Santiago jest olbrzymim miastem, które oferuje bardzo wiele, dzięki czemu każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. My rozpoczęliśmy naszą przygodę ze stolicą od przejazdu na stację Los Leones i spacer na wzgórze, skąd można zobaczyć panoramę miasta z Andami w tle. Planowaliśmy wjechać tam kolejką, jednak ta był w remoncie. Po drodze zahaczyliśmy o piękne ogrody japońskie. W pełnym słońcu wszystko wyglądało naprawdę świetnie.
Kolejnym naszym punktem był Plaza de Armas. Udało nam się zobaczyć odnowiony po trzęsieniu ziemi budynek muzeum Chileno de Arte Precolumbino, budynek opery, pałac La Moneda, przejść przez dzielnicę artystów/hipsterów Barrio Lastarria i wiele innych.
Po Santiago poruszaliśmy się pieszo oraz metrem. To drugie jest świetnie zorganizowane. Cena jednorazowego biletu kosztuje 700 CLP (ok. 4 zł). W tej cenie możemy podróżować z przesiadkami, aż do momentu wyjście ze stacji.
Tego samego dnia przed godziną 14 wróciliśmy do naszego hostelu. Spacer w pełnym słońcu należał do przyjemności, tym bardziej, że w Polsce temperatura obecnie wynosi około zera stopni. Odebraliśmy bagaże i pieszo poszliśmy na stację główną, gdzie w pobliżu zatrzymuje się autobus na lotnisko. To zdecydowanie bardziej oszczędna wersja od taksówki, ponieważ koszt jednego biletu to 1500 CLP (ok. 8 zł). Z naszymi plecakami i walizkami przejście około 2 km okazało się dosyć męczące, a znalezienie odpowiedniego przystanku trudne. Pomimo tego szczęśliwie, z pomocą mieszkańców złapaliśmy autobus i pojechaliśmy na terminal krajowy.
Na lotnisku pracownik źle zrozumiał nasz godzinę odlotu i żebyśmy zdążyli na lot o 15 (było do niego 30 minut), to wpuścił nas poza kolejką. A my mieliśmy lot dopiero o 16:40. Dzięki tej pomyłce nie musieliśmy czekać i od razu otrzymaliśmy nasze boarding passy. Wcześniej wybraliśmy sobie miejsca z prawej strony samolotu, żeby mieć widok na Andy i kilka wulkanów, których w Chile jest ponad 2000.
Przed wylotem idziemy do saloniku Pacific Club. Ten oferuje bardzo dobrą ofertę napojów i przekąsek, kompetentny personel i wygodne miejsca do pracy przy komputerze, jak i odpoczynku. Tutaj spożywamy kilka małych bułeczek na ciepło z serem oraz wypijamy dwa pyszne drinki.
Nasz lot do Calamy niestety ma opóźnienie około półgodziny. Dużo czasu udaje się nadrobić w powietrzu, a sam lot jest bardzo spokojny. W jego czasie serwowane są napoje oraz przekąski (można wybrać dwie z czterech). LAN serwuje m.in. sok z kawałkami ananasów, bakalie, kawałek ciemnej babki oraz coś na wzór słonego pieczywa. Przez cały lot na ekranach nad głowami pasażerów wyświetlane są pytania, które mają umilić czas – taki jakby quiz. Po około 1,5 godziny lądujemy w Calamie, czyli na samej północy Chile. Miasto to znajduje się około 100 km od San Pedro de Atacama, gdzie mamy zarezerwowane dwa kolejne noclegi. Korzystamy z oferty Viptrans, czyli firmy, która swoimi mikrobusami zawozi gości do hoteli. Cena za przejazd w dwie strony wynosi 18000 CLP (ok. 100 zł). Po około 1,5 godziny drogi w czasie której podziwialiśmy piękny zachód słońca i piliśmy piwko docieramy do hotelu Cumbres. Okazuje się, że to nie to miejsce, gdzie mamy rezerwację, a nasz kierowca zwyczajnie się pomylił. Dobrze, że recepcjonistka mówi po angielsku (to w Chile rzadkość) i pomaga nam dzwoniąc do firmy, która nas transferowała. Po około 30 minutach kierowca wraca po nas z przeprosinami i zawozi w odpowiednie miejsce. Nasz hotel ma nazwę Cumbres 6000 i jest otwarty dopiero od 2 miesięcy. Mamy tutaj mały, czteroosobowy pokój, gdzie nie ma praktycznie nic oprócz dwóch piętrowych łóżek. Do dyspozycji mamy jednak współdzielony salon z kuchnią oraz łazienkę. Szybko zostawiamy bagaże i idziemy do centrum (ok. 400 metrów), żeby zarezerwować jakąś wycieczkę na rano. Niestety żadna agencja nie jest w stanie nic nam zaoferować z uwagi na późną porę. Trochę rozczarowani wracamy na nocleg.
Trudna wspinaczka, żeby zobaczyć panoramę miasta
Wreszcie znaleźliśmy sklep spożywczy z dużą wodą!
Taka temperatura jest w Chile w grudniu
Wejście do naszego hostelu
Salonik na lotnisku w Santiago (krajowy terminal)
Trasa krajowego lotu po Chile
Serwis podczas lotu LANem
Piękny zachód słońca w drodze do San Pedro de Atacama
Najnowsze komentarze