kw. 26

Kolacja kreolska, Dubaj i powrót do zimnej Polski

przez w Seszele, Zjednoczone Emiraty Arabskie

Rano, na śniadanie została tylko kaszka manna, jednak na opakowaniu była informacja o 16 porcjach, więc spokojnie moglibyśmy zostać na wyspie jeszcze przez kilka dni 😉 Zjedliśmy je wyjątkowo wcześnie i o 9:15 ruszyliśmy na nogach do portu, co pozwoliło zaoszczędzić 100 rupii na taksówkę, a cała droga nie zajęła nam więcej niż 15 minut z walizkami. Tutaj po chwili oczekiwania, zapłaciliśmy za prom i przepłynęliśmy w czasie około 20 minut na Praslin. Tam szliśmy na nogach w stronę lotniska, a liczni taksówkarze próbowali nas namówić na transport. Udało się jednak znaleźć przystanek skąd autobus zabrał nas do… portu. No nic, jednak stąd jechał on bezpośrednio na lotnisko, dzięki czemu byliśmy tam już o godzinie 12. W planie było zostawienie walizek i pójście na lody, jednak jak się okazało mogliśmy bez problemu lecieć wcześniejszym samolotem o godzinie 13:30. Skorzystaliśmy z tego przywileju i około 14:00 byliśmy na Mahe, gdzie musieliśmy poczekać dwie godziny na właścicielkę naszego guesthouse’u, która miała nas o 16 zabrać do siebie. Była punktualnie, a my wcześniej zjedliśmy po kanapce na lotnisku. Nasza miejscówka okazała się bardzo przyjemna – było czysto i wygodnie. Przywitano nas koszem owoców z ogrodu i kokosem do wypicia oraz zjedzenia. Wieczorem dostaliśmy pyszną kolację na którą były miejscowe specjały, a w tym cała ryba – wyjątkowo smaczna. Kuchnia kreolska okazała się w ogólności przypaść nam do gustu, chociaż nie tak, jak to miało miejsce na Sri Lance czy w Indonezji.

O 5 rano czekało na nas śniadanie, po którego zjedzeniu zawieziono nas na lotnisko. Tam wymieniliśmy rupie z powrotem na euro, bowiem w tej walucie właścicielka chciała otrzymać wynagrodzenie za nocleg. Nadaliśmy bagaż i przeszliśmy do hali odlotów. Tutaj okazało się, że zaplanowany na 8:30 lot do Dubaju opóźnia się. Po około 1,5 godziny wydano nam vouchery o wartości 100 rupii na zakupy w sklepach na lotnisku. Dzięki temu zjedliśmy bułkę i wypiliśmy kawę, a po kolejnych kilku minutach okazało się, że samolot jest gotowy na przyjęcie pasażerów na pokład. Lot minął spokojnie i po około 4 godzinach byliśmy w Dubaju, gdzie otrzymaliśmy wizę i zostaliśmy przewiezieni do hotelu. Trochę czasu zajęło nam zorientowanie się, skąd odjeżdża autobus oraz zakwaterowanie, bowiem było sporo osób do check in. Okazało się, że nie ma w hotelu darmowego Internetu, a półgodziny Wi-Fi kosztuje 10 dolarów, przesada. Wykąpaliśmy się i poszliśmy na kolację, a tutaj były same, wspaniałe dania. Czuliśmy się jak na wakacjach All Inclusive, a w dodatku z potrawami kuchni wschodnich – żyć nie umierać. Spożycie trwało pomimo sporego tempa ponad godzinę, a ból brzucha i potrzeba skorzystania z toalety „już” będzie pamiętana przez nas na długo. Po tym czasie ruszyliśmy na nogach w stronę metra, żeby przejechać na zwiedzanie Dubaju autobusem z otwartym dachem, który krąży po mieście z turystami na pokładzie. Niestety nasze długotrwające poszukiwania zakończyły się klapą, więc wzięliśmy taksówkę i przejechaliśmy do Dubai Mall, gdzie był akurat pokaz grających fontann na tle najwyższego budynku świata. Zrobiło to na nas niesamowite wrażenie. Pokręciliśmy się chwilę po centrum handlowym i wróciliśmy metrem do hotelu, tylko po to, żeby wziąć kolejną taksówkę na wycieczkę po mieście w nocy. Nie mogliśmy wrócić do Polski nie widząc słynnej palmy czy siedmiogwiazdkowego hotelu, który jest wizytówką miasta. Udało się. Kierowca na dodatek zrobił nam liczne, dobre zdjęcia (jak na zastępczy aparat), dzięki czemu mamy pamiątkę z ZEA. Po 2 godzinach snu, pojechaliśmy o 4:30 rano na lotnisko, żeby o 7:30 wylecieć do Warszawy.

