I tak oto wylądowaliśmy na karaibskiej wyspie o kształcie prostokąta, z której pochodzi Ricky Martin, przez 405 lat należała do Korony Hiszpańskiej. Po przegranej wojnie Hiszpanie oddali ją Stanom Zjednoczonym. Najważniejszym portem wyspy jest stolica San Juan, oferująca jedne z najlepszych plaż, klubów nocnych, kasyn i restauracji. To właśnie w tej okolicy zatrzymaliśmy się, żeby zażyć trochę promieni słonecznych pod koniec roku.
Pierwszym miejscem gdzie nocowaliśmy był hotel Courtyard Marriott Isla Verde Beach Resort, który znajduje się blisko lotniska nad samym Oceanem Atlantyckim. Dostaliśmy się tam pieszo z lotniska, co według nawigacji Google nie jest możliwe, a okazuje się spokojnie wykonalne. Praktycznie cały czas jest chodnik. Po dotarciu do obiektu szybko się zakwaterowaliśmy i poszliśmy na basen. Są nawet jacuzzi z podgrzewaną wodą, gdzie można przyjemnie posiedzieć, kiedy nagle zacznie padać deszcz, co w tym klimacie jest zupełnie normalne.
Rano, udaliśmy się na świetne śniadanie (genialne omlety!) i na plażę oraz basen. Co tu dużo mówić, zdjęcia wyjaśnią Wam wszystko. W czasie pobytu w tym obiekcie widzieliśmy Iguanę – ten przepiękny gatunek jaszczurki robi wrażenie na przyjezdnych. Iguany są wszędzie i są też niemałym problemem dla miejscowych, którzy traktują je jak szkodniki i często zabijają (co ciekawe, rząd im na to pozwala). Te roślinożerne gady, gdy tylko widzą zbliżające się niebezpieczeństwo, uciekają na drzewo.
Drugą noc spędziliśmy w hotelu Intercontinental San Juan, który był oddalony około kilometr od Marriotta. To już resort z prawdziwego zdarzenia, który posiada setki pokoi, kilka restauracji, siłownię, kilka basenów i dostęp do długiej piaszczystej plaży. W takim miejscu nie można robić nic innego, jak odpoczywać. Woda w Oceanie o tej porze roku jest ciepła, a liczba turystów całkiem spora.
Kolejnego dnia nastąpił już koniec naszej amerykańskiej przygody. Z San Juan polecieliśmy do Miami, skąd po krótkiej przesiadce i założeniu ponownie swetrów wróciliśmy do Londynu.
Pokój w hotelu Marriott
Śniadanie w takich okolicznościach smakuje wyjątkowo
Pokoje w hotelu IC San Juan
Klimat świąteczny nawet na Karaibach
Świetne śniadanie w IC San Juan
Nie ma to jak plażing w grudniu
Niebawem trzeba wyjeżdżać…
Przekąska w saloniku w San Juan
Posiłek w czasie lotu z Miami do Londynu
Najnowsze komentarze