Tag Archives: nowy jork
23 stycznia 2019

Nowy Jork, Top in the Rock i anulowany Island Hopper!

Nowy Jork, Top in the Rock i anulowany Island Hopper!

Czas mam świetny, więc jeszcze zdążę zrobić fotki w Wielkim Jabłku za dnia. Pędzę na Air Train, a następnie ze stacji Jamaica za bodajże $2,5 jadę na Penn Station, skąd rozpoczynam mój spacer po mieście. Temperatura niestety bardzo niska, bo około 2 stopni w plusie. Zakładam kurtkę, czapkę i po chwili także rękawiczki. Szczerze mówiąc jakbym zgodnie z pierwotnym planem nie zabrał tych części garderoby to nie dałbym rady chodzić po mieście. Temperatura odczuwalna spadła tuż po zajściu słońca do -6 st. C. Pierwszym budynkiem, który widzę na oczy po wyjściu jest hotel Pennsylvania w którym zatrzymałem się około 5 lat temu podczas pobytu w Nowym Jorku. Niestety moja aktywowana i doładowana karta MTXC nie daje rady i nie łączy się w USA, przez co pierwsze co robię to wstępuję do MCDonalda, żeby pobrać mapkę miasta. Okay, okazuje się, że dobrze pamiętałem i szedłem w odpowiednim kierunku. A dokąd? Wymyśliłem sobie w samolocie, że udam się na Top in the Rock, żeby zobaczyć panoramę miasta w nocy. Wcześniej jednak przemierzam wiecznie żywe Times Square na które wrócę, jak zrobi ciemniej (tutaj w sumie ciemniej nie będzie, przez wszechobecne neony reklamowe).

Image
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

W końcu docieram pod Rockefeller Center, gdzie lodowisko jest wciąż czynne i cieszy się sporym powodzeniem. Zaraz wracają silne wspomnienia i skojarzenia z tym miejscem. Sam Nowy Jork najbardziej kojarzę z przygodami Kevina, hehe. Idę do kasy kupić bilet na wjazd, nie wiem czemu kojarzyłem cenę $25, jeżeli w rzeczywistości jest $35 + oczywiście tax. Okazuje się, że najbliższy wjazd jest możliwy za godzinę, kurczę niedobrze, ale co poradzić. Przez chwilę nie mogę znaleźć swojej karty kredytowej przez co sesja mi wygasa i muszę ponownie wybrać rodzaj biletu na ekranie. Ooo teraz dostępny jest wjazd za 5 minut, co za szczęście. Szybko kupuję i biegnę do windy. Oczywiście czeka mnie jeszcze kontrola bezpieczeństwa, a następnie wjazd drugą winą, która ponad 65 pięter pokonuje w 36 sekund, wtedy też gaśnie światło i wyświetla się animacja na suficie, który jest przeszklony. Efekt jest bardzo fajny. Najlepsze czeka mnie dopiero na górze, gdzie dostępne są trzy piętra widokowe z czego jeden zupełnie otwarty. Przechodzę przez wszystkie, ale na najwyższym wieje tak mocno wiatr, że nie ma szans zrobienie nieporuszonego zdjęcia, w dodatku po kilku minutach nie czuję dłoni, więc schodzę niżej. Ogólnie spędzam tutaj około 1,5 godziny przyglądają się panoramie miasta. Pomimo tych $40 myślę, że to absolutny must see w Nowym Jorku i cieszę się, że udało mi się go zrobić. Zapewne powtórzę to w ciągu dnia, najlepiej latem.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Wracam do spaceru po mieście, chociaż jest już 22. Wracam na Time Square, a następnie idę pod Bryant Park, który jest zamykany na noc. Idę też pod sam Empire State Building, który też przecież oferuje punkt widokowy, ale spotkałem się z opiniami, że jednak jest nieco mniej efektowny od tego na Rockefeller Center. Jeszcze przez jakiś czas chodzę sobie bez celu, robię fotki i marznę coraz bardziej. O północy postanawiam udać się na Penn Station skąd mam pociąg na lotnisko Newark. Po zakupie biletu w automacie za $13 idę pod Starbucksa złapać jakieś WiFi, wtedy też widzę, że dostałem maila z informacją o anulowaniu mojego lotu z Honolulu do Guam. Jestem mocno rozczarowany tym faktem. United podsyła mi link, za pomocą którego mogę zmienić mój lot z Newark do Honolulu, który przecież jest w porządku, a na temat HNL-GUM nie ma ani słowa. Nie do końca to rozumiem, więc jadę na lotnisko z nadzieją, że tam uda mi się uzyskać więcej informacji.

