Rano, tuż po obudzeniu się poszedłem do publicznej łaźni, gdzie sami osobnicy płci męskiej myli się. Siadłem koło nich na plastikowym krzesełku i również wziąłem prysznic. Następnie poszedłem do swojej skrytki po rzeczy i wymeldowałem się z kapsułowego hostelu. Moim celem na dzisiaj było odwiedzenie akwarium w Osace oraz lot na Okinawę.
Zanim przejdziemy do meritum to warto powiedzieć, że Osaka jest trzecim co do wielkości miastem w Japonii. Przypomina trochę Wenecję z uwagi na liczne kanały i ramiona rzeczne. Jest tutaj aż 1300 mostów. Z takich ciekawostek mogę powiedzieć, że w Osace wymyślono zupki instant.
Po dotarciu na stację metra Namba udałem się z jedną przesiadką do Kaiyūkan – akwarium zawierającego 35 tysięcy zwierząt wodnych w 14 zbiornikach, z których największy jest jednocześnie największym zbiornikiem na świecie, zawierającym 5,4 tysiąca ton wody. Wstęp tutaj kosztuje 2300 jenów, czyli ok. 75 złotych. Akwarium dysponuje też hotelem, w którym można podziwiać we własnym pokoju oceanarium.
Trudno powiedzieć o wszystkim, co można było zobaczyć w środku. Są tam pocieszne wydry (które myją głowę zupełnie jak ludzie), towarzyskie delfiny czy zwinne (przynajmniej pod wodą) pingwiny. Oraz rzesza innych większych i mniejszych morskich stworzeń. Jednak gwoździem programu jest olbrzymi zbiornik, po którym krąży rekin wielorybi. Poza prezentowaniem morskiego życia, oceanarium skupia się na przekazywaniu wiedzy o skutkach globalnego ocieplenia i związanych z tym zagrożeniach. Są tutaj również specjalne, dedykowane wystawy.
Tuż przed końcem zwiedzania dochodzimy do płytkiego basenu, gdzie krążą płaszczki i małe rekiny. Oczywiście można je dotknąć, zgodnie z obrazkową instrukcją, żeby nie zrobić im krzywdy.
Następnie udałem się jeszcze na krótkie zwiedzanie portu w Osace i dalej na stację metra. Po drodze kupiłem najsmaczniejszy, jak się później okazało napój w 7/11 o smaku gruszkowym. Później próbowałem jeszcze dziesiątek innych napojów z japońskimi szlaczkami, ale żaden nie przypadł mi tak do gustu jak ten. Koszt 0,5 l butelki to najczęściej koszt 3,2 – 6 zł.
Po dotarciu pociągiem na lotnisko KIX udałem się do terminalu krajowego, żeby wydrukować bilet na lot na Okinawę. Następnie przeszedłem do terminalu międzynarodowego, gdzie w strefie landside znajduje się salonik KAL, gdzie mogłem poczekać na swój lot. Mój rejs na wyspę wykonywał JetStar i trwał on około 2 godzin. Po przylocie do stolicy (Naha) kupiłem bilet na autobus do swojego hotelu sieci Rizzan Sea Park, gdzie podróż zajęła mi kolejne 1,5 godzin. Jadąc wzdłuż wybrzeża mijaliśmy wielkie kompleksy hotelowe; jedne wyglądały jak kalifornijskie pałace, inne są anonimowe i szare.
Zakwaterowanie przebiegło bardzo sprawnie. Dostałem pokój na 8 piętrze z widokiem na Morze Wschodniochińskie, który był bardzo dobrze wyposażony i spełniłby wymagana najbardziej wybrednego turysty. Od razu czuło się, że jestem kolejne kilkaset kilometrów na południe, bowiem temperatura wieczorem wynosiła 28 stopni. Czas spać!
Akwarium w pełnej okazałości
Salonik na lotnisku w Osace
Najnowsze komentarze