Rejs trwał dosłownie 35 minut i był bardzo spokojny. Z lotniska w Budapeszcie dojechaliśmy do stacji metra autobusem 200E. Bilet można kupić u kierowcy za 450 HUF. Dalej już poruszaliśmy się metrem. Dojazd do hotelu Golden Park 4* wymagał jednej przesiadki, a później minutowego spaceru. Dostaliśmy schludny pokój, zostawiliśmy bagaże i ruszyliśmy na miasto.
Naszym punktem docelowym była winiarnia Grinzingi, o której naczytaliśmy się sporo w Internecie pochlebnych opinii. Wcześniej jednak zatrzymaliśmy się coś zjeść. Zamówiliśmy dwie zapiekanki oraz dwa kieliszki Sangrii. Stąd już tylko kilkanaście metrów, żeby napić się wina, którego w Polsce nie znajdziemy. Rozczarowaliśmy się. Nie smakiem wina, ale atmosferą w lokalu, która zupełnie nie odpowiadała naszym wyobrażeniom. Z uwagi, że nie można było płacić kartą musiałem jeszcze zrobić 15 minutowy spacer w poszukiwaniu bankomatu. Po tym ruszyliśmy do hotelu, po drodze wstępując do Tesco (nie sprzedają alkoholu po 22) i innego marketu, gdzie kupiliśmy białe wino w białej butelce. Było całkiem smaczne, a przy tym niezwykle tanie.
Rano wstaliśmy na śniadanie, które było zawarte w cenie naszego pobytu. Wybór jedzenia dobry, całkiem smacznie. Jedliśmy w bardzo ładnej sali. Po posiłku spakowaliśmy się i zostawiliśmy bagaże w przechowywali hotelowej, a sami ruszyliśmy do centrum Budapesztu (ok. 1 km). Podziwialiśmy przede wszystkim Parlament, Most Wolności, Most Łańcuchowy oraz wiele innych ładnie zachowanych budowli w stolicy Węgier. Świetny okazał się jeden z parków na północy miasta, gdzie była piękna fontanna i bardzo dużo opcji spędzenia wolnego czasu. My jednak z uwagi na jego brak poszliśmy w kierunku restauracji Oktogon Bistro, gdzie w sumie za 3000 HUF zjedliśmy pokaźny (w moim wypadku kilkudaniowy) obiad z napojem.
Po odbiorze bagaży z hotelu, wskoczyliśmy do metra i pojechaliśmy na dworzec z której odjeżdża autobus na lotnisko. Wcześniej wstąpiliśmy jeszcze do Tesco po wodę. Na lotnisko wykorzystaliśmy kartę Priority Pass do przejścia kontroli Fast Line i udaliśmy się do saloniku. Tutaj wypiliśmy smaczną kawę, skorzystaliśmy z mniej smacznych kanapek i ruszyliśmy na boarding na lot do Warszawy. Kasia poleciała o 20:00 (z drobnym opóźnieniem) do Poznania, a ja pociągiem do Warszawy (dla mnie nie było już tanich biletów). Do mieszkania dotarłem o 4 rano 😉 Wcześniej jednak sporo popracowałem sobie na komputerze przy kawie w warszawkim MC Donaldzie.
Pokaźne zapiekanki
Jak to zrobić, żeby wypłacił, a z konta nic nie zniknęło? hmmm
No to dzisiaj się nie odwodnimy!
Za dużo zielonego wzięłam, a tam takie niezdrowe pyszności stoją 😉
Tam takie miękkie, a mi dali twardą ławkę
Najchętniej by się wskoczyło do wody
Obiad na wypasie w Oktogon Bistro
Salonik w Budapeszcie z przepyszną kawą 😉
Najnowsze komentarze