Archive | Stany Zjednoczone RSS feed for this section
5 maja 2015

Pearl Harbor – zwiedzanie historycznej bazy

Pearl Harbor - zwiedzanie historycznej bazy

Nasz trzeci poranek w Honolulu wita nas deszczową pogodą. Nie mamy ochoty ruszać się z pokoju, więc po śniadaniu czekamy do godziny 12 ze zmianą hotelu. Do samego końca nie wiemy gdzie będziemy spali. Przeglądamy w Internecie dostępne hotele i trafiamy na Aqua Aloha Surf, który wyróżnia się na tle pozostałych śniadaniem kontynentalnym w cenie oraz dostępem do kawy/herbaty przez całą dobę. Poza tym położony jest bardzo blisko plaży Waikiki. To przekonuje nas do jego rezerwacji (jego cena przed podatkiem i bez opłaty za korzystanie z udogodnień tzw. resort fee to ok. 100$). Dzięki odpowiednim „sztuczkom” płacimy za niego w przeliczeniu 135 złotych i zamawiamy Ubera, żeby dojechać na miejsce. (więcej…)

4 maja 2015

Honolulu – miasto z Diamond Head w tle

Honolulu – miasto z Diamond Head w tle

Po raz drugi jesteśmy na lotnisku w Honolulu, ale tym razem zostaliśmy w samym mieście aż cztery noce. Po wylądowaniu na lotnisku HNL udaliśmy się na kawę do saloniku United. W tym czasie sprawdziliśmy też opcje dojazdu do naszego apartamentu na peryferiach miasta. Okazuje się, że komunikacja miejska w Honolulu jest świetnie rozwinięta, dzięki czemu bez problemu docieramy autobusem z lotniska do centrum miasta. Stąd można podjechać jeszcze bliżej, ale okazuje się, że kolejny autobus mamy za godzinę, a na nogach dotrzemy dużo szybciej. (więcej…)

2 maja 2015

Kauai – deszczowa kraina

Kolejny dzień na Hawajach to kolejna zmiana wyspy. Tym razem polecimy z Maui do Kauai, ale z przesiadką 2 godziny w Honolulu, gdzie mamy w planach zjeść śniadanie. Bezproblemowo oddajemy samochód niedaleko lotniska i zostajemy odwiezieni do terminalu, gdzie przechodzimy kontrolę bezpieczeństwa i czekamy na poranny rejs do Honolulu. Ponownie będzie on trwał niewiele ponad 30 minut. Boeingiem 717 docieramy punktualnie na miejsce i udajemy się do saloniku United, gdzie można zjeść płatki z mlekiem, jogurt, owoce, donaty, ser żółty, krakersy oraz napić się kawy, herbaty, czekolady i soków. Czas mija nam szybko, ale jeszcze pod drodze odwiedzamy drugi salonik do którego mamy wstęp, ten okazuje się totalną klapą – są w nim tylko napoje, jedzenia brak. Szybko ruszamy na boarding, żeby polecieć do Lihue, czyli miasta położonego na najstarszej wyspie Hawajów. (więcej…)

26 kwietnia 2015

Maui – wyspa, jak olbrzymi ogród

Drugą wyspą jaką odwiedziliśmy w czasie naszej wycieczce po Hawajach była Maui. Polecieliśmy na nią samolotem Boeing 717 linii Hawaiian Airlines. Rano tylko oddaliśmy samochód do wypożyczalni i odwieziono nas na lotnisko. Sam rejs trwał zaledwie 40 minut i obfitował w dosyć mocne turbulencje. Było to spowodowane bardzo silnymi wiatrami i znaczącymi chmurami nad wyspą. Wylądowaliśmy w mieście Kahului, skąd ponownie wypożyczyliśmy samochód (dokładnie ten sam Chevrolet Spark) i udaliśmy się na miejsce naszego noclegu – do miasteczka Kula. (więcej…)

