Kolejny dzień w Stambule to oczywiście ponowna zmiana hotelu (w celu uzyskania statusu w sieci Hilton). Tym razem dzień rozpoczęliśmy od śniadania w restauracji, gdzie serwowano same pyszności. Zresztą zobaczcie na zdjęciach poniżej, jaki był wybór. Nie da się ukryć, że Hilton Istanbul Bomonti to jeden z lepszych hoteli, w jakim mieliśmy okazję być.
Następnie te kalorie trzeba było jakoś spalić, więc udaliśmy się na basen i na siłownię.
Żeby jeszcze przed check outem wypić kawę z tym niesamowitym widokiem na Stambuł.
Po godzinie 12 byliśmy już w drodze na przystanek, żeby przenieść się do kolejnego hotelu. Tym razem był to obiekt z jeszcze wyższej półki, czyli Conrad Stambuł. Położony jest on na wzgórzu z widokiem Bosfor i słynny most łączący Azję z Europą. Przy wejściu, jak w większości hoteli w mieście, przechodzimy przez bramkę bezpieczeństwa.
Zostajemy zaproszeni do saloniku Executive, gdzie poczęstowano nas kawą po turecku i wydano klucze do pokoju. Udało nam się otrzymać apartament z niesamowitym widokiem na Bosfor.
Apartament jest nowocześnie urządzony, przestronny i elegancki. W sypialni widzicie duże, wygodne łóżko typu king z pościelą świetnej jakości. Duże okna dają niesamowity widok na europejską i azjatycką część miasta. Nie brakuje także szafek nocnych, licznych gniazdek czy innych dodatków. Wszystkie wymagane udogodnienia są obecne i sprawiają, że pobyt tutaj jest komfortowy.
Po zakwaterowaniu udaliśmy się na spacer po mieście, żeby nasz wyjazd nie ograniczył się tylko do siedzenia w luksusowych hotelach.
Udaliśmy się w kierunku pałacu Dolmabahce. Po drodze zatrzymaliśmy się jednak w kilku sklepach, gdzie zrobiliśmy drobne zakupy, a także podziwialiśmy stadion piłkarski drużyny Besiktasu.
Niestety było za późno, żeby wejść do środka Pałacu, ale warto sobie powiedzieć dlaczego obiekt ten jest tak znany i chętnie odwiedzany przez turystów. Pałac zbudowano w połowie XIX wieku jako alternatywę dla Pałacu Topkapi. Liczby mówią same za siebie: 300 komnat bogato wyposażonych, sala ceremonialna wsparta na 56 kolumnach ma aż 36 metrów wysokości, a wzrok dodatkowo przyciąga ważący 4,5 tony żyrandol!
Jako wzorce architektom służyły Luwr oraz Pałac Buckingham. To właśnie tutaj mieszkał wielbiony przez Turków Atatürk i również tutaj zmarł w 1938 roku. Z pałacu rozpościera się widok na cieśninę Bosfor.
Wróciliśmy do hotelu na kolację w saloniku. Executive Lounge znajduje się na poziomie R – czyli jedno piętro nad lobby. Na uwagę zasługuje tutaj przede wszystkim duży taras, gdzie nawet przy złej pogodzie można posiedzieć dzięki podwieszonym ogrzewaczom.
W czasie kolacji były dostępne trzy dania na ciepło, kanapki, sałatki i desery. Pojawiły się również alkohole. To wszystko przez dwie godziny. Później mogliśmy już tylko posiłkować się przekąskami na zimno, a salonik został zamknięty o 23:00.
Tak właśnie minął nasz kolejny dzień w Stambule. W kolejnym wpisie będziecie mieli okazję jeszcze dokładniej zapoznać się z hotelem Conrad Istanbul Bosphorus oraz zobaczyć jak wróciliśmy do domu (i czy było tak nerwowo jak w drodze do Turcji).
PS. Wieczorem z okna naszej sypialni mogliśmy podziwiać pokaz fajerwerków!
Najnowsze komentarze