31 lipca nastał dzień naszego powrotu do domu. O godzinie 11 opuściliśmy hotelowy pokój. Również w między czasie skorzystaliśmy z siłowni. Od godziny 15 zaczęliśmy czekać przy wyjściu z hotelu na ewentualny autobus, żeby za darmo zabrać się z inną grupą, a zostawione pieniądze przeznaczyć na rum i inne miejscowe wyroby. Niestety, długo nic nie mogliśmy „złapać” przez co wyszliśmy z hotelu Barcelo i szliśmy w stronę centrum. Po chwili zatrzymał się taksówkarz i za standardową kwotę 25 CUC zabrał nas na lotnisko.
Tutaj kolejne zdziwienie – nasz lot do Zurichu odbywał się z międzylądowaniem w Cancun, przez co czas podróży wydłużył się o około 3 godziny. Po dotarciu do Szwajcarii, okazało się, że musimy ponownie przejść kontrolę bezpieczeństwa ze sprawdzeniem bagażu podręcznego, a w nim nie może być naczyń o pojemności większej niż 100 ml. Oznaczało to tylko tyle, że trzy butelki rumu dla naszych bliskich zostały wyrzucone… Przesiadka na lot do Warszawy, w jego czasie otrzymaliśmy kanapkę, czekoladę i kawę/herbatę. W Polsce wylądowaliśmy około godziny 19:30 i udaliśmy się samochodem z tatą Agaty w kierunku domu.
Najnowsze komentarze