Po wypadzie na weekend do Australii, odwiedzeniu Alaski na niecałe 48 godzin i wycieczce dookoła świata przyszedł czas na coś równie szalonego. Wracam do Azji, a dokładniej w moje ulubione rejony Świata. Geneza tej wycieczki jest dosyć prosta. Rok wcześniej kupiłem za jakieś 100 zł bilet z Dubaju do Manili liniami Cebu. To właśnie zapoczątkowało rozpoczęciem składania trasy jakieś 1,5 miesiąca przed wylotem i zabookowaniem niezbędnych noclegów.
Na początku chciałem udać się na Filipiny, a konkretnie na Boracay lub Coron, ale ceny dolotów ze stolicy na te wyspy trochę mnie zniechęciły. Postanowiłem poszukać czegoś tańszego i przy okazji zobaczyć nowe miejsca. Wybór padł na Hong Kong, Makao, Kuching i Mauritius. W trzech z tych miejsc nigdy nie byłem, a dodatkowo po drodze spędzę trochę czasu w Dubaju i Kuala Lumpur. Do przelecenia mam trochę ponad 31000 kilometrów.
Ruszam! Wybiła 1:30 w nocy. Spakowałem się w mały plecak o wymiarach spełniających normy Wizz Air (mały bagaż podręczny) oraz posiadałem ze sobą składaną torbę na ewentualny nadbagaż. Tę drugą kupiłem kilka dni wcześniej w Decathlonie za 29,99 złotych i po kilku dniach używania mogę spokojnie polecić. Pojechałem autobusem na Dworzec Główny w Poznaniu, skąd odjeżdżał pociąg do Katowic. Moja podróż trwała 5,5 godziny, w czasie której mój bilet sprawdzany był aż 5 razy. Dzięki temu w ogóle się nie wyspałem, a w dodatku mocno zmarzłem, za sprawą miejsca przy oknie i nieszczelnych szyb… PKP niby się zmienia, ale nadal potrafi rozczarować.
Do Katowic pociąg przyjechał o czasie, czyli 25 minut przed odjazdem autobusu firmy Matuszek spod dworca na lotnisko. Szybko poszedłem w stronę ulicy Andrzeja, która bardzo dobrze jest oznaczona. W ogóle dworzec w Katowicach zrobił nam mnie pozytywne wrażenie. Byłem tutaj kilka lat temu i zdecydowanie nie pamiętam, żeby był tak sympatycznie jak teraz.
Na dworze padał śnieg, a tereny dookoła dróg były białe. Transfer na lotnisko nie trwał jednak dłużej niż powinien i po jakiś 40 minutach zameldowałem się w Pyrzowicach. Okazało się, że mamy tutaj podział na terminal A i B, a mój lot z uwagi na strefę Non Schangen będzie z tego pierwszego. Przez to musiałem czekać na otwarcie odprawy bagażowo-paszportowej do godziny 10:20 (lot był zaplanowany na 12:20). Na parterze lotniska było bardzo zimno, ciągle otwierały się drzwi i wlatywało zimne powietrze. Udałem się w związku z tym na pierwsze piętro, gdzie nie dosyć, że było dużo cieplej to jeszcze panował spokój i cisza.
Kiedy rozpoczęła się odprawa to ustawiłem się w kolejce i odebrałem swój bilet. Pomimo tego, że check in zrobiłem wcześniej to wymagana była kontrola dokumentów przez obsługę. Po tym przeszedłem sprawną i w miłej atmosferze (Poznaniu ucz się!) kontrolę bezpieczeństwa i poszedłem na śniadanie do saloniku. To był mój pierwszy pobyt w lounge w tej strefie w Katowicach, bowiem wcześniej byłem tylko raz przed lotem do Warszawy w strefie Schangen i zapamiętałem ten pobyt doskonale. Tutaj było podobnie – duży wybór jedzenia i picia, szybki Internet i świetnie przygotowane miejsca do odpoczynku oraz pracy. Mogłem porobić ostatnie pilne rzeczy i z pełnym żołądkiem udać się na boarding. Lot niestety wystartował z około godzinnym opóźnieniem. Ci co lecieli do Dubaju z Wizzem wiedzą, że wiąże się to z brakiem szansy na zdążenie na metro, a tym samym zdecydowanie dłuższą podróż do hotelu.
