Rano wstałem jako pierwszy, ale Kasia już też długo nie leżała w łóżku. Zjedliśmy owsiankę i wypiliśmy kawę po czym poszliśmy na metro. Okazało się, że pojedzie ono tylko do 137 ulicy (a my chcieliśmy do 100) i trzeba przesiadać się do autobusu. Tak też zrobiliśmy, ale czas oczekiwania na autobus to ponad 30 minut, bowiem nie zmieściliśmy się do pierwszego który przyjechał. Linia M4 jedzie Broadwayem i zatrzymuje się dosyć często, przez co sumarycznie w tym czasie przeszlibyśmy spokojnie trasę pieszo. Zrobiło się po 12, a już o 17 mieliśmy lot z lotniska EWR do Monachium. Przez to musieliśmy się spieszyć, żeby dotrzeć na stację Penn Station na 34 ulicy. Po drodze kupiliśmy trzy jogurty i dwie duże bułki, żeby coś zjeść w czasie spaceru. Na stacji kupiłem dwa bilety na pociąg, który jedzie na lotnisko i kosztuje 12,5 dolara od osoby. Nie wiem czy wydano mi jeden bilet, czy drugi mi gdzieś wypadł, ale zostałem z jednym, a pani w okienku nie chciała uznać reklamacji. Musiałem pójść do biura obsługi klientów, gdzie miły Amerykanin po krótkiej rozmowie i weryfikacji moich danych wydał mi dodatkowy bilet.
Poszliśmy na peron numer 13, na który można zjeść winą lub schodami ruchomymi z holu głównego dworca. Przejazd pociągiem zajmuje około 40 minut, a następnie kolejką, która kursuje pomiędzy terminalami kolejne 10 minut. Nasz lot do Monachium liniami United miał miejsce z terminalu 3, gdzie nadaliśmy bagaż (po interwencji, bowiem przy stoisku self-check in pokazane było, że musimy zapłacić za walizkę 25 dolarów, a przecież w naszej rezerwacji widnieje wyraźnie, że jest to wliczone w cenę) i poszliśmy na kontrolę bezpieczeństwa. Tutaj uwagę wzbudziły nasze płatki jeszcze z Polski, przez co plecak Kasi był sprawdzany przez obsługę lotniska. Po tym poszliśmy do saloniku United Club wypić kawę, zjeść trochę słodyczy (bakalie, czekoladowe kulki) i wypić lampkę białego (b.dobrego wina).O godzinie 16:20 rozpoczął się boarding z bramki 110. My w grupie trzeciej weszliśmy do samolotu Boeing 767 i zajęliśmy miejsca w rzędzie 40 przy oknie. Układ siedzeń to 2-3-2, który lubię najbardziej. Wystartowaliśmy o czasie. Właśnie lecimy na Atlantykiem i do celu pozostały nam 3 godziny. Przebyliśmy już dystans 2587 mil. Zjedliśmy obiad (ryż z kurczakiem i warzywami). Całą tę relację napisałem właśnie podczas tego rejsu. Kasia już śpi, ale i tak obejrzała jeden film, kolejny leci, ale ona już ma zamknięte oczka. Za 2:50 godziny będziemy w Monachium. Dodam jeszcze, że w samolocie tym jest jeden z lepszych systemów rozrywki bowiem oferuje on nawet filmy z tego roku (a w sumie 270 pozycji w wielu językach). Dodatkowo jest gniazdko zasilania i port USB, a obsługa co 30 minut serwuje wodę na tackach.
Salonik na lotnisku EWR w Nowym Jorku i pożegnalne wino
Zachód słońca nad Nowym Jorkiem
Po przylocie (godzinę przed czasem) do Monachium szybko przechodzimy do terminalu 2 na śniadanie do saloniku Europa Lounge. Mamy aż 3 godziny do rejsu do Warszawy, który ma miejsce planowo o 10:45. Po 1:20 h lądujemy w stolicy, gdzie jest cieplej niż chociażby w Nowym Jorku. Można udać się na dworzec PKP i jechać do Poznania. Praktycznie całą drogę śpimy i kończymy nasz pierwszy wspólny długi wyjazd 🙂
From ewa:
Witam,
widze ze na kazdym lotnisku korzystacie z saloniku, czy macie jakas specjalna karte, czlonkostwo czy wykupujecie wczesniej wejcie do salonku ?
From Mateusz:
Tak, mamy kartę Priority Pass.