wrz 09

Lodowce i wodospady, czyli esencja Islandii

przez w Islandia

Kolejny dzień rozpoczynamy także wcześnie. Jedziemy na południe. Robimy przystanek już po chwili drogi, ponieważ naszą uwagę przyciąga latarnia morska. Niestety nie da się na nią wejść, więc robimy kilka fotek i jedziemy dalej. Dojeżdżamy na czarną plażę, na której nie ma piasku, ale niewielkie kamienie.

Dalej spotykamy konie, które pomimo, że małe to są wyjątkowo wytrzymałe i są znane z długiego życia. Dzięki prawnej ochronie (do Islandii nie można sprowadzać koni, a koń który opuścił kraj nie może do niego już wrócić) oraz niewielkiej ilości chorób, konie te są wyjątkowo czystej krwi.

Dalsza część naszej trasy obejmuje tereny lodowcowe. Docieramy do jednego z nich, gdzie na mapce oznaczony jest pieszy szlak. Postanawiamy stawić mu czoła i przebieramy się w buty do biegania i ruszamy. Trasa okazuje się mieć ponad 10 kilometrów, a jej pokonanie (truchtem) zajmuje nam ponad 2 godziny. Co prawda robimy po drodze sporo zdjęć i kręcimy filmiki, ale i tak przybiegamy mocno zmęczeni i głodni. Świetnie, że udało się przy bardzo napiętym planie zwiedzanie zrobić solidny trening.

Po kolejnych kilometrach docieramy do laguny lodowej Jökulsárlón, która powstała w skutek cofania się lodowca Breiđamerkurjökull znad wybrzeża Oceanu Atlantyckiego. Po niej pływają liczne góry lodowe, a samo jezioro ma 248 metrów głębokości.

Drugą laguną lodową jest Fjallsárlón. Tutaj jednak podjeżdżamy tylko zrobić kilka zdjęć i od razu ruszamy dalej, mają na uwadze jeszcze sporą trasę do przejechania i wciąż uciekający czas. Naszym must see jest teraz Park Narodowy Skaftafell, którego największą atrakcją jest Svartifoss, czyli Czarny Wodospad. Dojście do niego jest wyznaczonym szlakiem, który ma około 2 kilometrów. Wodospad zawdzięcza swoją nazwę otaczającym go czarnym skałom wulkanicznym. Robimy kilka zdjęć i wracamy na parking. Teraz już jedziemy w kierunku miasteczka Vik, które zamieszkuje tylko 300 osób. Odwiedzamy supermarket, jednak zbyt pokaźnych zakupów nie robimy.

Zrobiło się już ciemno, a po drodze na nocleg mamy przecież jeszcze dwa wodospady. Na pierwszy z nich źle skręcamy (zdecydowany błąd na darmowej mapie) i docieramy do lodowca, gdzie spotykamy dwójkę Niemców, którzy informują nas jak powinniśmy pojechać. W końcu docieramy nad 60-metrowy wodospad Skogafoss. Pomimo, że jest już ciemno to robimy kilka fotek i szybko uciekamy do samochodu, ponieważ znowu zaczęło padać.

Teraz jedziemy już bezpośrednio na nocleg, a po drodze omijamy wodospad Seljalandsfoss, na który wrócimy kolejnego dnia. Zatrzymujemy się przy umówionej stacji benzynowej i dzwonimy do kobiety, która ma wynająć nam domek. Przyjeżdża po 5 minutach i zaprowadza nas do mieszkania. Jemy kolację i idziemy spać.

IMG_1841

IMG_1854

IMG_1865

IMG_1873

IMG_1890

IMG_1891

IMG_1898

IMG_1916

IMG_1932

IMG_1941

IMG_1953

IMG_1978

IMG_1996

IMG_2006

IMG_2012

IMG_2015

IMG_2017

IMG_2030

IMG_2031

IMG_2038

IMG_2049

IMG_2055

IMG_2064

IMG_2069

IMG_2109



Tagi: , , , , ,

Zostaw komentarz