lip 16

Kraków, czyli 4 loty, 2 noclegi

przez w Polska

Kraków jest miastem, którego do końca poznać się nie da. Pomimo, że odwiedzaliśmy go kilka razy wcześniej, to ponownie poczuliśmy potrzebę pojawienia się w najpiękniejszym polskim mieście. Wszystko możliwe dzięki praktycznie darmowym biletom po Polsce oraz zupełnie bezpłatnemu noclegowi, który „zasponsorował” jeden z greckich pośredników.

Wyruszyliśmy o godzinie 19 z mieszkania w kierunku lotniska Ławica w Poznaniu. Dojazd bardzo komfortowy autobusem z jedną przesiadką. Po około 40 minutach byliśmy już na miejscu. Mimo, że nie było ludzi sprawdziliśmy czy rzeczywiście działa już Fast Track dla posiadaczy Priority Pass. Działa. Kontrola wyjątkowo bezstresowa, nikt nie czepia się do drobnych płynów bez woreczków w naszym bagażu. Kierujemy się do saloniku, żeby poczekać na samolot.

2014-07-09 20.32.47

IMG_9925

IMG_9928

IMG_9929

IMG_9931

Tutaj degustacja alkoholi. Kasia wyróżnia Passoa, które pomimo 16% w ogóle nie pozwala wyczuć w sobie procentów. Poza tym kilka niezłych win z 2000 roku. Na tablicy pojawia się opóźnienie naszego lotu o 20 minut, bowiem samolot z Warszawy za późno wystartował. Pojawia się niepokój, bowiem na przesiadkę do Krakowa mamy tylko 50 minut. Na szczęście w takiej sytuacji jest więcej osób i czekają na nas.

W przeciągu w sumie 2 godzin lądujemy na lotnisku w Balicach, skąd łapiemy autobus do centrum. Odpalamy laptopa i oglądamy z innymi pasażerami karne w meczy Argentyna – Holandia w półfinale mistrzostw świata w Brazylii. Do naszego hotelu Aparthotel mamy z przystanku dosłownie 100 metrów. Odbieramy klucze i idziemy spać.

Nazajutrz idziemy rano po bułeczki i dodatki do śniadania, które kupujemy w Galerii Krakowskiej. Posileni ruszamy na spacer po mieście. Docelowo chcemy dotrzeć na Kopiec Kraka z którego to powinna być najlepiej widoczna panorama Krakowa. Idąc na południe widzimy na placu św. Marii Magdaleny kościół św. Andrzeja, wzniesiony w XI wieku.

IMG_9932

IMG_9933

IMG_9936

IMG_9938

IMG_9942

IMG_9945

IMG_9946

IMG_9954

IMG_9955

IMG_9958

IMG_9960

IMG_9963

Kopiec Kraka to niewielka, zielona górka, na którą wchodzi się po okręgu wyznaczoną ścieżką. Niestety jest sporo za miastem.

Wracamy do centrum. Po drodze kupujemy lody w kulce (truskawkowe i grejpfrutowe). Oczywiście te co wybrała Kasia jej nie smakują i następuje wymiana 😛 Na obiad idziemy do gruzińskiej restauracji, gdzie zamawiamy chaczapuri. Poza tym ja zjadam zupkę z wołowiną i ryżem. Na przystawkę serwowany jest chlebek z majonezem, sosem czosnkowym i czymś co kolorem przypomina keczup, ale jest zdecydowanie bardziej pikantne.

IMG_0001

IMG_0005

IMG_9979

IMG_9986

IMG_9992

IMG_9994

IMG_9998

Po obiedzie, żeby za bardzo nie ulec lenistwu postanawiamy iść na Wawel. Tutaj nie planujemy oglądać płatnych ekspozycji, a jedynie pospacerować. Dzwon Zygmunta, Groby Królewskie (i nie tylko), Arrasy wawelskie czy Smocza Jama, w której mieszkał legendarny stwór to miejsca które na pewno warto zobaczyć.

Wracamy do hotelu, po drodze kupując Colę i wodę w Biedronce. Czas na drzemkę. Wieczorem, po 20 zbieramy się, żeby posiedzieć na rynku. Po drodze trafiamy jednak na teatr uliczny, gdzie prezentowana jest sztuka „Babel” Teatru Formy.

IMG_0010

IMG_0014

IMG_0028

IMG_0030

IMG_0042

Spektakl ten dotyczy, może najbardziej niezwykłego dzieła w historii architektury – wieży Babel. Biblijna budowla jest – wedle intencji twórców – metaforyczną figurą odwołującą się do odwiecznego tematu komunikacji międzyludzkiej. Aktorzy na oczach widza budują gigantyczną wieżę, konstrukcję, po której poruszają się. Są to wyrwane motywy z życia różnych ludzi z zachowaniem nielinearnej narracji. – Myślę, że jest to metafora współczesnego człowieka. Dotyczy braku porozumienia i kontaktu. Ponieważ ludzie porozumiewają się między sobą z różnych płaszczyzn… nie tylko kulturowych, ale również ekonomicznych…z tego powodu wynikają nieporozumienia. To oczywiście ujęcie bardzo ogólne. Mnie zaś interesuje dramat pojedynczego człowieka. Każdy z nas, aktorów mówi w tym spektaklu o sobie, o problemach, które są blisko nas. To jest to, co w tym spektaklu próbuję uchwycić, w ruchu – wyjaśnia Józef Markocki.


Później docieramy na Rynek Główny, gdzie siadamy w przesympatycznej restauracji na świeżym powietrzu. Zamawiamy 0,7 litra Sangrii oraz Carpaccio (surowe mięso wołowe). Czas mija nieubłaganie i robi się chłodno. Ruszamy do hotelu.

Drugiego dnia, po wykwaterowaniu się jesteśmy zmuszeni iść do Galerii Krakowskiej, ponieważ mocno pada deszcz. Udaje nam się jednak przeczekać niekorzystną pogodę i możemy ruszać na rynek. W Krakowie co krok można znaleźć sklepy z pamiątkami, ale na straganach pod dachem sukiennic.

IMG_0001

IMG_0043

IMG_0048

IMG_0053

Trafiamy do kościoła, gdzie akurat jest początek mszy św. Zostajemy do końca, żeby później już na pieszo iść przez Błonie, aż do Balic na lotnisko. Cała trasa miała w sumie 17,5 km. Trafiamy na terminal 1, gdzie okazuje się, że lot do Warszawy jest z dwójki. Idziemy do niego, bowiem autobus pomiędzy jeździ co 30 minut. Tutaj kolejne rozczarowanie, bowiem nie ma saloniku dla pasażerów, a my mamy parcie na coś do picia i jedzenia. Wracamy. Przechodzimy kontrolę w T1 i przychodzi po nas obsługa saloniku w Krakowie dla strefy Schengen. Niestety sam salonik jest przeciętny. Wybór przekąsek i napojów znośny, ale samo pomieszczenie małe i raczej kameralne. Trudno w spokoju porozmawiać, żeby nie przeszkadzać innym. Po 30 minutach wracamy na T2. Znowu na nogach.

Lot do Warszawy i Poznania przebiega zgodnie z rozkładem. W Poznaniu łapiemy autobus na Kaponierę i tutaj w biegu trafiamy na przystanek przy Uniwersytecie Ekonomicznym, gdzie za kilka sekund pojawia się autobus na Rataje. Przed 1 w nocy wracamy do mieszkania.



Tagi: , , , , , ,

Zostaw komentarz