Niestety okazało się, że nasz lot z powodu złych warunków atmosferycznych w Dubaju nastąpi dopiero o 11, więc było jeszcze ponad 6 godzin do odlotu. Chcieliśmy wrócić do hotelu i się wyspać, jednak nie było takiej możliwości. Nadaliśmy więc bagaż i poszliśmy po kupony do restauracji, żeby zjeść śniadanie. W tym przypadku nie było żadnych problemów. Otrzymaliśmy karteczki ze spisem miejsc na lotnisku, gdzie możemy za darmo zjeść to czego dusza zapragnie. Wybraliśmy pierwszą restaurację, bowiem oferowała bufet, czyli szwedzki stół. Nie mogliśmy w żaden sposób jej znaleźć, podobnie zresztą jak inni kliencie linii Emirates. Okazało się, że znajduje się piętro wyżej, gdzie można wejść po dobrze schowanych schodach. Bez pomocy obsługi jednego ze sklepów na lotnisku nie trafilibyśmy nigdy. Na miejscu było wszystko czego oczekiwaliśmy – od kanapek z łosiem, owoców i napoi po dania ciepłe. Co ważne był też Internet, co prawda dosyć wolny. Kiedy zrobiło się parę minut po 10 poszliśmy w stronę wyjścia. Nasz lot był jednak z innego terminalu, przez co musieliśmy szybko wydostać się na zewnątrz. Nawet część obsługi nie mogła nam pomóc, a my dosyć mocno się zdenerwowaliśmy. Na szczęście jedna z pań szybko zorganizowała nam transport autobusem po lotnisku do właściwego terminalu, który jak się okazało był bardzo daleko i na pieszo nie było szans, żeby zdążyć. Dalej biegiem na odprawę. Okazało się, że ludzie dopiero zaczynali wchodzić do samolotu, więc spokojnie można było usiąść i przez Skype zadzwonić do domu. Lot odbył się bez żadnych większych niespodzianek, podano dwa posiłki, nie oszczędzano na napojach. Po przylocie do Warszawy i odbiorze bagażu musieliśmy się ciepło ubrać, bo różnica temperatur między Polską, a Seszelami to ponad 30 stopni. Przejechaliśmy na Dworzec Zachodni skąd opóźnionym (znowu!) pociągiem pojechaliśmy do Poznania. Mieliśmy kupione wcześniej bilety na PolskiBus, jednak z powodu obsuwy w Dubaju nie zdążylibyśmy na godzinę 16 na jego odjazd. Po kolejnych czterech godzinach byliśmy już w Poznaniu, skąd taksówką dotarliśmy do domu.

P1050540

Kolacja kreolska

P1050549

Na deser liczne owoce

P1050554

Opuszczamy raj i mówimy see you later 😉

P1050566

Nasz hotel w Dubaju. Nie było czasu na kąpiel w basenie.

P1050573

Kolacja w Dubaju na koszt Emirates

P1050580

P1050609

Najwyższy budynek świata

P1050666

P1050673

Powyżej dwa luksusowe hotele w Dubaju

P1050675

Szalony taksówkarz

P1050681

Kolejne posiłki na koszt Emirates

P1050691

P1050692

P1050702

P1050705

P1050707

Czas spać, za chwilę Warszawa

P1050693

W rejsie DXB-WAW system rozrywki na najwyższym poziomie z filmami o polskim dubbingu.



Tagi: , , , , , , ,

Zostaw komentarz