Kolejny dzień rozpoczynamy od wczesnego śniadania i wykwaterowania się poprzez pozostawienie kluczy w pokoju i zatrzaśnięcie drzwi. Z ciężkimi plecakami idziemy do samochodu, który zaparkowaliśmy na odległej o 10 minut spaceru ulicy Franklina. Takie są często minusy hoteli, które położone są w samym centrum dużego miasta. Taki sam problem miałem będą na początku tego roku w Los Angeles, ale tam byłem zmuszony skorzystać z płatnego, wielopiętrowego parkingu.
Kilkupasmową drogą wyjeżdżamy z Auckland i drogą ekspresową jedziemy do Hamilton. Tutaj kierujemy się już bezpośrednio na Rotoruę. Po drodze jednak naszą uwagę przykuwa miejscowość Matamata, gdzie znajduje się słynny na całym świecie Hobbiton. Niestety jego zwiedzanie jest bardzo kosztowne, więc ograniczamy się tylko do zrobienia sobie fotek przed centrum informacji turystycznej, która przypomina jeden z domków ze znanego filmu.
Do Rotorua docieramy w okolicach południa i w informacji turystycznej dowiadujemy się, gdzie dokładnie położony jest nasz hotel Holiday Inn, w którym noc kosztuje ponad 200 NZD za noc. My jednak ponownie wykorzystujemy punkty zgromadzone podczas promocji Big Win, dzięki czemu spędzimy tu dwie noce za darmo (za 20k punktów). Hotel oferuje bardzo wysoki standard (na jego drzwiach widnieje kategoria 4+*), dzięki czemu te dwa dni spędzamy w pełni komfortowo. Korzystamy z dostępnej nowoczesnej siłowni i basenu z gorącą wodą.
Po południu pojechaliśmy nad jezioro Blue Lake, gdzie znajduje się szlak pieszy. Można obejść zbiornik dookoła robiąc przy tym około 5 kilometrów. Trasa jest prosta i bardzo malownicza. Dobry pomysł na spędzenie wolnego czasu. Zaraz obok znajduje się Green Lake, które także zobaczyliśmy.
Następnie przejechaliśmy do centrum miasta i nad jezioro. Tutaj wszędzie czuć zapach siarki. Stężenie jednak jest takie, że można spokojnie wytrzymać. Naszym celem jest park, w którym znajduje się budynek z 1908 roku, gdzie obecnie mieści się Muzeum Rotoruy. Kiedyś służył on jako łaźnia, gdzie odbywały się masaże i kąpiele błotne. Wspomniany park to dokładnie ogrody rządowe, gdzie przed latami toczyły się walki Maorysów. Na koniec robimy spacer wzdłuż Tutenekai Street, gdzie jest pełno restauracji i sklepów.
Kolejnego dnia od rana idziemy do wioski Whakarewarewa, gdzie wstęp kosztuje 35 NZD. Korzystając jednak ze stron ze zniżkami płacimy zaledwie 19 NZD, co jest już przyjemniejszą kwotą. Dodatkowo w cenie jest pokaz kultury maoryskiej. Wspomniana wioska jest miejscem gdzie naprawdę żyją Maorysi, drogi mają swoje nazwy, a pomiędzy domkami cały czas paruje. W centrum znajduje się najważniejszy budynek, czyli Tapuna Whare oraz drzewo wodza Wahiao. Znajdująca się tutaj woda geotermalna służy do gotowania potraw. My skosztowaliśmy przygotowaną w ten sposób kukurydzę oraz tradycyjne maoryskie ciastko (5$).
Podczas pokazu tradycji maoryskich oglądamy liczne tańce i śpiewy, a do jednego z nich nawet zgłosiła się Kasia. Jednym z nich jest taniec z kijami, a innym haka, czyli taniec wojenny wykonywany przed bitwą. Miał on za zadanie odstraszyć przeciwnika.
Holiday Inn Rotorua
Blue Lake w oddali
Jezioro główne w Rotorua
Wspomniane we wpisie muzeum
A to jedno z niewielu miejsc, gdzie spotkaliśmy Polaków
Miejsce spotkań w wiosce Maorysów
Ciastko, które jest przysmakiem Maorysów
Taniec wojenny
Hotelowy basen
Najnowsze komentarze