Image

Image

Jak się spodziewacie na lotnisku nie ma żywej duszy na stanowiskach United, pomimo, że ich pierwszy lot to ten o 5:15 do Chicago, którym miałem podróżować. W kiosku widzę, że mogę sobie wybrać dowolny inny lot, co mnie interesuje, bo są lepsze połączenia np. przez Houston lub Washington Dulles (przylot do HNL 1,5 wcześniej niż planowo przez Chicago). Podchodzę w końcu do agenta, żeby zapytać się co i jak. Mało sympatyczna kobieta informuje mnie, że ona żadnych zmian nie widzi w moim planie podróży, a jak zrobię zmianę to obciążony będą znaczącym fee. Próbuję z nią dyskutować, ale ona odsyła mnie do automatu. Tam postanawiam sam spróbować zmiany. Wybieram lot przez Houston i… niedostępny. Eh, dobra ostatnia próba przez Dulles i… potwierdzono, mogę wybrać miejsca. No to teraz z biletami w ręku zmieniam terminal z C na A.

Image

Image

Image

Czekam sobie spokojnie na rozpoczęcie kontroli bezpieczeństwa, po której idę do saloniku United. Tam wita mnie pani z Polski, zamieniamy kilka słów i idę na śniadanie. Owsianka z jeżynami i do tego bajgle z serkiem Philadephia to coś czego dawno nie jadłem, więc spożywam ze smakiem. Żeby nie kusić losu wychodzę z Clubu 30 minut przed odlotem, a boarding rusza dosłownie 2 minuty później. Kiedy jesteśmy już wszyscy na pokładzie to nagle gaśnie światło, bo zabrakło zasilania. Sam kapitan wychodzi na zewnątrz, żeby coś sprawdzić, po czym przychodzi i oznajmia, że nie ma szans na wylot o czasie. A kto ma ciasną przesiadkę w Dulles może opuścić samolot i spróbować przebukować swój bilet. A ja myślałem, że to koniec moich problemów z United… Okay, podejmuję to wyzwanie i idę do kolejnej, niesympatycznej kobiety z obsługi, która koniec końców wydaje mi bilet do Honolulu – będzie to bezpośredni rejs Boeingiem 767-400, który potrwa 11,5 godziny. Udaje mi się ją jeszcze uprosić o zmianę miejsca z większą przestrzenią na nogi przy przejściu. Co dalej? Muszę zmienić terminal, ale do lotu są jeszcze 2,5h. Teraz robię to autobusem, który jeździ po płycie lotniska i dzięki temu nie muszę ponownie przechodzić kontroli.

Image

Idę do kolejnego United Clubu, gdzie oferta gastronomiczna jest bardzo podobna. Postanawiam jednak zainteresować się moim jutrzejszym lotem z Honolulu na Guam i idę do agenta w saloniku. W końcu trafiam na kogoś miłego i sympatycznego. Dostaję pełen wydruk sytuacji z tym lotem i sprawa staje się jasna. Lot będzie, o tej godzinie co pierwotnie, ale zmieniono numer lotu, ponieważ… uwaga… gdzieś ma nastąpić zmiana samolotu, a co się później okazuje dołożono dodatkowy odcinek, czyli będzie kreseczka więcej na mapie! W końcu dobre wieści. Poza tym rozmawiamy sobie chwilę o Nowej Zelandii, do której człowiek ten leci za kilka dni, a później o Sydney, gdzie także zatrzyma się na dwa dni (prawdopodobnie będzie tam w ten sam dzień co ja!).

