Chociaż planów mieliśmy w głowie multum, to wiedzieliśmy, że samo miasto, Cuzco, także jest bardzo ciekawe i wcale nie trzeba na siłę jechać na kolejną wycieczkę, żeby zobaczyć coś ciekawego. W końcu to historyczna stolica Peru, która przyciąga miliony turystów i to nie tylko ze względu na bliskość Machu Picchu.
My swój dzień rozpoczęliśmy od śniadania (o czym pisaliśmy w poprzednim poście), a następnie ruszyliśmy na spacer po inkaskim mieście. Oczywiście w planach mieliśmy zobaczyć najpopularniejsze punkty jak Plaza de Armas, katedra, dzielnica San Bals, rynek San Pedro i inne. Cuzco położone jest 3 470 m n.p.m. jak podaje tutejsze Ministerstwo Kultury, więc spacerowanie tutaj wcale nie należy do najłatwiejszych.
Kierując się z hotelu w kierunku centrum obserwujemy, jak okoliczne ulice wypełniają lokalni sprzedawcy obrazów, bransoletek, indiańskich amuletów, ubrań i usług wszelkiego rodzaju. I oczywiście widzimy liczne alpaki, te są wszędzie, a każda ma twarz z innym wyrazem. Po dotarciu na najpopularniejszy w mieście plac możemy zobaczyć jak ogromna jest katolicka Katedra Zwiastowania, a na prostopadłej ścianie rynku podziwiamy kościół Świętej Rodziny. Obie świątynie zostały postawione na zburzonych inkaskich świątyniach, a kamienie, z których zbudowano ściany pochodzą z rozebranych obiektów starożytnego kultu. Większe wrażenie robi jednak Katedra, która jest długa na 85 m i szeroka na 45 m. W wieży z lewej strony wisi największy dzwon Ameryki Południowej. W niej znajduje się także wiele kosztownych obrazów, rzeźb, srebra, biżuterii i strojów.
Jak się okazuje w centrum miasta jest jedna wielka zabawa, a co więcej dla turystów rozdawane są darmowe, promocyjne koszulki. Dostajemy takie na pamiątkę, przy okazji robimy zakupy innych rzeczy dla bliskich i idziemy je zostawić do hotelu. Następnie na telefonie sprawdzamy jak dotrzeć do Sacsayhuaman, czyli kompleksu inkaskich budowli, które spędzają sen z powiek naukowców badających cywilizację Inków. to kompleks inkaskich budowli, które spędzają sen z powiek naukowców badających cywilizację Inków. Mający zazwyczaj na wszystko odpowiedz naukowcy, w tym przypadku są bezradni. Okazuje się, że to zaledwie 1,2 km stąd.
W trakcie spaceruj pogoda niestety znacząco się psuje i zaczyna padać ulewny deszcz. Postanawiamy trochę odczekać, po czym jednak rezygnujemy z Sacsayhuaman (konstrukcja stworzona z megalitów, ustawionych jeden za drugim) i kierujemy się do dzielnicy San Blas, która podobno w nocy bywa niebezpieczna. Niestety powoli zbliża się 14, czyli czas do którego mamy przedłużoną dobę w hotelu Hilton Garden Inn. Idziemy tam po nasze bagaże, żeby przenieść się do hotelu Novotel Cusco, który położony jest bliżej centrum. Sami zobaczcie jak prezentuje się pokój, który tam dostaliśmy.
Dalej nie zwalniamy tempa i ruszamy na peryferie miasta. Okazuje się, że poza ścisłym turystycznym centrum Cuzco przypomina zwykłe, europejskie miasteczko, gdzie ludzie spieszą się z pracy do domu i robią zakupy w marketach. Nie było to zbyt fascynujące, więc wróciliśmy tam, gdzie atmosfera była dla nas najprzyjemniejsza, czyli na Plaza de Armas. Zabudowa tutaj jest maksymalnie dwu piętrowa, dachy są pokryte dachówkami, a w tle wznoszą się łagodne góry.
Wieczorem robimy się głodni i zaczynamy szukać miejscówki na kolację. Niestety wszystkie restauracje w ścisłym centrum są stosunkowo drogie. Udajemy się na peryferie, gdzie po długich poszukiwaniach trafiamy do restauracji z wyłącznie lokalesami. To był świetny wybór, bowiem za około 9 złotych udaje nam się zjeść dwudaniowy posiłek z napojem. Sami możecie zobaczyć, że to była całkiem solidna porcja.
Miasto Cuzco możemy uznać za jedne z najciekawszych i na swój sposób najpiękniejszych z dotychczas odwiedzonych. Jest tutaj jeszcze kilka podobno ciekawych muzeów do odwiedzenia, ale my to akurat zawsze omijamy, więc trudno nam zweryfikować te informacje.
From Krzysiek:
Aż łezka w oku się kręci. To już ponad dwa lata od naszej wizyty w Cuzco… ehhh…
http://idziemydalej.pl/cuzco-pepek-swiata/