Kolejny dzień naszej wycieczki rozpoczynamy od porannego wymeldowania się z hotelu i przejazdu około 2 kilometrów do Tekapo Springs Hot Pools. Jest to kompleks trzech basenów, które położone są w malowniczej okolicy w widokiem na jezioro Tekapo. Temperatura wody w nich zaczyna się od 36 stopni Celsjusza, a sięga nawet ponad 40 stopni. Każdy z nich ma kształt podobny do jezior Ohau, Pukaki i Tekapo, które są położone w pobliżu kompleksu. Wstęp tutaj kosztuje 22 dolary od osoby za dzień. My zapłaciliśmy dokładnie tyle samo, ale za dwie osoby 😉 Warto jednak dodać, że ręcznik czy szafka są dodatkowo płatne. W czasie kiedy my byliśmy nie działała także zjeżdżalnia.
Po ponad 1,5 godzinnym relaksie w gorących wodach ruszyliśmy samochodem w kierunku Queenstown. Pierwszy nasz postój miał miejsce przy jeziorze Pukaki. Kolor tego zbiornika wodnego oszałamia. Jezioro, o turkusowych wodach, ma 15 km długości i zajmuje powierzchnie 83 km2. Przy polodowcowym jeziorze Pukaki kręcono sceny z fikcyjnego miasta Esgaroth i Gór Mglistych. W oddali widać ośnieżony szczyt Mt. Cook, który czyni krajobraz jeszcze bardziej magicznym. My po sesji zdjęciowej ruszyliśmy w dalszą drogę robiąc jeszcze krótki przystanki po drodze, żeby podziwiać krajobrazy.
Queenstown to położona w malowniczej dolinie jeziora Wakatipu miejscowość będąca magnesem na turystów. Sprawdzi się przede wszystkim wśród miłośników sportów ekstremalnych, jak i tych, którzy cenią sobie spokój i górskie spacery. To także baza wypadowa do najpopularniejszych fiordów Nowej Zelandii, czyli Milford Sound.
Pierwszym miejscem do jakiego się udaliśmy była informacja turystyczna iSite. Tutaj dowiedzieliśmy się jak trafić do naszego hotelu Mantra Marina i gdzie można odebrać pakiety startowe na jutrzejszy bieg w ramach Queenstown International Marathon. Po załatwieniu tej formalności pojechaliśmy rozpakować nasze bagaże i zjeść coś na obiad.
Trzeba przyznać, że hotel Mantra Marina rzeczywiście zasługuje na 5*. To świetnie wyposażony obiekt z pięknymi pokojami i genialnym widokiem na jezioro. Dla gości dostępny jest szybki Internet, płaski telewizor, ekspres do kawy, przybory kuchenne czy nawet dostęp do grilla.
Wracając do miasta chcieliśmy zjeść popularnego hamburgera w Fergburgerze, jednak kolejka do niego przez cały czas była co najmniej 20-30 osób i ciągnęła się na chodniku. Podobno tutaj zawsze są tłumy, a żeby dostać miejsce siedzące trzeba mieć dużo szczęścia. My tym razem odpuściliśmy sobie tę przyjemność i wybraliśmy się do zyskującego coraz większą sławę Devilburgera. Tutaj ceny podobne, ludzi również cały czas dużo (sporo czekaliśmy, żeby usiąść) i smak całkiem niezły. Skosztowaliśmy klasycznego burgera oraz krążków cebulowych. Taki zestaw to koszt 15,5 NZD, czyli jak na tutejsze standardy w miarę rozsądna cena. Smak nas jednak nie przekonał i pomimo 3-dniowego pobytu w Queenstown nie powtórzyliśmy tego typu kolacji.
W mieście można spotkać np. pomnik ptaka moa, który wyginął podobno 200 lat temu. Był to jeden z najcięższych i największych ptaków, które w tym czasie żyły na ziemi. Jego wysokość sięgała nawet 3 metrów. Niestety nie potrafił on latać.
Przepiękne jezioro Pukaki
Hotel Mantra Marina
Hotel z zewnątrz
Kolejka osób do Fergburgera
Wspomniany w tekście pomnik ptaka moa
Devilburger
Najnowsze komentarze