Drugiego maja mieliśmy piękną pogodę i wybraliśmy się z Florida City do Key West. Ponad 200 km autostradą, która przebiega przez liczne wysepki połączone mostami. Wszędzie liczne ograniczenia prędkości, a droga pusta i z przyjemnością jechałoby się dużo szybciej. Pierwszym punktem, który sobie obraliśmy jest podobno najpiękniejsza plaża na Florydzie, czyli Bahia Honda. Wjazd na jej teren płatny, ale symbolicznie.
Miejsce to jest o tyle ciekawie położone, że z jednej strony mamy Ocena Atlantycki, a po przejściu 50 metrów z drugiej strony Zatokę Meksykańską. Tu i tu woda jest bardzo ciepła i można się kąpać. Z uwagi, że mamy sporo czasu to Agata próbuje się opalać, a ja robię obchód po okolicy. Obserwuję różne egzotyczne zwierzęta, które widać na zdjęciach. Dopiero o godzinie 13 ruszamy w dalszą drogę do Key West. Pierwszym naszym punktem będzie obelisk, który symbolizuje najdalej wysunięty punkt Stanów Zjednoczonych na południe (92 mile (147 km) na północ od Hawany i 150 mil (240 km) na południowy zachód od Miami). Jest po godzinie 17, więc robimy długi spacer, a później zatrzymujemy się coś zjeść. Jesteśmy trochę zawiedzeni kolorem wody, która jest po prostu brudna.
Na koniec chcemy zobaczyć zachód słońca na Key West, ale z uwagi na problemy z wolnym miejscem parkingowym minimalnie spóźniamy się. Widok i tak jest ładny, a tłum obserwujący to zjawisko olbrzymi. Próbujemy jeszcze znaleźć dom Ernesta Hemingway’a, jednak nie wiedząc jak dokładnie wygląda do teraz nie wiemy czy mijaliśmy go w czasie przechadzki po Key West.
Zrobiło się po 20, więc czas wracać na północ. Teraz mamy nocleg w miejscowości Marathon, czyli gdzieś w połowie drogi do Miami. Rezerwowaliśmy go dzień wcześniej, bowiem zmieniliśmy plany i nie pojedziemy na zachodnie wybrzeże Florydy – za mało czasu. Na miejsce docieramy po 23, bowiem wcześniej odwiedziliśmy jeszcze duży supermarket, gdzie dział monopolowy był osobno, a ceny bardzo niskie. Kupiliśmy jakieś egzotyczne drinki oraz duży 1,5 litrowy rum za kilka dolarów. Oprócz tego gotowe tajskie dania, które robimy przed pójściem spać. Mieszkamy w domku, który leży przy samym oceanie – żyć nie umierać.
From Łukasz:
Piękne miejsce. Kiedyś na pewno przejadę ten odcinek rowerem 🙂