Archive by Author
26 lutego 2014

Cannes, Monako i powrót do Polski

Drugi dzień, czyli 7 grudnia we Francji zaczynam od smacznego, słodkiego śniadania w hotelowej restauracji (jest wliczone w cenę). Po tym biorę do plecaka kilka rzeczy i ruszam na dworzec autobusowy, żeby pojechać do Cannes, które jest znane z festiwalu filmowego. Dojazd tutaj trwa ponad 1,5 godziny z uwagi na bardzo liczne przystanki po drodze, co jednak tłumaczy niska cena biletu 1,5 Euro.
(więcej…)



26 lutego 2014

Słoneczny dzień w Nicei

Największe miasto Lazurowego Wybrzeża – Nicea – położona jest na wąskiej przestrzeni między stromymi wzgórzami a długą na 7 km plażą nad Baie des Anges. Właśnie tutaj wylądowałem 6 grudnia po locie na którego początku były mocne turbulencje z uwagi na silne opady śniegu w Berlinie. (więcej…)



26 lutego 2014

Zimą na Lazurowe Wybrzeże z Berlina

We wrześniu przyszedł czas na planowanie wyjazdów w końcówce roku. Wybór padł na Niceę, ponieważ bardzo dawno temu byłem w Monako (po drodze do Hiszpanii) i oprócz tego w ogóle nie znałem południowej Francji. Najlepsze ceny na trasie Berlin – Nice oferuje oczywiście EasyJet. (więcej…)



12 lutego 2014

Ostatnie chwile w Nowym Jorku i powrót do Poznania

Rano wstałem jako pierwszy, ale Kasia już też długo nie leżała w łóżku. Zjedliśmy owsiankę i wypiliśmy kawę po czym poszliśmy na metro. Okazało się, że pojedzie ono tylko do 137 ulicy (a my chcieliśmy do 100) i trzeba przesiadać się do autobusu. Tak też zrobiliśmy, ale czas oczekiwania na autobus to ponad 30 minut, bowiem nie zmieściliśmy się do pierwszego który przyjechał. Linia M4 jedzie Broadwayem i zatrzymuje się dosyć często, przez co sumarycznie w tym czasie przeszlibyśmy spokojnie trasę pieszo. Zrobiło się po 12, a już o 17 mieliśmy lot z lotniska EWR do Monachium. Przez to musieliśmy się spieszyć, żeby dotrzeć na stację Penn Station na 34 ulicy. Po drodze kupiliśmy trzy jogurty i dwie duże bułki, żeby coś zjeść w czasie spaceru. Na stacji kupiłem dwa bilety na pociąg, który jedzie na lotnisko i kosztuje 12,5 dolara od osoby. Nie wiem czy wydano mi jeden bilet, czy drugi mi gdzieś wypadł, ale zostałem z jednym, a pani w okienku nie chciała uznać reklamacji. Musiałem pójść do biura obsługi klientów, gdzie miły Amerykanin po krótkiej rozmowie i weryfikacji moich danych wydał mi dodatkowy bilet. (więcej…)



12 lutego 2014

Stolica Stanów Zjednoczonych zimą

Po świetnej zabawie na Florydzie musieliśmy wracać na północ, żeby następnie wrócić do Polski. 10 dnia lutego wstaliśmy o 4:30 i po porannej kawie pojechaliśmy samochodem na lotnisko w Tampie. Pomimo, że trasa miała ponad 140 km, to zrobiliśmy ją w 70 minut i na lotnisku byliśmy dużo przed czasem. Oddaliśmy samochód, który wrócił bez szwanku z prawie pustym bakiem paliwa (zostało na 30 mil). Poszliśmy odprawić się na lot i do terminalu czekać ponad 2 godziny na samolot. Niestety salonik (jedyny) znajduje się w innym terminalu, gdzie nie jest możliwe przejście bez ponownego security, przez co tym razem na śniadanie czekaliśmy, aż wylądujemy w Waszyngtonie na lotnisku Dulles. To nastąpiło już 2 godziny po starcie, a w czasie rejsu podano nam kawę i ew. wodę/sok pomarańczowy. Obok mnie siedział pan, który swoimi gabarytami zabierał 1,5 miejsca przez co szybko złożył podłokietnik i połową uda zajął moje siedzenie. Niestety musiałem to jakoś przeboleć. Podczas lotu zjadłem makaron z chińskiej zupki i przeglądałem gazety, żeby szybciej zabić czas. Na dodatek cały czas było mi bardzo zimno, więc tego lotu nie zapiszę do udanych. (więcej…)



