W przedostatni dzień naszego pobytu na wyspie udaliśmy się samochodem zwiedzić stolicę, która do największych nie należy. Mamy tutaj dosłownie trzy główne uliczki, które można obejść w około godzinę. Jednak jest czym nacieszyć oko, bowiem znajdują się tutaj kolorowe kamienice, a także Plaza De La Alameda na którym mamy świetnie wykonaną replikę statku Krzysztofa Kolumba – Santa Maria. W jego środku znajduje się Muzeum Morskie, które był teraz zamknięte.
Historyczne centrum miasta jest łatwo dostępne, samochód można zostawić przy ocenie (darmowy parking) i przejść się głównym deptakiem Calle O’Daly do Plaza Espana. Spacer po mieście był bardzo przyjemny, udało nam się jeszcze dojść na plażę, która wcale nie należy do brzydkich, jednak tutaj także jest czarny, wulkaniczny piasek.
Spieszę jeszcze Wam powiedzieć, że na dwie ostatnie noce przenieśliśmy się z apartamentu w Puerto de Tazacorte na drugą stronę wyspy, do hotelu Tribunite H10 w pobliżu lotniska. Niestety po tej stronie wyspy pogoda była diametralnie odmienna, było pochmurnie i deszczowo. Sam hotel całkiem w porządku – zadbany, czysty i zapewniający wszystko co niezbędne. Woda w basenach jednak zimna, serwowane śniadania i obiad bardzo obfite – wybór jedzenia był naprawdę szeroki. W okolicy hotelu były bardzo ładne widoki na skały, rozbijające się fale i nawet była czarna plaża, gdzie kilka osób się opalało (to w ostatni dzień, kiedy pogoda się poprawiła).
Nasz lot powrotny do Berlina miał miejsce o godzinie 17, więc po wykwaterowaniu się zostawiliśmy bagaże w samochodzie i udaliśmy się złapać ostatnie promienie słońca na basenie, a później na spacer. Drogę na lotnisko już znaliśmy i dojazd zajął nam dosłownie 5 minut. Rejs do stolicy Niemiec odbył się o czasie i trwał trochę ponad 5 godzin. Niestety w Berlinie bardzo zimno, więc przeżyliśmy swego rodzaju szok. Na szczęście szybko przeszliśmy do samochodu i wróciliśmy szczęśliwie do domu. Poniżej jeszcze ostatnie zdjęcia z La Palmy, którą na pewno będziemy długi i pozytywnie wspominać.
Najnowsze komentarze