Sam rejs jednak minął mi bardzo przyjemnie. LF wynosił około 90%, co oznacza, że trasa cieszy się sporym zainteresowaniem, a na pokładzie nie byli tylko Polacy, ale także np. Czesi. W czasie lotu udało mi się zamienić kilka słów z personelem pokładowym, który wyraził, że nie specjalnie lubi latać na tej trasie (wielokrotny serwis itd.).
Po wylądowaniu jako pierwszy wydostałem się z autobusu i szybkim krokiem udałem się do kontroli paszportowej, a następnie po prześwietleniu bagażu na autobus F55. Tak, zdążyłem na ostatni dzienny autobus, dzięki czemu przejechałem do ostatniego przystanku i tam przesiadłem się na autobus numer 8. Od razu powiem, że moim celem nie był sam Dubaj, ale Szardża, czyli miasteczko położone trochę dalej, jeszcze za lotniskiem DXB. Podróż w sumie zajęła mi blisko 3h. Podróżowałem przez cały czas ze srebrną kartą, którą zakupiłem przed wejściem do autobusu na lotnisku i doładowałem ją kwotą 100 AED (podobno jest ważna 3 lata, to pewnie jeszcze się przyda). Dla osób, które będą poruszały się po Dubaju powiem, że przykładamy ją tylko do czytnika wchodząc i wychodząc z autobusu czy metra. Jest to bardzo wygodny sposób płacenia za przejazd.
Ostatecznie, po dwóch przesiadkach dotarłem w okolice zarezerwowanego hotelu. Pozostał mi to wykonania spacer ok. 1 km. Było bardzo ciepło. Miałem na sobie długi rękaw i pomimo godziny 2 w nocy czułem, że ZEA w lutym to zdecydowanie krótki rękawek. W hotelu Hilton Sharjah czekał na mnie recepcjonista, który z pochodzenia jest Niemcem. Zamieniliśmy kilka zdań i od razu poprosiłem o późne wymeldowanie. Bez problemu dostałem do godziny 19:00. W dodatku czekał na mnie upgrade do pokoju Executive z dostępem do saloniku i widokiem na lagunę (rezerwowałem najtańszy z możliwych). Warto dodać, że zapłaciłem za niego 140 AED + 8000 punktów. Stawka na booking.com za ten pokój to blisko 1000 zł. Deal dobry i zły zarazem, ale o tym powiem w podsumowaniu.
Sam hotel oferuje duże, przestronne pokoje ze wszystkimi udogodnieniami, jakie są niezbędne do komfortowego spędzania czasu. W środku czekał na mnie talerz owoców i list powitalny. Z uwagi na późną godzinę szybko poszedłem się wykąpać i położyć spać. Sprawdziłem jeszcze WiFi i nie powaliło ono swoją prędkością, a także miałem problem z łączeniem się z niektórymi portami. Budzik nastawiłem na 9 rano, więc zapowiadało się 4,5 godziny snu.
Ile to kosztuje?
Pytacie w komentarzach i wiadomościach prywatnych o ceny. W związku z tym spieszę Wam z odpowiedzią. Przejazd pociągiem z Poznania i transfer na lotnisko w Katowicach to wydatek około 67 złotych. Przelot na trasie Katowice – Dubaj liniami WizzAir kupiłem za 125 złotych (z bagażem podręcznym). Wstrzeliłem się idealnie w najniższą stawkę. Normalnie kosztuje on 3-4x tyle (screen poniżej). Natomiast nocleg w hotelu Hilton Sharjah to koszt 148 złotych ze śniadaniem (za 2 osoby) + 8000 punktów.
Najnowsze komentarze