gru 13

Archipelag Islas Marietas – kajaki, ukryta plaża i silne fale

przez w Meksyk

Spacerując po Puerto Vallarta napotykaliśmy się co chwila na niewielkie budki, gdzie sprzedawno wycieczki fakultatywne. Większość z nich wydawała nam się mało interesująca, poza jedną. Mowa o rejsie na Islas Marietas, czyli miejscu o którym słyszałem już wcześniej. Dokładniej to wiedziałem o istnieniu Playa Escondida. Jest to zapewne jedno z najpiękniejszych i najbardziej zaskakujących miejsc na świecie. Ta wyjątkowa plaża schowana pomiędzy skałami wulkanicznymi. Aby się na nią dostać, należy przepłynąć przez zalaną jaskinię, nurkując pod wodą. Wewnątrz groty znajdują się pokłady złotego piasku mieniące się w pełnym słońcu. Widok jest niesamowity, ponieważ plaża jest odkryta.

W związku z powyższym, kiedy zakończyliśmy nasz trzydniowy pobyt w hotelu all inclusive, to postanowiliśmy udać się na wycieczkę, żeby zobaczyć coś więcej poza Puerto Vallarta, które mimo wszystko bardzo nam się podobało. Wcześniej jednak zmieniliśmy nasze miejsce zamieszkania na oddalony około 1 kilometra od hotelu Las Palmas apartamentowiec Grand Venetian, który wynajęliśmy za pośrednictwem Airbnb. Mieszkanie robiło świetne wrażenie, zresztą zobaczcie sami na zdjęciach.

Wieczorem, kiedy pogoda się nieco zepsuła poszliśmy na spacer do pobliskiego centrum handlowego i właśnie tam zarezerwowaliśmy miejsca na wycieczkę na wyspy Marieta (hisz. Islas Marietas). Cena takiego tripu to około 100 złotych od osoby.

Rano podjechaliśmy kawałek autobusem do portu, z którego mieliśmy wypływać. Tutaj zaczęły się dodatkowe opłaty – pierwsza portowa – około 5 złotych od osoby. Kolejna to wstęp do parku narodowego… Z tą, po telefonie do pośrednika udało nam się uporać i nie zapłaciliśmy nic. Wyspy Marieta znajdują się około 7 km od półwyspu Punta de Mita. Ze względu na swoje ukształtowanie nigdy jednak nie były zamieszkane. Na początku XX wieku meksykańska armia uznała, że dzięki ich położeniu z dala od brzegu oraz specyficznemu ukształtowaniu terenu, można je wykorzystać jako poligon artyleryjski i testowy.

Po wielu latach, wyspy zostały pozostawione własnemu losowi i odżyły, a następnie stały się domem dla wielu gatunków zwierząt i roślin oraz przyciągnęły tysiące turystów. Miejsce to siedlisko tysięcy gatunków tropikalnych ryb, morskich żółwi, delfinów, manatów, ośmiornic i innych zwierząt, które przyciągają miłośników przyrody i nurkowania.

Po wypłynięciu z portu w Puerto Vallarta popłynęliśmy wpierw do miejscowości Nuevo Vallarta, gdzie wzięliśmy kolejnych pasażerów. Następnie poczęstowano nas napojami i popłynęliśmy w stronę archipelagu. Po drodze obserwowaliśmy m.in. delfin, które wyskakiwały z wody. Widok ten wzbudził bardzo duże poruszenie wśród turystów. Po dotarciu na miejsce część z nas wsiadła do motorówki, a część do kajaków. W tym czasie osoby, które nie były zainteresowane pływaniem mogły chillować na statku popijając meksykańską tequilę.

Łódkami motorowymi przewieziono nas na plażę, ale niestety nie tę ukrytą, ale inną, gdzie mogliśmy spędzić około godziny. Nie wyróżniała się ona niczym specjalnym, poza olbrzymimi falami, które mocno utrudniały opuszczenie motorówki. Trzeba było wyskoczyć z wysokiego pokładu, do wody, która miała głębokość co najmniej 1,5 metra.

Niestety nie było nam dane zobaczyć ukrytej plaży tego dnia. Podobno fala była zbyt duża tego dnia, żeby się tam udać. Z drugiej strony czyta się w Internecie, że obecnie może tam jednego dnia dostać wstęp tylko około 100 osób. W drodze powrotnej animatorzy na łódce zorganizowali kilka zabaw, które zdecydowanie poprawiły atmosferę i sprawiły, że czas rejsu powrotnego minął nam bardzo szybko. Piliśmy piwo na czas, tańczyliśmy i sprawdzaliśmy kto może wypić więcej tequili.

Tak właśnie minął nam kolejny dzień w Meksyku!



Tagi: , , , , , , ,

Zostaw komentarz