Kolejny dzień spędzamy w okolicach El Nido, a dokładniej na plaży Las Cabanas. Budzę się już parę minut po 7 rano, jest gorąco. Zgodnie z planem udaję się na trening, biegnę wzdłuż głównej ulicy. Ludzie patrzą na mnie dziwnym wzrokiem, z lekkim niedowierzaniem. Przebiegając w bardziej gwarnych miejscach mijam tricykle, słyszę klaksony i mogę obserwować życie miejscowych. Więcej jednak niż ludzi widzę psów. Te na mnie nie reagują. Po powrocie padam na łóżko, przez te 45 minut temperatura wzrosła o kilka stopni i jest już zdecydowanie za ciepło na bieganie.
Domki w których mieszkaliśmy
Mangrove Eco Park
Następną, właściwie jeszcze nie do końca odkrytą „atrakcją” jest Mangrove Eco Park czyli las namorzynowy , o której dowiadujemy się od obsługi naszego hotelu. Oprócz kilku domków z bambusa jest tam 1,5 kilometrowa ścieżka na palach, nad wodą, w środku lasu, która prowadzi do rzeki. Można tu także wynająć kajaki. Robimy spacer i następnie udajemy się już w kierunku plaży, żeby zjeść tam śniadanie. Wybieramy restaurację z pięknym widokiem. Wybieramy z karty dania i celebrujemy najważniejszy posiłek w trakcie dnia. Następnie rozkładamy nasze koce i ręczniki pod palmami i drzewami na plaży. Odpoczywamy poprzez spacerowanie, snorkowanie i robienie licznych zdjęć. Czas płynie bardzo wolno. Plusem Las Cabanas jest liczba ludzi, która tutaj przebywa. Momentami mamy wrażenie, że jesteśmy prawie zupełnie sami. Możemy się totalnie wyciszyć i spokojnie rozejrzeć dookoła.
Spędzamy tutaj praktycznie cały dzień. Obiad jemy w tej samej restauracji co śniadanie, popijając zimnym piwem, które przy tej pogodzie smakuje wyjątkowo. Zdecydowaliśmy się skorzystać z jednej z atrakcji, którą jest przejazd na linie nad plażą i wodą na drugą wyspę. Na początku trzeba bardzo wysoko podejść pod górę, gdzie znajdziemy specjalny taras z którego rusza się w kilkudziesięciu sekundowy zjazd na linie. Możemy wybrać też pozycję w której będziemy lecieli np. siedzącą czy „na batmana”. Różnią się one też ceną, podobnie jak to czy zdecydujemy się pojechać w jedną czy w dwie strony. Całe przedsięwzięcie przysparza sporo emocji i jest fajnym przeżyciem. Zdecydowanie warto skorzystać.
Przygotowania do zjazdu
Niesamowite widoki podczas zjazdu Ziplane
Zbliża się wieczór, słońce powoli zniża się dając niesamowite światło. My zaczynamy świętować ostatni dzień na rajskich Filipinach. Ostatecznie udając się do centrum El Nido na kolację.
Kolejnego dnia czeka nas męczący powrót, który będzie trwał dwa dni. Na początek jedziemy minibusem z El Nido do Puerto Princesa. Po drodze zatrzymujemy się na obiad, a następnie w centrum handlowym, żeby za resztę pieniędzy kupić pamiątki dla siebie i rodziny. Po dotarciu do portu lotniczego przechodzimy odprawę i czekamy na rejs do Manili. Niestety nasz samolot jest opóźniony o ponad godzinę. To bardzo niedobra wiadomość, ponieważ na miejscu mamy mieć niecałe 3 godziny na przesiadkę, z którą jest związana zmiana terminalu. Ostatecznie rusza boarding i wydaje się, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Nic bardziej mylnego. Po wylądowaniu nasz samolot linii Cebu Pacific długo kołuje po płycie, a nasze cenne sekundy uciekają. W końcu opuszczamy pokład i biegiem udajemy się po odbiór bagażu. Niestety na taśmach nadal go nie ma, więc musimy czekać. Transfer po płycie lotniskowej między terminalami jest możliwy, ale odbywa się cyklicznie co 30 minut. My nie mamy tyle czasu, więc bierzemy taksówkę i popędzając kierowcę jedziemy do terminalu pierwszego. Do naszego odlotu zostało mniej niż 1 godzina! A to przecież rejs międzynarodowy, nie jesteśmy odprawieni i mamy do nadania bagaż. Okazuje się, że w samolocie jest już druga część naszej ekipy. Informują oni załogę, że kolejne 7 osób walczy z czasem, korkami i mającym wszystko w nosie taksówkarzem. Wbiegamy na teren lotniska i widzimy przy stanowiskach odprawy wielki napis „zamknięta”. Na szczęście obsługa, która została poinformowana o naszym spóźnieniu czeka na nas i z jej asystą nadajemy walizki do Mediolanu, a także zostajemy odprowadzeni do samolotu, który teraz zabierze nas do Addis Abeba. Udało się!
Lokalny fast food w centrum handlowym
Nasz samolot przed rejsem do Manili
Nie zdążyliśmy, ale polecimy! 🙂
Posiłki w trakcie lotu do Addis Abeba
Lecimy do Etiopii ze stopem w Bangkoku, gdzie dosiada się sporo pasażerów. W czasie rejsu otrzymujemy całkiem smaczne posiłki. Ja przesypiam większość czasu. Ponownie linie lotnicze Ethiopian Airlines zapewniły nam hotel, wyżywienie i wizę w czasie oczekiwania na kolejny lot do Mediolanu. Po całym dniu spędzonym w hotelu wróciliśmy do portu lotniczego, żeby tym razem Dreamlinerem udać się do Europy. Tym razem godzinną przerwę w podróży mieliśmy w Rzymie.
Darmowy hotel w Etiopii
Kolacja przed lotem do Mediolanu
System rozrywki w 787 linii Ethiopian Airlines
Posiłek w trakcie lotu do Europy
Salonik na lotnisku w Mediolanie
W Mediolanie nasza grupa ponownie się podzieliła. Część osób wracała popołudniowym rejsem z Bergamo do Wrocławia, a część wieczornym z Mediolanu do Berlina. Ja praktycznie cały dzień spędziłem w saloniku, dzięki czemu mogłem spokojnie popracować i odczekać tą wielogodzinną przerwę. Do Berlina wróciliśmy liniami EasyJet już bez żadnych niespodzianek.
Najnowsze komentarze