycję, chociaż wokół mnie zdecydowanie stawiano na zastrzyk witamin. Po posiłku dłużyła mi się już każda minuta, ale ostatecznie wylądowaliśmy o godzinie 9:15 dnia 4 listopada. Przypomnijmy, że wylot z Los Angeles był o 22:55 dnia 2 listopada. Ot taka ciekawostka 😉

W kolejce imigracyjnej ludzi znowu sporo. Czas oczekiwania mija jednak szybko, ponieważ po tylu godzinach bycia poza offline jest co czytać na telefonie 😉 Tym razem bez żadnych dodatkowych kontroli jestem wpuszczony do kraju. Co ciekawe aplikowałem o wizę kilka dni temu i nie dostałem żadnego potwierdzenia.

Od razu po wyjściu z lotniska kieruję się w prawą stronę do Skybusa. Ostatnio będąc w Melbourne (w marcu) też skorzystałem z tego typu transferu. Bilet w 2 strony kosztuje 38 dolarów australijskich tj. ok. 115 złotych. Niestety trudno tutaj o jakąś rozsądną alternatywę, więc zaciskam zęby i kupuję. Po 5 minutach jestem już na pokładzie autobusu, żeby po kolejnych ok. 20 minutach być w centrum miasta.

Jeszcze na zegarze nie ma godziny 11, ale z walizką zwiedzać nie będę, więc zamawiam Uber na przystanek Skybusa i jadę do swojego hotelu. Tym razem zabookowałem hotel Pullman & Mercure Melbourne Albert Park. Zrobiłem to oczywiście z wykorzystaniem punktów w programie Accora. W drodze do hotelu uciąłem sobie rozmowę z kierowcą (młodym człowiekiem), który pytał mnie m.in. o ceny wódki w Polsce, czy mamy ładne dziewczyny, ile średnio zarabiamy (on mówił, że zarabia 30 AUD/h) i jakimi pieniędzmi operujemy. Czas minął dzięki temu bardzo szybko, a za przejazd zapłaciłem 11 AUD.

W hotelu do check in były inne osoby, ale stanowisko Priority dla gości statusowych było wolne i obsługiwał je sam menager do relacji z klientami. Oznajmił, że mój pokój jeszcze nie jest gotowy, ale zaraz się dowie ile muszę poczekać. Okazało się, że dziesięć minut. Kazał zostawić bagaże i poczekać na kanapach. Rzeczywiście po tym czasie przyszedł do mnie z kopertą i oznajmił, że dostałem upgrade do pokoju Privilage z widokiem na jezioro. Właśnie sprawdziłem ile kosztuje taki typ pokoju na bookingu i widnieje tutaj cena 857 złotych za noc.

Pokój rzeczywiście robił dobre wrażenie. Jest tutaj biurko do pracy, osobny stolik do wypicia kawy oraz fotel do oglądania telewizji. Nie zabrakło szlafroków i kapci w szafie, a w łazience znalazła się wanna z hydromasażem. Po lekkim rozczarowaniu ostatnim moim hotelem tutaj muszę przyznać, ze wszystko było świetne. Co więcej po 30 minutach, kiedy szykował się do wyjścia zapukał do moich drzwi kelner i przyniósł mi truskawki w czekoladzie oraz list w całości napisany ręcznie od managera. Takie drobiazgi, a bardzo cieszą.

Ile to wszystko kosztuje?

Lot, który Wam opisałem kosztuje normalnie około 2600 złotych. Na szczęście blisko rok przed podróżą udało mi się go zakupić z błędu taryfowego (error fare) za niecałe 400 złotych 🙂

Nocleg w Melbourne zarezerwowałem przez stronę Accorhotels. Zapłaciłem za pomocą zebranych punktów tj. 4000 pkt. + 32 złote dopłaty. Dzięki statusowi Platinum podniesiono mi standard pokoju. Zobaczcie ile udało mi się zaoszczędzić.



Tagi: , , , , , , , , , ,

Zostaw komentarz