gru 02

W drodze do Puerto Vallarta

przez w Meksyk

Drugi nasz dzień w Amsterdamie był dniem wylotu do Meksyku. Tak, jak wcześniej Wam opisywaliśmy spędziliśmy go na zwiedzaniu stolicy Holandii. Po południu poczekaliśmy kilka godzin w saloniku hotelu Crowne Plaza: Amsterdam Schiphol, gdzie były dostępne różne napoje – zarówno ciepłe i zimne, jak i drobne przekąski. O godzinie 19 hotelowy shuttle bus odwiózł nas do portu lotniczego, gdzie bez nadawania bagażu, od razu skierowaliśmy się w stronę kontroli bezpieczeństwa. Do odlotu nie było dużo czasu, ale zdążyliśmy jeszcze wejść na jednego drinka do saloniku, gdzie w tym roku spędziliśmy sporo godzin często latając z amsterdamskiego lotniska.

Nasz rejs do Meksyku, a konkretnie stolicy tego kraju odbył się o planowanego godzinie. Nowy Dreamliner czekał już pod gate’em. Weszliśmy do niego rękawem. Lot do Mexico City trwał ponad 10 godzin i w tym czasie podano dwa ciepłe posiłki. Na początku obiad (do wyboru kurczak i makaron), a na śniadanie już bez wyboru, jajecznica. Osobiście nie przepadam za jedzeniem w klasie ekonomicznej tego przewoźnika, ale nie należy ono do najgorszych. Podczas lotu dla naszej czwórki mieliśmy aż sześć wolnych miejsc, dzięki czemu mogliśmy wygodniej się rozłożyć i większość lotu przespać.

Po wylądowaniu w stolicy Meksyku czekała nas długa kolejka do kontroli paszportowej, a następnie kolejna kontrola bagażu, tuż przed wejściem do hali odlotów. Nasz kolejny, ostatni lot do Puerto Vallarta zaplanowany był na godzinę 8, więc pozostało nam trochę czasu, żeby jeszcze wejść do saloniku i tam odczekać ten wolny czas.

Kiedy w Ameryce Środkowej wschodziło słońce my wchodziliśmy na pokład małego Embraer, który miał nas zabrać w 55 minutowy lot na zachodnie wybrzeże Ameryki. Co ciekawe w stolicy termometr pokazywał 14 stopni Celsjusza, a godzinę później i 700 km dalej na zachód temperatura wynosiła już 27 stopni Celsjusza. To coś niesamowitego. Od razu musieliśmy się przebrać, wypłacić pieniądze z bankomatu oraz znaleźć transport do hotelu. Warto też wspomnieć o widokach podczas całego lotu, które były jednymi z piękniejszych jakie widziałem w swoim życiu. Krajobraz Meksyku jest niesamowicie urozmaicony.

Przed lotniskiem w Puerto Vallarta czeka na nas prawdziwa mafia taksówkowa z cennikami o stawkach zawyżonych kilkakrotnie. Oferowano nam m.in. transport do hotelu za ok. 30-45 dolarów za cztery osoby, jednak my udaliśmy się 100 metrów dalej na przystanek autobusowy, z którego dotarliśmy do Las Palmas by The Sea za niecałe 2 złote od osoby. Różnica potężna, a czas przejazdu zapewne bardzo porównywalny, ponieważ nie było to daleko.

Jakie mamy wrażenia z pobytu w tym hotelu? Jak najbardziej pozytywne. Mieliśmy niewielki pokój, ale czysty i z kapitalnym balkonem, z którego widok był przepiękny. Niestety kiepsko działało WiFi (poza recepcją), ale zakup lokalnej karty SIM rozwiązał ten problem. Wybór jedzenia podczas śniadania, obiadu i kolacji był bardzo duży. Nie brakowało również napoi w trakcie całego dnia. Obsługa bardzo się starała, żeby pobyt nasz był jak najlepszy. Wszyscy byli uprzejmi i pomocni. Trudno wskazać jakiekolwiek poważniejsze niedociągnięcia.

Jak widzicie na zdjęciach pogoda nam dopisywała przez cały pobyt. 3 dni w tym hotelu minęły nam leniwie, na totalnym odpoczynku i relaksowaniu się. Spacerowaliśmy po plaży, pojechaliśmy zobaczyć centrum Puerto Vallarta (o czym napiszemy w kolejnym wpisie) i opalaliśmy się na leżakach przy basenie. Świetnie też sprawdziło się jacuzzi, z którego uwielbialiśmy korzystać.



Tagi: , , ,

Zostaw komentarz