Image

Okay, bo za bardzo przedłużam tę część relacji, zmierzajmy do końca. Boarding na lot do Honolulu punktualnie i po 10 minutach prawie wszyscy są na pokładzie, przychodzę jako jeden z ostatnich, mimo, że jeszcze 20 minut do zamknięcia gate’u. Po kolejnej (!!!) nieprzespanej nocy (tym razem ponownie ani na minutę nie zamknąłem oczu) zapinam pas i idę spać, budzę się na start, a później udaje mi się pospać zaledwie 3 godziny, bo w samolocie jest bardzo zimno. Omija mnie także serwis z napojami (jedzenie na pokładzie United w lotach krajowych jest płatne).



15 listopada 2018

Etihad: klasa biznes do Nowego Jorku

Etihad: klasa biznes do Nowego Jorku

W końcu nastał ten dzień, kiedy będę miał okazję przetestować Etihad w klasie biznes na pokładzie A380. Tak, ten lot KTW-DWC był typowo pozycjonujący. Z drugiej strony człowiek ma niekiedy tak, że po prostu musi sobie trochę polatać, dla czystej przyjemności. Mam nadzieję, że podczas 14h rejsu do Nowego Jorku nacieszę się serwisem, komfortem i poczuję się chociaż lekko wyróżniony ? Obawiam się tylko o swoją formę, ponieważ (to już nic nowego) tej nocy nie poszedłem spać, ale tak jest jak chcesz połączyć obowiązki z przyjemnościami. Dobra, nie narzekam, bo przecież taki mój wybór, a znosiłem już większe trudy.  (więcej…)



23 lutego 2016

Odwiedziny Central Parku, Shake Shack i lot na Portoryko

DCIM285MEDIA

Z naszego hotelu wyszliśmy już rano na śniadanie, do innego hotelu. Najedzeni wróciliśmy, żeby się spakować i zostawić bagaże w przechowalni. Pogoda tego dnia ponownie dopisywała, więc była okazja na kolejny spacer po Nowym Jorku. Ruszyliśmy w stronę Time Square, do jednego z hoteli, gdzie podobno łatwo dostać się na punkt widokowy na najwyższym piętrze. Jak się okazało bez karty winda nie pojedzie, więc ruszyliśmy pieszo. Dziesiątki pięter pokonane, a na końcu zamknięte drzwi. Sami możecie sobie wyobrazić, jakie były nasze miny. (więcej…)



12 lutego 2016

W drodze do Nowego Jorku przez trzy europejskie stolice

IMG_7672

Tym razem wywiało nas do Ameryki Północnej. Połączyliśmy odwiedziny Big Apple z krótkim skokiem na Portoryko. Prawie wszystko to liniami British Airways, które są świetną opcją na tej trasie z uwagi na 100% w swoim programie lojalnościowym za bilety w najniższych klasach ekonomicznych (to się zmieni). Wszystkie noclegi mieliśmy zapewnione dzięki kuponom od IHG, a część rezerwowaliśmy na gorąco dzięki kuponom od Expedii. To wszystko dawało gwarancję komfortowej podróży najmniejszym możliwym kosztem finansowym. (więcej…)



27 grudnia 2015

Podsumowanie podróżnicze 2015 roku

mapka2015

Nie możemy uwierzyć, że piszemy kolejne podsumowanie roku. Po kolejnych 12 miesiącach znowu wzrosła liczba odwiedzonych przez nas miejsc i wylatanych kilometrów. Dodatkowo zyskaliśmy kolejne setki fanów na Facebooku. Spotkało nas wiele przygód, dobrych i wspaniałych chwil. Pomimo, że jeszcze rok 2015 się nie skończył, to podróżniczo uznajemy go za zamknięty. Poniżej postaramy się w telegraficznym skrócie pokazać co nas spotkało w tym czasie i pokrótce ocenić odwiedzone miejsca.

  • Liczba lotów: 84 (o 18 mniej niż w roku 2014)
  • Liczba przebytych kilometrów w powietrzu: 181988
  • Czas spędzony w samolocie: 257 godzin i 36 minut (jakieś 1,5 tygodnia)
  • Najczęściej wylatywałem lub lądowałem w Poznaniu i Warszawie (po 14 razy)
  • Najczęściej latałem Ryanairem (14 razy) i British Airways (10 razy)
  • Najwięcej czasu spędziłem jednak na pokładzie British Airways i Etihad
  • Najdłuższym bezpośrednim lotem w tym roku był Londyn – Kuala Lumpur (6597 mil)
  • Najczęściej latałem w piątek (22 razy), a najrzadziej we wtorek (5 razy)
  • Najwięcej lotów odbyłem w listopadzie (19), a najmniej w lipcu (0)
  • Odwiedziłem trzy kontynenty (w zeszłym roku sześć)