12 lutego 2014

Trzy dni w rozrywkowym Orlando

Rano nie możemy wykaraskać się z łóżka przez co nie docieramy na śniadanie serwowane w hotelu i musimy poratować się własnym prowiantem. Pakujemy się i ruszamy na zachodnie wybrzeże na północ od miejscowości Clearwater. Tutaj zostawiamy na plaży samochód, przebieramy się w stroje do biegania i robimy 10 km trening wzdłuż wybrzeża. Po tym wstępujemy do marketu i kupujemy sobie po lodzie i puszkę czarnej fasolki. Niestety trudno dostać coś konkretnego do jedzenia w marketach z serii „Dollar”. Pogoda zaczyna się trochę psuć i pada deszcz. Jest nadal ciepło, ale nie spaceruje się tak przyjemnie jak poprzedniego dnia. Jednak nie zważając na to jedziemy 15 kilometrów na południe do Clearwater Beach, żeby zobaczyć jedną z lepszych plaż zachodniego wybrzeża Florydy. Rzeczywiście jest ona bardzo szeroka, piaszczysta i znajdujemy na niej masę muszelek, które zbiera Kasia, żeby zabrać do domu dla mamy. (więcej…)



12 lutego 2014

Welcome to Floryda!

Kolejnego poranka, a dokładniej o 4:30 wstajemy i jedziemy o 5 na lotnisko. Przechodzimy tylko kontrolę bezpieczeństwa i idziemy na ekspresową kawę do saloniku, żeby znowu nie spóźnić się na samolot. Ten już na nas czeka, dzięki czemu o czasie lądujemy w Filadelfii i jedziemy shuttle busem na inny terminal, żeby polecieć do Tampy. Wylot mamy o 7:50 samolotem Boeing 737-900. W czasie rejsu podawane są napoje, a my oglądamy polski film Syberiada. Po niecałych 3 godzinach lotu docieramy na miejsce. Idziemy do saloniku coś zjeść i odebrać nasz bagaż. Teraz pozostaje nam odwiedzić wypożyczalnie samochodów Thirsty. Dostajemy Nissana Versa SV o przebiegu około 51 tysięcy mil i nawigację GPS bez której naszym zdaniem podróżowanie po USA jest praktycznie niemożliwe dla turysty. Ustawiamy adres naszego hotelu Howard Johnson Express i ruszamy w drogę. Tutaj czeka na nas już od dnia poprzedniego pokój na 1 piętrze (przypominamy, że uciekł nam samolot). Rozpakowujemy się i jedziemy do Tampa’s Lowry Park Zoo, czyli jednego z najpopularniejszych ogrodów zoologicznych na Florydzie. W cenie 25 dolarów od osoby możemy zobaczyć kilka sekcji tematycznych, gdzie znajdują się najróżniejsze zwierzęta, a w tym również te egzotyczne. Największe wrażenie robią na nas kangury, żyrafy i płaszczki, które można nawet pogłaskać. (więcej…)



12 lutego 2014

Niespodzianka w Waszyngtonie

Drugi dzień w USA, czyli 5 lutego 2014 roku mija nam pod znakiem podróży. Mamy zaplanowany przejazd Megabusem (ala PolskiBus) do Waszyngtonu. Trasa ma około 380 kilometrów. Jak się okazuje nasz przejazd o 9 jest anulowany z powodu złych warunków pogodowych i będziemy mogli wyjechać o 10:30. Dla nas w sumie okey, bowiem możemy dłużej pospać. Jemy w hotelu śniadanie z własnego prowiantu i wykwaterujemy się. Do przystanku mamy około 1,5 kilometra, ale na ulicach jest jedna wielka kałuża i trzeba iść bardzo ostrożnie. Na miejscu dowiadujemy się, że ten kurs też jest anulowany i będzie dopiero o 11:30. Idziemy na owsiankę i napój owocowy od MC Donalda po czym wracamy na przystanek. Tutaj ludzi czeka zdecydowanie więcej niż może zmieścić dwupiętrowy autobus. Po cichu wpychamy się delikatnie do kolejki i zajmujemy miejsce na dolnym pokładzie. Jest ciepło i wygodnie. (więcej…)