Prowincja Krabi to odjazdowe must see i nie ulega żadnej wątpliwości, że każdy czas tam spędzony to i tak za mało i za krótko. Dzięki bardzo tanim lotom z Bangkoku udało nam się dostać w ten rejon Tajlandii w zaledwie trochę ponad godzinę. Tym razem wybraliśmy się tam w czasie najbardziej deszczowego miesiąca, czyli we wrześniu. Noclegi zarezerwowaliśmy sobie w trzech zupełnie różnych hotelach. Naszym głównym celem pobytu w Krabi była woda, morze Andamańskie i okoliczne wyspy.
Po przylocie na lotnisko w Krabi udaliśmy się po naszą walizkę, a następnie do stanowiska, gdzie można kupić bilet na autobus do Ao Nang, a nawet do wskazanego hotelu. Taki przejazd kosztuje 150 THB, co wydaje się być bardzo rozsądną stawką. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w mieście Krabi, żeby zostawić część turystów. Kierowca podwiózł nas pod sam Krabi Thai Village Resort, który zarezerwowaliśmy na pierwszą noc. To hotel zaprojektowany w tradycyjnym tajskim stylu, otoczony skałami i zielonymi wzgórzami. Dojście do najbliższej plaży zajmowało około 10 minut. Do naszej dyspozycji były trzy baseny, a także siłownia. Pokoje były bardzo duże, z drewnianą podłogą, meblami w tajskim stylu oraz zestawem do przygotowania herbaty czy kawy. Z drugiej strony w Krabi Thai Village Resort widać już trochę, że ma swoje lata i przydałoby się lekkie odnowienie kilku aspektów.
Autobus z lotniska do hotelu
Przy głównej ulicy w Ao Nang
Zasoby sklepu 7 Eleven
Hotel Krabi Thai Village Resort
Z hotelu bardzo blisko było do sklepu 7 Eleven, gdzie można kupić praktycznie wszystko co nam potrzebne. A kilka kroków dalej były na ulicy stoiska z jedzeniem, gdzie żywili się także lokalsi. To właśnie tutaj zjedliśmy pierwszy w Tajlandii obiad. Swoją drogą bardzo smaczny. Przy ulicach znajdziemy tutaj prawie wyłącznie salony masażu i agencje turystyczne.
Pierwszy pad thai
Kawa i gotowy posiłek ze sklepu 7/11
Najbliższa plaża z pewnością nie jest najpiękniejszą w Tajlandii, ale na długie spacery i krótkie kąpiele nadaje się w sam raz. Ao Nang to mała miejscowość, gdzie wszystko koncentruje się przy jednej, głównej ulicy, która wiedzie do morza, w kierunku głównej plaży. Pierwszego dnia postanowiliśmy się przejść, żeby zobaczyć okolicę. Skończyło się na masażu za 200 THB po lewej stronie głównej plaży w mieście. Później był już czas tylko na relaks na tarasie i partyjkę w warcaby.
Kolejnego dnia nadal odczuwaliśmy pewne trudy podróży do Tajlandii, przez co skupiliśmy się na odpoczynku. Po śniadaniu zjedzonym na plaży wróciliśmy do hotelu, gdzie spalaliśmy kalorie na siłowni. Ta w hotelu Krabi Thai Village Resort była rzeczywiście bardzo dobrze wyposażona i odpowiednio klimatyzowana. Relaks rozpoczęliśmy na basenie, gdzie była także zjeżdżalnia i bar w wodzie. Dookoła tego rozpościerały się liczne, urodziwe palmy, co tworzyło niesamowity krajobraz.
Jakiego tu shake’a wypić? hmm…
Basen w hotelu Krabi Thai Village Resort
Dalszy chillout nastąpił już w naszym kolejnym hotelu, którym był Pakasai Resort. To obiekt zupełnie innego typu. Nie należy do wielkich resortów, ale raczej do małych i świetnie urządzonych hoteli butikowych. Co ważne znajdował się on dosłownie 3 minuty od naszego poprzedniego miejsca noclegowego, dzięki czemu nie mieliśmy żadnego problemu z przeniesieniem naszych bagaży.
Pokój, który otrzymaliśmy od razu bardzo nam się spodobał. Miał swój niepowtarzalny styl. Oczywiście nie zabrakło dużego balkonu z widokiem na ogród z bujną zielenią. Jeszcze większe wrażenie zrobił na nas usytuowany na dachu basen typu infinity pool. To właśnie tam przez większość czasu łapaliśmy kolejne promienie słońca, które tego dnia nas rozpieszczało. Niestety jak to bywa w czasie pory deszczowej, przyszedł też czas na ulewę. Wcześniej jednak udało nam się nacieszyć pięknymi widokami małych wysepek, które w postaci pionowych skał wystają z wody. Jak już wspomnieliśmy plaża w Ao Nang nie należy do atrakcyjnych, pomimo że jest piaszczysta i szeroka, ale jednak usytuowana blisko ruchliwej i hałaśliwej ulicy. Od niej oddziela ją tylko betonowy murek.
Basen w hotelu Pakasai Resort
Kolejny pad thai 🙂
I pierwsza próba miejscowego browaru
Następny nasz dzień na Krabi był wielką niewiadomą. Po wczesnej pobudce udaliśmy się na spacer, żeby zorientować się jaka będzie pogoda. Pomimo mało zachęcających chmur na niebie postanowiliśmy kupić wycieczkę na wysepki Phi Phi. Jak spędziliśmy tam czas i czy rzeczywiście dobrze oceniliśmy warunki pogodowe napiszemy Wam w kolejnym wpisie.
Najnowsze komentarze