wrz 29

Weekend w Pradze

przez w Czechy

29 lipca 2011 pojechaliśmy na pierwszy wspólny weekend za granicę. Było to kilka dni po tym jak wróciliśmy z wakacji na Kubie. W czwartek wieczorem pojechałem samochodem do Rawicza, żeby zabrać Agatkę do Wrocławia skąd mieliśmy po 1 w nocy wyjazd PolskimBusem do stolicy Czech. Samochód zostawiliśmy na jednej z ulic, położonych blisko dworca autobusowego. Wcześniej jeszcze weszliśmy na zakupy do sklepu spożywczego i kupiliśmy na pewno jakieś wino.

Na miejsce dojechaliśmy około 8 rano i od razu udaliśmy się do naszego hostelu Daisy, który udało się zarezerwować w bardzo dobrej cenie z uwagi na błąd walutowy na booking.com. W kuchni zjedliśmy śniadanie, z rzeczy, które mieliśmy jeszcze z Polski, zostawiliśmy bagaż i ruszyliśmy na zwiedzanie. Pierwszym ważnym punktem, który zobaczyliśmy był tzw. Tańczący budynek. Oglądający ten budynek zachodzą w głowę, kto przy realizacji tej inwestycji przesadził ze spożyciem złocistego napoju – architekt, czy budowniczy? Jedno jest pewne, tańczący budynek na skrzyżowaniu Rasinovo przypomni nam o dobrej zabawie w czeskiej stolicy! Następnie poszliśmy na jedno z praskich wzgórz, żeby dalej udać się na najpopularniejszy most, czyli Most Karola. Powstały w XV wieku łącznik pomiędzy brzegami Wełtawy do XVIII wieku był jedynym mostem komunikacyjnym w mieście. Od 1950 dostępny jest tylko dla pieszych – spacerowiczów, artystów i turystów, którzy zwykle za cel numer jeden stawiają sobie właśnie tę budowlę. Na całej długości (516 metrów) spacerującym towarzyszą rzeźby i posągi – w tym bardzo charakterystyczna dla regionu Śląsko-Morawskiego figura św. Jana Nepomucena. Z uwagi, że zrobiło się już południe to zaczęliśmy kierować się w stronę hostelu, żeby się zakwaterować i ogarnąć po całonocnym przejeździe.

Dostaliśmy skromny pokój ze wspólną łazienką z pokojem obok. Z uwagi na duże zmęczenie chyba poszliśmy spać i dopiero po 18 wyruszyliśmy ponownie na miasto. Kupiliśmy soki, jogurty, wino, wódkę etc. Po spożyciu znowu atakowaliśmy centrum Pragi szukając jakiejś imprezy. Do hostelu wróciliśmy przed godziną 3 w nocy.

Następny dzień to spanie, spanie i Agata spała jakoś do 14-15. Ja wstałem trochę wcześniej, robiłem coś na komputerze. Jednak sobota była deszczowa i nie specjalną przyjemnością było zwiedzanie. Poszliśmy wieczorem do restauracji włoskiej na jakieś sałatki, żeby nie jeść kalorycznej pizzy. Jednak to nie wystarczyło i udaliśmy się jeszcze do doskonałej kawiarni, gdzie spożyliśmy pyszny deser. Pamiętam ten wspaniały smak czekolady. Około 21 wracaliśmy metrem do hostelu, chociaż było to bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać. Trochę się gubiliśmy, bowiem nie mogliśmy ustalić kierunku w którym trzeba iść. Kolejnego dnia rano jechaliśmy już PolskimBusem do Wrocławia i dalej samochodem do Rawicza i Pleszewa.

DSC02116

DSC02123

DSC02130

DSC02133

DSC02140

DSC02148

DSC02164

IMG_3789

IMG_3827

DSC02120

DSC02129

IMG_3726

IMG_3811

IMG_3825



Tagi: , , ,

Zostaw komentarz