Surfers Paradise i Brisbane na początek
Na lotnisko Gold Coast przylecieliśmy zgodnie z planem tuż przed 8:00. Wyjście z samolotu schodami i pieszo do terminalu. Obsługa bardzo pilnuje, żeby nie robić żadnych zdjęć na płycie lotniska. Nie wiem czemu? Czekamy do kontroli paszportowej i wizowej około 45 minut w długiej kolejce. Akurat przyleciały też inne samoloty, w tym szerokokadłubowy Air Asia. Po trzech pytaniach dotyczących naszego przyjazdu możemy przejść dalej. Teraz jesteśmy zapytani czy mamy jakieś jedzenie. Jeżeli tak to trzeba wyrzucić. Wyrzucamy sporo kanapek z plecaka i idziemy dalej. Jesteśmy skierowani do przejścia numer 3, gdzie nasz bagaż jest prześwietlony, a później wszystko z niego zostaje wyjęte. Okazuje się, że zostały jeszcze dwie małe kanapki w folii. Osoba nas sprawdzająca wygląda na złą. Wypomina nam, że nie zdeklarowaliśmy tego na kartach imigracyjnych, które wypełnialiśmy w samolocie. Kanapki, jak i zupki chińskie zostają zważone. Nie czepia się nikt do dwóch czekolad, które również są w plecaku. Jestem poproszony na bok, gdzie spisywane są moje dane. Na szczęście koniec końców dostaję tylko kartkę informującą o złożeniu fałszywej deklaracji i jednak braku nałożenia na mnie kary. Co ciekawe widzieliśmy Azjatę za nami, który miał dosłownie całą walizkę jedzenia. Jego kontrola trwała dłużej i nie wiemy jak się skończyła. Pan kontrolujący życzy nam dobrej zabawy i wskazuje drzwi do wyjścia z lotniska. Jesteśmy w Australii. (więcej…)
Najnowsze komentarze