Tego dnia obudziliśmy się około godziny 16. Brzmi dziwnie, ale przecież spaliśmy tylko kilka godzin, ponieważ całą noc spędziliśmy na wycieczce na wulkan Bromo. Dopóki jeszcze zupełnie się nie ściemniło to poszliśmy na spacer po mieście Surabaya. Na początku zatrzymaliśmy się w jednej z restauracji na kolację, gdzie zamówiliśmy krewetki, kurczaka oraz kokosa z galaretką w środku. Dalszy spacer pozwalał nam poczuć klimat tego miejsca i zobaczyć jak na co dzień żyją Indonezyjczycy.
Kolejnego dnia rano zjedliśmy śniadanie w hotelowej restauracji i poprosiliśmy o zamówienie dla nas taksówki na lotnisko. W tym momencie zaczęły się niepotrzebne przygody. Kierowca zamiast na południe kierował się konsekwentnie na północ, gdzie po jakiś 20 minutach jazdy w końcu wjechał na autostradę. Po bezsensownym przejechaniu wielu kilometrów zatrzymał się na pierwszej bramce i poprosił o zapłacenie na wjazd. Oczywiście odmówiliśmy mówiąc, że nie mamy przy sobie gotówki. Ten po chwili zatrzymał się na poboczu i nie chciał dalej z nami jechać. My też nie mieliśmy specjalnie ochoty, żeby kontynuować jazdę z takim oszustem, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że samolot na nas nie poczeka. W związku z tym wytłumaczyliśmy mu, że pieniądze weźmiemy z bankomatu na lotnisku, a on ma kontynuować przejazd. Po dotarciu na miejsce szybko wzięliśmy swoje bagaże i poszliśmy z kierowcą dokonać wypłaty. Otrzymał od nas kwotę, która była sprawiedliwa, chociaż i tak pewnie zbyt duża. Widać było, że zdawał sobie sprawę, że nie pozwolimy się oszukać i znamy prawidłową trasę do portu lotniczego.
Do Denpasar na Bali lecieliśmy liniami Lion Air. Wszystko przebiegło prawidłowo i po 50 minutach byliśmy już na miejscu. Tutaj ponownie trzeba było wziąć taksówkę, żeby dostać się do hotelu Holiday Inn Express w miejscowości Kuta. Postanowiliśmy wyjść z lotniska i szukać kierowcy, który zgodzi się jechać z włączonym taksometrem.
Na Bali obowiązuje ruch lewostronny. W obszarze Ubud – Denpasar – Kuta ruch jest bardzo intensywny, stanie w korkach to norma. Na ulicach jest mnóstwo skuterów, które wyprzedzają zarówno z lewej jak i z prawej strony auta. Drogi mniej uczęszczane często są trudne techniczne, wąskie i kręte, zjazdy i podjazdy.
Resztę dnia spędziliśmy na plaży w miasteczku Kuta. Kiedyś była ona uroczą, hinduską wioską. Dziś egzotyczną architekturę przysłaniają luksusowe hotele, zachodnie sklepy, wypożyczalnie desek surfingowych, liczne kluby oraz bary. Wielu turystów przyjeżdzających na Bali od razu deklaruje, że nie ma zamiaru zostawać w Kucie, bo jest tak skomercjalizowana i pełna ludzi. My tutaj spędziliśmy kilka dni i zdecydowanie tego nie żałujemy.
Kolacja w Surabaji
Śniadanie w Holiday Inn Express Surabaya
W oczekiwaniu na lot
W samolocie Lion Air
Pokój w hotelu HIX Kuta
W oczekiwaniu na sok z wyciskanych owoców
Plaża w Kucie
Najnowsze komentarze