Ostatnią noc na Filipinach spędziliśmy w hotelu Sofitel Philippine Plaza Manila. Stolica kraju nie uchodzi za najbardziej turystyczne miejsce, więc postanowiliśmy odpocząć przed długą podróżą do Dubaju i dalej do Katowic. Hotel ten położony jest zaraz obok wybrzeża, a dojazd z lotniska do niego nie zajmuje więcej niż 20 minut. Oczywiście najłatwiej taksówką, które są na Filipinach bardzo tanie.
Już od wejścia hotel robi bardzo pozytywne wrażenie. Jest elegancki, nowoczesny i pięknie ozdobiony. Nasze bagaże zabiera konsjerż, a my kierujemy się do recepcji, żeby otrzymać kartę do pokoju. Ten jest już dla nas gotowy.
Bardzo duży pokój z balkonem
W łazience zarówno wanna, jak i prysznic
Pokoje są wyposażone w klimatyzację, telewizor z dostępem do kanałów kablowych, sejf, minibar i sprzęt do prasowania. W każdym pokoju znajduje się też łazienka z suszarką do włosów, wanną i bezpłatnym zestawem kosmetyków. Jest bardzo dużo przestrzeni, a dodatkowo fajny balkon z widokiem na Zatokę Manilską. Jesteśmy jednak bardzo głodni po długiej podróży z Angeles City do Manili, więc udajemy się do saloniku, który jest na tym samym piętrze co nasz pokój, żeby coś zjeść. W saloniku wybór jedzenia bardzo dobry, podobnie z najróżniejszymi alkoholami i drinkami, które można zamawiać z karty. Co ciekawe podczas kolacji przyszła kontrola – kilka osób ubranych w białe fartuchy, które sprawdzały każdą potrawę. Pierwszy raz spotkaliśmy się z taką sytuacją, ale to dobrze, bo mamy pewność, że serwowane jedzenie jest świeże i spełnia wymagane normy.
W saloniku dostępne są małe tarasy dla gości
Po kolacji robimy spacer dookoła hotelu, chociaż polityka tego miejsca jest taka, że strefa basenowa zostaje totalnie zamknięta po godzinie 22. Nie można nawet tam wchodzić.
W związku z tym postanawiamy iść wcześniej spać, żeby już wcześnie rano wstać i skorzystać z uroków tego pięknego miejsca. Rzeczywiście to był dobry wybór, bowiem hotel o wschodzie słońca prezentuje się świetnie. Zobaczcie sami zdjęcie z zewnątrz.
Przyszedł czas, żeby udać się na śniadanie. Jedno z najbardziej obfitych, jakie w swoim życiu jedliśmy. Restauracja hotelowa jest przeogromna i składa się z kilku sekcji, z różnymi kuchniami świata. Człowiek nie jest w stanie spróbować wszystkiego, a każda rzecz, którą jedliśmy była naprawdę bardzo smaczna.
Po tym niesamowicie pokaźnym posiłku poszliśmy dalej korzystać z uroków hotelu. Był czas na basen, gdzie niestety woda była dosyć zimna i kąpiel nie sprawiała frajdy. Zdecydowanie przyjemniej było wylegiwać się na hamaku. Zajrzeliśmy także do hotelowej siłowni. Mieliśmy także pomysł, żeby wypożyczyć sprzęt do golfa lub do gry w tenisa, jednak ceny nie były zachęcające.
Nasz czas w hotelu dobiegła końca, a szkoda, bo byliśmy bardzo pozytywnie nim zaskoczeni. Trochę obawialiśmy się, że niska ocena na booking.com jest uzasadniona, ale w naszym przypadku wszystko było w najlepszym porządku. Poszliśmy jeszcze do baru wykorzystać vouchery na drinki powitalne, które otrzymaliśmy podczas zakwaterowania.
Około południa poprosiliśmy konsjerża o zamówienie nam taksówki na lotnisko. Po odprawie na stanowisku Cebu Pacific poszliśmy do saloniku, gdzie czekaliśmy około godziny na nasz lot do Dubaju. Samolot nie był pełny, przez co podróż upłynęła nam wygodnie i po kolejnych 9 godzinach wylądowaliśmy w największym mieście Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Najnowsze komentarze