Archive | Afryka RSS feed for this section
21 czerwca 2016

Praslin – najbardziej różnorodna wyspa na Seszelach

IMG_1214

Drugą wyspą, jaką odwiedziliśmy w czasie naszego weekendu majowego na Seszelach był Praslin. Nasz przybytek znajdował się najbliżej plaży Grand Anse, która jest bardzo długa, porośnięta pnączami i raczej popularna wśród rybaków. Na niej wylegiwało się raczej bardzo mało osób. Po pierwszej na tej wycieczce nocy spędzonej w łóżku, a nie samochodzie czy samolocie mogliśmy udać się na typowe seszelskie śniadanie, które było serwowane w hotelu położonym 15 minut spaceru od naszego domku. Pogoda o poranku zapowiadała wspaniały dzień, świeciło słońce i było bardzo ciepło. (więcej…)

18 czerwca 2016

Weekend majowy na Seszelach

IMG_0966

Pierwszy od dłuższego czasu długi weekend majowy miał mieć miejsce w domu. Nic bowiem nie wskazywało na to, że linii Air Seychelles przytrafi się dosyć gruby błąd taryfowy. Cena za bezpośredni lot z Paryża do Mahe była o 50% niższa niż normalnie. Dostępnych było kilka dat pod koniec kwietnia z powrotami w maju. Obok takiej okazji nie można przejść obojętnie! Szczerze mówiąc nawet się nie wahaliśmy i bilety nabyliśmy w przeciągu kilku minut. Decyzja podjęta – lecimy na majówkę na rajskie Seszele. Pozostawały nam do ustalenia sprawy związane z noclegami, transferami i lotami pomiędzy wyspami. O tym wszystkim w tym i kolejnych wpisach. (więcej…)

31 grudnia 2014

Podsumowanie podróżnicze 2014 roku

Rok 2014 był wyjątkowo obfity w podróże. W sumie w minionych 12 miesiącach odbyliśmy aż 95 wspólnych lotów (sam leciałem dodatkowo 7 razy, a Kasia raz), byliśmy na 6 kontynentach oraz w 31 krajach. Jeżeli mało Wam liczb, to dodajmy, że zrobiliśmy w powietrzu 235431 km i spędziliśmy tam prawie 14 dni! (więcej…)

14 października 2014

Powrót z Zanzibaru samolotem Kenya Airways

Po powrocie ze snorkelingu Kasia wypiła jeszcze w hotelu ciepłą herbatkę, żeby uporać się z bólami żołądka, a my czekaliśmy na przyjazd Dala Dala, żeby zawieźć nas do Stown Town. Razem z nami jechał recepcjonista hotelu, ponieważ musieliśmy zapłacić za nasz pobyt a nie mieliśmy gotówki. Sam hotel w Internecie podawał, że płatność kartą jest jak najbardziej możliwa, ale okazało się to nieprawdą.  (więcej…)

14 października 2014

Jozani Forest i The Rock – must see na Zanzibarze

Jeden dzień na Zanzibarze, kiedy mieliśmy już trochę za dużo kontaktu ze słońcem postanowiliśmy się wybrać do Jozani Forest oraz do restauracji The Rock. Oczywiście rozpoczęliśmy szukania taksówki lub skuterów, żeby dostać się w te dwa miejsca. Pierwsza opcja miała kosztować nas 60 tys. szylingów, natomiast, żeby dostać skuter trzeba mieć zaświadczenie ze Stown Town, które kosztuje 10$. Koniec końców ruszyliśmy pieszo wzdłuż drogi licząc, że uda się złapać jakiegoś stopa i w ramach większego napiwku zawiezie nas na miejsce. Wcale nie było to takie proste, ponieważ po pierwsze jeździło mało samochodów, a jak już ktoś przejeżdżał to nie miał dla nas miejsca. Ostatecznie dwóch miejscowych zabrało nas ze sobą i zawieźli do parku Jozani Forest. (więcej…)

14 października 2014

Zanzibar: rower, piłka i snorkeling

Co robiliśmy oprócz wylegiwania się na plaży? Ja głównie biegałem z aparatem tam i z powrotem. Cały czas polowałem na panie pracujące na poletkach algowych, a także rajskie krajobrazy, które wcale nie są łatwe do fotografowania, tak żeby oddawały całe piękno widziane ludzkim okiem.  (więcej…)

13 października 2014

Zanzibar – kilka dni odpoczynku w Jambiani

25 września, po śniadaniu ruszyliśmy z naszymi bagażami w kierunku portu w Stown Town. Chcieliśmy załapać jakąś taksówkę, która zawiezie nas do Jambiani (ok. 55 km). Oczywiście ofert było dużo, ale każda zaczynała się od 60000 szylingów, czyli ok. 120 zł. Ostatecznie po długich negocjacjach i oczekiwaniu pojechaliśmy za połowę tej ceny. Co więcej samochód był bardzo komfortowy, a kierowca sympatyczny i pomocny. Na miejscu zatrzymaliśmy się w hotelu Mbuyuni Beach Village, który mieliśmy zarezerwowany na 4 noce. (więcej…)

13 października 2014

Rejs na Zanzibar i dzień w Stown Town

Po pierwszej nocy w Tanzanii kontynentalnej przyszedł czas, żeby udać się na Zanzibar. Wcześniej dostaliśmy jeszcze śniadanie, które nie zrobiło chyba na nikogo pozytywnego wrażenia. Jedyną zjadliwą rzeczą był makaron, chociaż Kasia tego typu potrwa rano nie lubi jeść. Kiedy byliśmy już spakowani to pojawił się problem z zapłaceniem za hotel kartą. Dobrze, że z naszą pomocą udało się uruchomić terminal i uregulować należność.  (więcej…)