To na tyle suchych statystyk. Przejdźmy teraz do konkretów. (więcej…)



12 lutego 2014

Ostatnie chwile w Nowym Jorku i powrót do Poznania

Rano wstałem jako pierwszy, ale Kasia już też długo nie leżała w łóżku. Zjedliśmy owsiankę i wypiliśmy kawę po czym poszliśmy na metro. Okazało się, że pojedzie ono tylko do 137 ulicy (a my chcieliśmy do 100) i trzeba przesiadać się do autobusu. Tak też zrobiliśmy, ale czas oczekiwania na autobus to ponad 30 minut, bowiem nie zmieściliśmy się do pierwszego który przyjechał. Linia M4 jedzie Broadwayem i zatrzymuje się dosyć często, przez co sumarycznie w tym czasie przeszlibyśmy spokojnie trasę pieszo. Zrobiło się po 12, a już o 17 mieliśmy lot z lotniska EWR do Monachium. Przez to musieliśmy się spieszyć, żeby dotrzeć na stację Penn Station na 34 ulicy. Po drodze kupiliśmy trzy jogurty i dwie duże bułki, żeby coś zjeść w czasie spaceru. Na stacji kupiłem dwa bilety na pociąg, który jedzie na lotnisko i kosztuje 12,5 dolara od osoby. Nie wiem czy wydano mi jeden bilet, czy drugi mi gdzieś wypadł, ale zostałem z jednym, a pani w okienku nie chciała uznać reklamacji. Musiałem pójść do biura obsługi klientów, gdzie miły Amerykanin po krótkiej rozmowie i weryfikacji moich danych wydał mi dodatkowy bilet. (więcej…)



12 lutego 2014

Stolica Stanów Zjednoczonych zimą

Po świetnej zabawie na Florydzie musieliśmy wracać na północ, żeby następnie wrócić do Polski. 10 dnia lutego wstaliśmy o 4:30 i po porannej kawie pojechaliśmy samochodem na lotnisko w Tampie. Pomimo, że trasa miała ponad 140 km, to zrobiliśmy ją w 70 minut i na lotnisku byliśmy dużo przed czasem. Oddaliśmy samochód, który wrócił bez szwanku z prawie pustym bakiem paliwa (zostało na 30 mil). Poszliśmy odprawić się na lot i do terminalu czekać ponad 2 godziny na samolot. Niestety salonik (jedyny) znajduje się w innym terminalu, gdzie nie jest możliwe przejście bez ponownego security, przez co tym razem na śniadanie czekaliśmy, aż wylądujemy w Waszyngtonie na lotnisku Dulles. To nastąpiło już 2 godziny po starcie, a w czasie rejsu podano nam kawę i ew. wodę/sok pomarańczowy. Obok mnie siedział pan, który swoimi gabarytami zabierał 1,5 miejsca przez co szybko złożył podłokietnik i połową uda zajął moje siedzenie. Niestety musiałem to jakoś przeboleć. Podczas lotu zjadłem makaron z chińskiej zupki i przeglądałem gazety, żeby szybciej zabić czas. Na dodatek cały czas było mi bardzo zimno, więc tego lotu nie zapiszę do udanych. (więcej…)



2 sierpnia 2013

Wracamy do Paryża przez Montreal

Nadszedł ostatni nasz dzień pobytu w Stanach Zjednoczonych. Po przyjeździe rano do Nowego Jorku zaczęliśmy szukać miejsca, gdzie można by zjeść śniadanie wybór padł na niewielki lokal typu fast-food, gdzie zamówiliśmy to co widać na poniższym zdjęciu. Wydawało nam się, że nie trzeba się spieszyć, że mamy dużo czasu do odlotu. Ten miał miejsce dopiero o 14:35 z lotniska JFK liniami Delta. Mieliśmy przedostać się do Montrealu skąd największym pasażerskim samolotem świata Airbusem A380 rozpocząć podróż do stolicy Francji. (więcej…)