gru 16

Weekend w Rumunii – zwiedzamy Bukareszt

przez w Rumunia

Jesienne weekendy spędzaliśmy głównie w podróży. Po odwiedzeniu stolicy przyszedł czas na wyjazd za granicę. Tym razem skorzystaliśmy z bardzo tanich lotów z Berlina do Rumunii. Z uwagi, że nasz wylot był już po 6 rano w piątek, to do stolicy Niemiec pojechaliśmy w nocy samochodem. Droga minęła nam dosyć szybko, a jeszcze przed wylotem udało się odwiedzić skromny salonik na lotnisku Schonefield i wypić poranną kawę.

Rejs liniami Ryanair do Bukaresztu trwał trochę ponad dwie godziny. Oczywiście większość lotu przespaliśmy, ale udało się uwiecznić piękny wschód słońca. Po wylądowaniu od razu udaliśmy się na przystanek autobusowy, żeby dojechać do centrum rumuńskiej stolicy. Przejazd trwał dosyć długo, a przez okna mogliśmy oglądać zabudowę Bukaresztu. Wysiedliśmy na Piata Unirii. Miejsce to nie prezentuje się zbyt dostojnie. Wszędzie asfalt i beton. Stąd można udać się do Pałacu Parlamentu poprzez Bulwar Unirii. My jednak wpierw kierujemy się w stronę hotelu, gdzie zarezerwowaliśmy nocleg.

Nasz DoubleTree by Hilton Bucharest Unirii Square znajduje się około 1 kilometra na wschód. Nasz pokój pomimo przedpołudniowej pory jest już gotowy. Udaje nam się dostać większy pokój od standardowego oraz darmowe śniadanie (status złotych w sieci HHonoros). Niestety jesteśmy tak bardzo zmęczeni prawie bezsenną nocą, że idziemy spać. Budziki nastawione na 15.

Po wyjściu z hotelu kierujemy się bulwarem Unirii w stronę pałacu. Podziwiamy kolejne fontanny. To właśnie to miejsce miało przypominać Pola Elizejskie. Niestety nie do końca tak jest, bowiem brakuje temu miejscu estetyki. Kiedy docieramy pod Parlament nie możemy się nadziwić. Budynek ten budowało 20000 osób przez 5 lat na trzy zmiany. To drugi, po Pentagonie największy budynek na świecie. Aż trudno zrobić mu zdjęcie, trzeba zachować odpowiedni dystans, żeby objąć obiektywem. Warto jednak pamiętać, że budynek ten jest symbolem cierpienia, kiedy w tym mieście panował przez 22 lata tyran.

My jednak skierowaliśmy  się w stronę peryferii miasta. Wzdłuż chodników ciągnęły się socjalistyczne molochy. Sam beton i rzadko kiedy drzewa. W końcu trafiliśmy do chińskiej restauracji. Nie byliśmy przekonani czy to dobre miejsce na kolacje, ale jak się okazało oferowano tutaj doskonałe jedzenie i pełni sił mogliśmy ruszyć dalej, w kierunku centrum Bukaresztu.

Nasz spacer nie trwał jednak długo, bowiem naszą uwagę zwrócił sklep ze słodkościami. Takich w Bukareszcie jest sporo. Można tutaj kupić naprawdę przepyszne smakołyki. Kupiliśmy kawałki bakławy, czyli znanego deseru, który głównie je się w Turcji, Grecji i właśnie Bułgarii. Dalej poszliśmy wzdłuż ulicy Victoriei, czyli najważniejszej w całym mieście. Tutaj znajdują się dostojne kamienice, sklepy z drogimi markami i restauracje. Do hotelu wracamy jednak bocznymi uliczkami. Każda oferuje coś innego, ale jednak na swój sposób pięknego. Widać tutaj ślady dawnej świetności tego miasta.

Na dworze zrobiło się już ciemno i bardzo zimno. Jesień to jednak nie jest najlepszy czas na długie spacery. Wróciliśmy do hotelu i od razu poszliśmy spać, ponieważ nadal mieliśmy spory deficyt snu. Pobudka była bardzo wcześnie, ponieważ w sobotę czekał nas krajowy lot do Timisoary. Wpierw jednak udaliśmy się na śniadanie, pyszne śniadanie. Wybór jedzenia był naprawdę zadowalający, dzięki czemu udało nam się naładować akumulatory na kolejny intensywny dzień.

Miasto to nie jest godne polecenia każdemu. Jego główną atrakcją jest Parlament, a reszta jest niestety zaniedbana i zniszczona. Stare miasto z różnymi knajpkami wypada bardzo blado w porównaniu chociażby do polskich miast. Głównym punktem miasta jest rondo z fontannami. Niestety te są lekko zdemolowane, bez wody, a pasy na przejściach nie były odnowione od wielu lat. Do tego na chodnikach liczne dziury… Wzdłuż Bulevardul Unirii, oprócz wspomnianych fontann, znaleźć można ogromne kamienice utrzymane w stylu socrealizmu. Ceaușescu postanowił też znacząco zmienić wygląd centrum Bukaresztu, że zarządził zmianę biegu rzeki. Największe zmiany były tutaj po 1977 roku, kiedy miało miejsce olbrzymie trzęsienie ziemi. Większość budynków uległa zniszczeniu, a centrum postanowiono przebudować na wzór Champs-Élysées. To właśnie ta aleja zrobiła na Ceaușescu największe wrażenie, kiedy ten odwiedził Paryż.

Miejcie na uwadze, że Bukareszt to miasto bardzo kontrastowe i spodoba się głównie osobom, które fascynują się socrealizmem, bowiem tutaj jest prawdziwa skarbnica wiedzy z tego okresu. My go nie pokochaliśmy, jednak zachęcamy, żeby każdy wyrobił sobie na jego temat własną opinię, poprzez przyjazd tutaj chociażby na kilka dni.



Tagi: , , , ,

Zostaw komentarz