Wycieczka jednodniowa do Norwegii to może dosyć szalony pomysł, ale czemu nie skorzystać jeżeli bilety są po kilka złotych, a na podróż trwa tyle samo co z Poznania do Pleszewa? Nie ma co się zastanawiać, spacer późną jesienią w Norwegii to przyjemne doświadczenie.
Pewnego listopadowego dnia spakowałem się w mały plecak (laptop i aparat) i wsiadłem do tramwaju, a następnie przesiadłem do autobusu i już byłem na Ławicy. Wylot do Sandefjord był planowo o godzinie 11:30, więc pojawiłem się na lotnisku godzinę przed czasem, żeby zjeść jeszcze w saloniku drugie śniadanie i zabrać napoje na drogę.
WizzAir wylądował na lotnisku oddalonym od Oslo o ponad 100 km planowo, więc miałem 6 godzin na spacer do Sandefjord (ok. 8 km), zobaczenie miasta i powrót na lotnisko. Znaki przez cały czas kierują nas do miasta, więc nie ma żadnych problemów ze znalezieniem właściwej drogi. W tym niewielkim miasteczku można zobaczyć nie tylko port, ale również ładny zabytkowy kościół czy kilka charakterystycznych budynków dla kultur skandynawskiej. Z ważniejszych punktów zapamiętałem jeszcze pomnik wielorybników, który znajduje się na rondzie. Poza tym odwiedziłem MCDonalda i zjadłem za ponad 10 złotych lody. Na koniec wszedłem do marketu Kiwi, żeby kupić na kolację krewetki, które tutaj są jednym z niewielu produktów, który jest tańszy niż w Polsce. Niestety akurat była końcówka. Po tym wszystkim wróciłem pieszo na lotnisko, jednak robiło się już ciemno i musiałem być ostrożny idąc momentami poboczem drogi. Jak się okazało było więcej takich osób, jak ja, które przyleciały do Norwegii na kilka godzin.
W mieszkaniu byłem dopiero późnym wieczorem.
Najnowsze komentarze