21 kwietnia 2015

Big Island – zwiedzanie największej wyspy Hawajów

Po wylądowaniu na lotnisku w Kona szybko przemieściliśmy się na przystanek z którego firma Dollar, gdzie mieliśmy zarezerwowany samochód odbiera swoich klientów i zawozi do swojego biura. Na miejscu nie ma specjalnej kolejki, dzięki czemu po 15 minutach ruszamy już w drogę do naszego Hostelu. Dodajmy, że zdecydowaliśmy się skorzystać z opcji pełnego ubezpieczenia + pełnego baku paliwa (oddajemy pusty), co kosztowało nas na trzy dni dodatkowe 85 dolarów. (więcej…)

20 kwietnia 2015

W drodze na Hawaje przez Londyn i Los Angeles

16 kwietnia wieczorem przylecieliśmy na lotnisko London Heathrow z Lizbony. Było już przed 22, a kolejny lot mieliśmy kolejnego dnia o 9:40. Postanowiliśmy zostać na lotnisku na noc, co okazałoby się świetnym wyborem, żeby nie to, że mamy polskie paszporty. Brzmi niedorzecznie? A jednak! (więcej…)

12 lutego 2014

Ostatnie chwile w Nowym Jorku i powrót do Poznania

Rano wstałem jako pierwszy, ale Kasia już też długo nie leżała w łóżku. Zjedliśmy owsiankę i wypiliśmy kawę po czym poszliśmy na metro. Okazało się, że pojedzie ono tylko do 137 ulicy (a my chcieliśmy do 100) i trzeba przesiadać się do autobusu. Tak też zrobiliśmy, ale czas oczekiwania na autobus to ponad 30 minut, bowiem nie zmieściliśmy się do pierwszego który przyjechał. Linia M4 jedzie Broadwayem i zatrzymuje się dosyć często, przez co sumarycznie w tym czasie przeszlibyśmy spokojnie trasę pieszo. Zrobiło się po 12, a już o 17 mieliśmy lot z lotniska EWR do Monachium. Przez to musieliśmy się spieszyć, żeby dotrzeć na stację Penn Station na 34 ulicy. Po drodze kupiliśmy trzy jogurty i dwie duże bułki, żeby coś zjeść w czasie spaceru. Na stacji kupiłem dwa bilety na pociąg, który jedzie na lotnisko i kosztuje 12,5 dolara od osoby. Nie wiem czy wydano mi jeden bilet, czy drugi mi gdzieś wypadł, ale zostałem z jednym, a pani w okienku nie chciała uznać reklamacji. Musiałem pójść do biura obsługi klientów, gdzie miły Amerykanin po krótkiej rozmowie i weryfikacji moich danych wydał mi dodatkowy bilet. (więcej…)

12 lutego 2014

Stolica Stanów Zjednoczonych zimą

Po świetnej zabawie na Florydzie musieliśmy wracać na północ, żeby następnie wrócić do Polski. 10 dnia lutego wstaliśmy o 4:30 i po porannej kawie pojechaliśmy samochodem na lotnisko w Tampie. Pomimo, że trasa miała ponad 140 km, to zrobiliśmy ją w 70 minut i na lotnisku byliśmy dużo przed czasem. Oddaliśmy samochód, który wrócił bez szwanku z prawie pustym bakiem paliwa (zostało na 30 mil). Poszliśmy odprawić się na lot i do terminalu czekać ponad 2 godziny na samolot. Niestety salonik (jedyny) znajduje się w innym terminalu, gdzie nie jest możliwe przejście bez ponownego security, przez co tym razem na śniadanie czekaliśmy, aż wylądujemy w Waszyngtonie na lotnisku Dulles. To nastąpiło już 2 godziny po starcie, a w czasie rejsu podano nam kawę i ew. wodę/sok pomarańczowy. Obok mnie siedział pan, który swoimi gabarytami zabierał 1,5 miejsca przez co szybko złożył podłokietnik i połową uda zajął moje siedzenie. Niestety musiałem to jakoś przeboleć. Podczas lotu zjadłem makaron z chińskiej zupki i przeglądałem gazety, żeby szybciej zabić czas. Na dodatek cały czas było mi bardzo zimno, więc tego lotu nie zapiszę do udanych. (więcej…)