Tag Archives: poznań
27 stycznia 2014

Najlepsze bywają powroty

Ostatni mój dzień w USA to totalne nic nierobienie, tym bardziej że dzisiaj niedziela. Budzę się już po 6 bez budzika i na spokojnie się pakuję, żeby później pójść do kuchni na śniadanie. Serwowane są płatki z mlekiem oraz typowe dla Ameryki okrągłe bułki z dziurką, które spożywam z masłem orzechowym. (więcej…)



26 stycznia 2014

Nykoping na kilka godzin

Jednym z niewielu miejsc do których lata WizzAir z Poznania i wraca w ten sam dzień po kilku godzinach jest Skavsta, czyli boczne lotnisko Sztokholmu. Kilka kilometrów od niego położone jest miasteczko Nykoping, które często wybierane jest przez turystów jak punkt docelowy. Dojazd do Sztokholmu poza tym, że jest drogi to zabiera jeszcze ponad 2 godziny czasu, więc w jeden dzień nie ma sensu. (więcej…)



26 stycznia 2014

Sandefjord na kilka godzin

Wycieczka jednodniowa do Norwegii to może dosyć szalony pomysł, ale czemu nie skorzystać jeżeli bilety są po kilka złotych, a na podróż trwa tyle samo co z Poznania do Pleszewa? Nie ma co się zastanawiać, spacer późną jesienią w Norwegii to przyjemne doświadczenie. (więcej…)



23 stycznia 2014

14-dniowa wyprawa po Azji południowo-wschodniej

W okolicach października 2012 roku, kiedy wracałem wcześnie rano z Poznania do Pleszewa w pociągu trafiłem na dosyć mocny błąd linii lotniczych AirBerlin, które na kilka terminów sprzedawały u siebie na stronie i u pośredników bilety do Bangkoku z Hamburga za mniej niż 50% regularnej ceny. Po przyjeździe szybki telefon do p.Bryńskiego i decyzja, że lecimy. Okazało się, że został tylko jeden termin, więc nie było wyjścia. Tuż po weekendzie majowym, a dokładnie 8 maja miała nastąpić nasza kolejna wyprawa do dalekiej Azji.

Planowanie trwało na całego, tak, żeby na miejscu połowę czasu spędzić na zwiedzaniu, a połowę na odpoczynku. Udało się. Ustaliliśmy trasę, która biegła przez Tajlandię do Kambodży i dalej samolotem przez Malezję na odpoczynek na półwyspie Krabi i wyspie Koh Samui.

Do Hamburga postanowiliśmy pojechać samochodem, bowiem koszty przelotu, jak i przejazdu pociągami były zdecydowanie wyższe przy czterech osobach. Wyjechaliśmy w nocy z Poznania, żeby być na miejscu przed godziną 10. Samochód zostawiliśmy nie na parkingu, ale na jednej z głównych ulic miasta, gdzie wolno parkować i podobno jest to bezpieczne (możemy potwierdzić). Panie czekały na lotnisku, a my z p.Tadeuszem załatwialiśmy te sprawy.

Wydrukowaliśmy bilety i nadaliśmy 1 sztukę bagażu, bo resztę rzeczy mieliśmy w podręcznym. O 14:30 polecieliśmy do Monachium liniami AirBerlin i tam przeszliśmy do strefy, gdzie serwowana jest darmowa kawa i czekaliśmy na rejs do Abu Zabi. Rejs ten miał miejsce o godzinie 23:30 i trwał około 6 godzin. Jedną ze stewardes była pani mówiąca po polsku. My wypiliśmy kilka małych win i piw, żeby lot minął szybko. Pamiętam jak dzisiaj, że jedno z nich wylało mi się na rzeczy i próbowałem szybko ogarnąć sytuację. W Emiratach mieliśmy 1,5 godziny na przesiadkę, co udało się bez problemu. Pani Bryńska miała w tym miejscu bardzo duże problemy żołądkowe, które skutkowały obowiązkowym przebraniem się, a nawet wyrzuceniem starych rzeczy. Kolejny lot trwał aż 10 godzin, przez co na miejscu w Bangkoku byliśmy o 18. Teraz oczekiwanie na walizkę, która jak się okazało już od 20 minut jeździła po taśmie, ale każdy twierdził, że to nie nasza…

Przejechaliśmy do hotelu Nasa Vegas, który znajduje się tuż przy kolejce z lotniska i poszliśmy spać.

DSC_0367

IMG_1915

IMG_1912

IMG_1905

IMG_1893

IMG_1885

IMG_1880



9 września 2013

W drodze do Kapsztadu – Poznań-Warszawa-Rzym

30 sierpnia 2013 roku rozpoczęła się nasza kolejna wycieczka. Tym razem celem była Republika Południowej Afryki, a przede wszystkim Kapsztad. Spakowani w jeden plecak i jedną małą walizkę pojechaliśmy taksówką przed 8 rano na lotnisko w Poznaniu. Tutaj o 9 mieliśmy zaplanowany lot do Warszawy polskim LOTem. Całkiem sprawne przejście kontroli bezpieczeństwa po odstaniu kilkunastu minut w kolejce z uwagi na wakacyjne czartery do Grecji i Tunezji. Następnie szybkie wywołanie paxów do autobusu i kolejne oczekiwania na komplet, żeby podjechać pod samolot. W czasie lotu podano wyłącznie wodę i mały wafelek Prince Polo. W stolicy zameldowaliśmy się przed 10, jednak wystąpiły nieoczekiwane utrudnienia, bowiem Agata zapomniała z samolotu telefonu komórkowego i musieliśmy udać się do informacji po numer do obsługi LOTu. Na szczęście komórka została przyniesiona nam w przeciągu kilku minut. (więcej…)



15 lipca 2013

Dużą grupą na podbój Hiszpanii

W lutym 2012 roku zaczęliśmy planować wyjazd na wakacje tanimi liniami. Mieliśmy lecieć dużą grupą, bo aż 7-osobową. To jest mały problem, bowiem trudno w takiej ilości kupić w relatywnie niskiej cenie bilety w konkretne miejsce w konkretnym czasie. W związku z tym zaczęły pojawiać się pewne komplikacje, lekkie zmiany terminów i przebukowanie hoteli. Nasza trasa ukształtowała się dosyć hardcorowo, bowiem do Teneryfy lecieliśmy z Poznania przez Barcelonę i Sewillę, a wracaliśmy do Wrocławia przez Sewillę i Pizę. Z drugiej strony zobaczyliśmy kawał Europy. (więcej…)