Z naszego hotelu wyszliśmy już rano na śniadanie, do innego hotelu. Najedzeni wróciliśmy, żeby się spakować i zostawić bagaże w przechowalni. Pogoda tego dnia ponownie dopisywała, więc była okazja na kolejny spacer po Nowym Jorku. Ruszyliśmy w stronę Time Square, do jednego z hoteli, gdzie podobno łatwo dostać się na punkt widokowy na najwyższym piętrze. Jak się okazało bez karty winda nie pojedzie, więc ruszyliśmy pieszo. Dziesiątki pięter pokonane, a na końcu zamknięte drzwi. Sami możecie sobie wyobrazić, jakie były nasze miny.
Mocno rozgrani, ruszyliśmy dalej w stronę Rockefeller Center, na którego szczycie znajduje się uważany przez wielu najlepszy taras widokowy w Nowym Jorku. Niestety tym razem nie było nam dane na niego wjechać. Pod budynkiem przygotowane jest sztuczne lodowisko, gdzie można pojeździć na łyżwach oraz gigantyczna choinka.
Na początku dnia udajemy się na długi spacer po Central Parku, który nazywany jest oazą zieleni w środku Manhattanu. Park zajmuje 341 hektary. Jego budowa rozpoczęła się w 1853 roku, kiedy na jego miejscu nie było totalnie nic. Budowa parku trwała 15 lat i pracowało przy nim 20 tysięcy robotników. Teren był bagnisty, więc jego zagospodarowanie nie było łatwe. Nawieziono 3 mln metrów sześciennych ziemi. W parku aktualnie jest ponad 26 tysięcy drzew i można tu uprawiać różne sporty oraz odpoczywać. Obszar jest naprawdę ogromny, więc spokojnie można by było tu fajnie spędzić nawet cały dzień. Z polskich akcentów warto wspomnieć, że w parku znajduje się pomnik króla Władysława Jagiełły, który to ustawiono w 1945 roku obok Żółwiego Stawu.
Przyszedł czas, żeby coś zjeść. Jeżeli jesteśmy już w USA to trzeba postawić typowo amerykańskie przysmaki, czyli hamburgery i frytki. Shake Shack to uwielbiana przez nowojorczyków sieciówka, w której serwowane są naprawdę całkiem niezłe fast foody. Ma kilka lokalizacji, a my poszliśmy do wydawałoby się położonej w mniej popularnym miejscu na górnym Manhattanie. O dziwno ludzi było tyle jakby dwie wycieczki szkolne przyjechały w Polsce do MCDonalda. Na szczęście trafiliśmy na wolne miejsce i co nieco zjedliśmy.
Idę dalej ulicą Broadway (najdłuższą na Manhattanie) w kierunku Empire State Building, możemy podziwiać typową, niską zabudowę Manhattanu. Zbliżała się godzina 15, więc powoli kierowaliśmy się w stronę hotelu po nasze bagaże. Tego dnia zrobiliśmy znowu naście kilometrów piechotą, dzięki czemu poznaliśmy różne zakątki Nowego Jorku. Na lotnisko JFK dojechaliśmy metrem, a następnie AirTrain. Odlot miał miejsce z terminalu linii American Airlines, którą to udaliśmy się do San Juan na wyspie Portoryko, która terytorialnie należy do Stanów Zjednoczonych. Rejs trwał około 4 godzin i po tym czasie trafiliśmy do jakby zupełnie innego świata. Temperatura wynosiła prawie 30 stopni, a wilgotność była charakterystyczna do karaibskiego klimatu.
Time Square w ciągu dnia
Łyk kawy i idziemy dalej
Gigantyczna choinka pod Rockefeller Center
Central Park w całej okazałości
Powiadamiacze o gotowym do odebrania zamówieniu w Shake Shack
Widzicie w oddali Empire State Building?
Dosyć pustawy Boeing 737-800 w rejsie do San Juan
Najnowsze komentarze