Nasza przygoda w części holenderskiej wyspy, czyli na południu rozpoczęła się niespodziewanie. Ruszyliśmy z hotelu w kierunku stolicy, czyli Philipsburga, kiedy to po 20 minutach spaceru zatrzymał się nieznajomy, młody czarnoskóry mężczyzna oferując podwózkę. Okazało się, że może nas zawieźć nawet na plażę Maho Baeach. Zgodziliśmy się od razu. W czasie drogi sam zatrzymał się na wzgórzu, gdzie był piękny widok na holenderską część wyspy i zrobił nam zdjęcie. Był on bardzo uprzejmy, opowiadał o mijanych miejscach i podrzucił nas aż na plażę Mullet Bay, która jest chyba najpiękniejsza na całej wyspie. Byliśmy trochę zaniepokojeni, czy nie będzie chciał od nas pieniędzy tak jak za przejazd taksówką, jak się później okazało niesłusznie.
Po kąpieli w ciepłej i krystalicznie czystej wodzie poszliśmy spacerem do wspomnianej Maho Beach, żeby obserwować lądujące samoloty. Akurat lądował A320 linii American Airlines z Miami, a później A340 AirFrance o czterech silnikach. Na samoloty czekaliśmy sącząc zimne piwo w barze obok, gdzie na desce surfingowej wypisywane są codziennie godziny lądowań poszczególnych linii.
Po godzinie 14 poszliśmy spacerem w kierunku Simpson Bay, gdzie pochodziliśmy po sklepach i zatrzymaliśmy się na lody w Maku. Później złapaliśmy busa kursującego na trasie do stolicy i za 3 dolary (za 2 osoby) dotarliśmy na miejsce. Stąd wykonaliśmy ponad 7 km spacer do Oyster Pond. Zmęczenie było duże, przez co znowu spać poszliśmy wcześniej niż chcieliśmy.
Jednego dzień pojechaliśmy znowu stopem do Philisburga, gdzie olbrzymie wrażenie zrobiła na nas promenada wzdłuż wybrzeża z licznymi barami i restauracjami. Nawet zatrzymaliśmy się w jednej z nich o nazwie Dirty Sanchez Crew Bar, u sympatycznego Węgra na piwo i Mohito. Sielankowa atmosfera i do tego całkiem przystępne ceny. Później pojechaliśmy do Simpson Bay do restauracji Karakter, którą poleciła nam nasza recepcjonistka (Polka) w hotelu. Tutaj na obiad wspaniała ryba z ryżem i zapiekanymi bananami, a na deser lody o smaku mango i obowiązkowe zimne piwo. Wszystko smaczne, tylko szkoda, że dosyć drogie. Warto jeszcze na koniec podkreślić niskie ceny alkoholu po stronie holenderskiej. W sklepach Duty Free znajdziemy np. 3 litry Finlandii w cenie 27 dolarów.
Najnowsze komentarze