25 września, po śniadaniu ruszyliśmy z naszymi bagażami w kierunku portu w Stown Town. Chcieliśmy załapać jakąś taksówkę, która zawiezie nas do Jambiani (ok. 55 km). Oczywiście ofert było dużo, ale każda zaczynała się od 60000 szylingów, czyli ok. 120 zł. Ostatecznie po długich negocjacjach i oczekiwaniu pojechaliśmy za połowę tej ceny. Co więcej samochód był bardzo komfortowy, a kierowca sympatyczny i pomocny. Na miejscu zatrzymaliśmy się w hotelu Mbuyuni Beach Village, który mieliśmy zarezerwowany na 4 noce.
Otrzymaliśmy dwa duże pokoje, z kilkoma łóżkami, tarasem, łazienką (z ciepłą wodą) oraz wentylatorami chłodzącymi. Standard w pełni wystarczający, żeby spokojnie odpocząć. W cenie było tylko śniadanie. Obiady i kolacje można było zakupić dodatkowo w czasie ich serwowania. Ceny zaczynały się od około 10 złotych (po przeliczeniu) za przystawkę do 40-50 złotych za danie główne.
Trochę cytrynowe mohito, nie smakowało Kasi, tak jak to wypite kilka tygodni wcześniej w Philipsburgu (St. Marteen).
Nic nie robić, nie mieć zmartwień…
Przez cały pobyt nawet nie weszliśmy do basenu. Ocean był dla nas w pełni wystarczający – gorąca i czysta woda.
Najnowsze komentarze