wrz 07

Przez Rejkiawik do Akureyri

przez w Islandia

Pierwszy dzień objazdu dookoła wyspy był już tak samo intensywny, jak wszystkie kolejne. Do zrobienia ponad 400 km, ale w takiej scenerii, jaką oferuje Islandia podróż w ogóle nie dłuży się i jest przyjemna. Ruch na drodze jest niewielki, dzięki czemu możemy spokojnie podróżować.

Rozpoczynamy od wjazdu do stolicy i poszukaniu czegoś ala centrum. Niestety nie mamy pojęcia gdzie jechać z powodu braku mapy. Wpierw jedziemy za jakimś miejscowym autobusem, a później kierujemy się na totalnie na wyczucie. W końcu docieramy do dzielnicy, gdzie jest dużo hoteli i hosteli, więc zostawiamy samochód i idziemy do widzianego w oddali kościoła.

Jest to Hallgrímskirkja i ma 73 m wysokości i jest drugim po Smáratorg 3 pod względem wysokości budynkiem Islandii. Przed kościołem znajduje się pomnik Leifa Erikssona. Stąd kierujemy się do informacji turystycznej obok której jest akurat meta odbywającego się maratonu. Zabieramy liczne mapy i przewodniki po każdej części wyspy. Spacerujemy na wzgórze, skąd widać operę islandzką.

Jedziemy na północ podziwiając klify lawowe. W drodze na północ mamy możliwość pojechania tunelem pod fiordem Hvalfjordur (płatny 1000 ISK od samochodu – około 29 PLN) lub wybrania drogi dookoła. Wybieramy drugą opcję, której wcale nie żałujemy z uwagi na widoki. Dalej kierujemy się z drogi numer 1, która prowadzi dookoła wyspy na mniejszą, szutrową ścieżkę, która ma nas doprowadzić do miejsca, gdzie można zobaczyć foki. Trasa nie jest łatwa, a nasz mały samochód momentami tak się trzęsie, że trochę strach o niego. Docieramy jednak na miejsce, skąd czeka nas jeszcze 15 minut spacer w strasznym wietrze do punktu, gdzie można zobaczyć w oddali foki. Dobrze, ze przygotowano tutaj lornetki, bo inaczej moglibyśmy tylko uwierzyć na słowo, że w oddali leżą właśnie te zwierzęta.

Jadąc dalej mijamy liczne stada islandzkich owiec, które dzięki czystej krwi dają świetną wełnę, która jest ciepła i nieprzemakalna. Kolejnym miejscem, które ma nas zaciekawić według przewodnika jest wolno stojąca skała na wodzie. W tym miejscu spotykamy kilka osób robiących zdjęcia także z Polski. Z uwagi, że robi się coraz później to jedziemy już prosto do Akureyri, gdzie parkujemy przy kościele i idziemy do naszego hostelu Akureyri Backpackers. Jest to całkiem przyjemne mniejsce, gdzie za niewiele ponad 100 zł od osoby można się dobrze wyspać. Dodatkowo dostajemy w prezencie dwa vouchery na piwo/herbatę/kawę w pubie przy recepcji. My jednak zostawiamy bagaże w pokoju ośmioosobowym i idziemy zjeść kolację, którą przyrządzamy sobie we wspólnej kuchni. Dzisiaj Kasia przygotowała dużą porcję makaronu w pysznym sosie.

IMG_1467

Nasz pierwszy nocleg był w tym domku

IMG_1468

IMG_1473

IMG_1476

IMG_1477

IMG_1478

IMG_1479

Meta maratonu, półmaratonu i biegu na 10 km

IMG_1480

IMG_1484

IMG_1487

IMG_1489

IMG_1492

IMG_1493

IMG_1503

IMG_1505

IMG_1508

IMG_1516

IMG_1520

Znaleźliśmy foki!

IMG_1530

IMG_1536

IMG_1546

IMG_1548

IMG_1552

IMG_1569

IMG_1611

IMG_1617

IMG_1619

Herbata, drink i lokalny browar

IMG_1621

zz

Polska kolacja w islandzkim hostelu



Tagi: , , , ,

Zostaw komentarz