Na lotnisko w Brukseli docieramy autobusem, który odjeżdżał z przystanku przy samym hotelu Crowne Plaza: Antwerpen, gdzie spaliśmy. Na miejsce przyjechaliśmy po niecałej godzinie drogi. Następnie udaliśmy się do punktu nadania bagażu. Tam już ustawiona była kolejka osób do odprawy, ale my dzięki osobnemu stanowisku zostaliśmy załatwieni w mgnieniu oka. Karty pokładowe otrzymaliśmy w specjalnej kopercie. Poinformowano nas także o fast-tracku i saloniku, do którego Qatar Airways zaprasza pasażerów klasy biznes.
Niestety salonik na brukselskim lotnisku nie robi szału. Jest to miejsce przeciętne, gdzie panują dobre warunki do pracy i odpoczynku, ale oferta gastronomiczna nie powala na kolana. Zobaczcie zresztą sami poniżej.
Po niespełna trzech godzinach rozpoczął się boarding, więc przeszliśmy na pokład nowego Airbusa A350, gdzie zajęliśmy dwa środkowe miejsca z przodu kabiny. Miła załoga powitała nas w języku polskim, bowiem szefową pokładu była właśnie Polka. Po chwili zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na drinki powitalne (do wyboru były dwa rodzaje szampana). Otrzymaliśmy także menu, kartę win i kosmetyczkę, w której znajdują się: skarpety, opaska na oczy, balsam do ust, zatyczki do uszu, szczotka do włosów oraz perfumy i balsam do ciała/golenia.
W trakcie kołowania na pas startowy załoga zbierała zamówienia dotyczące serwisu. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Qatar oferuje serwis na życzenie (dine-on-demand), czyli to pasażer wybiera porę posiłków. Jak się okazało jest to świetne rozwiązanie. Układ siedzeń w samolocie to 1-2-1, co sprawia, że każdy ma dostęp do przejścia. Fotele są wygodne i zapewniają wysoki komfort podróży. W każdej pozycji mamy wystarczająco dużo miejsca na nogi. Również kiedy rozłożymy łóżko nic nam nie przeszkadza i śpi się doskonale. Nie brakuje podręcznego gniazdka sieciowego, portu USB i schowków podręcznych. Do tego otrzymaliśmy słuchawki z dobrym wyciszeniem i butelkę wody mineralnej przy fotelu.
Warto wspomnieć także o systemie rozrywki, który robi świetne wrażenie. Ekran dotykowy, pilot itd. działają płynnie i nie wieszają się. Dodajmy, że w A350 znajdują się duże oka, bez rolet, które przyciemnia się za pomocą przycisku. Może to także centralnie zrobić załoga.
Z tyłu kabiny znajduje się mini lounge, gdzie załoga przygotowała bar z przekąskami tj. owocami, winem i szampanem. Możemy również wziąć gazety i czasopisma do czytania.
Jednym z największych plusów Katarczyków jest świetny serwis, który zbiera doskonałe opinie wśród klientów. Możemy zamówić dowolne posiłki z menu w dowolnym momencie lotu. My zrobiliśmy to dwie godziny po starcie. Wtedy stewardessa przygotowała nasz stoli, rozłożyła obrus i przyniosła wodę mineralną, pieczywo, masło i sól/pieprz.
Co smacznego zjedliśmy w czasie naszych lotów? Zobaczcie sami. Prawda, że wygląda przepysznie? I takie właśnie jest. Pod koniec serwisu każda stewardessa podeszła do pasażerów, których obsługiwała, aby podziękować za wspólny lot i zapytać, czy wszystko było w porządku.
Nie da się ukryć, że był to jeden z najlepszych i najbardziej komfortowych lotów, jakie odbyliśmy w swoim życiu. Qatar podchodzi do sprawy profesjonalnie i pozwala pasażerowi na niesamowitą, podniebną przygodę, którą pamięta się przez długi czas. W Doha wylądowaliśmy po ponad 7 godzinach rejsu i udaliśmy się do saloniku, żeby poczekać na drugi rejs do Tokio.
Do Al Mourjan Business Lounge prowadzą ruchome schody, przy których obsługa Qatar Airways skanuje karty pokładowe. Salon ma powierzchnię 10 tysięcy metrów kwadratowych. Został on podzielony na kilka stref. Na dole mamy miejsce do spania, pracy i relaksu. Znajdziemy tutaj także kąciki kawowe, bary z napojami i fotele z indywidualnymi monitorami. W wielu miejscach lounge’a znajdziemy wyspy z napojami (wody mineralne, napoje w puszkach, soki). Na wyższym piętrze jest restauracja z bufetem i barem, gdzie możemy zamówić dowolne drinki. Pomimo olbrzymiej przestrzeni w pomieszczeniach z jedzeniem bywa tłoczno. Niemniej jest to jeden z najlepszych saloników w jakich byliśmy.
Lot do Tokio to analogiczna historia i takie same wrażenia. Rejs trwał jednak około 11 godzin. Mogliśmy także skosztować kilku japońskich potraw i dokładniej przetestować katarskie łóżko. To właśnie dzięki niemu rejs ten minął w mgnieniu oka. Zobaczcie kilka zdjęć.
To byłoby na tyle z pokładu Qatar Airways! Po długiej podróży wylądowaliśmy na lotnisku Haneda w Tokio.
Najnowsze komentarze