Pomimo, że byliśmy na pięknej wyspie Bali to przyszła nam do głowy jeszcze taka idea, by z tego miejsca wybrać się na jeszcze mniejszą wyspę, położoną tuż obok. Wiele ludzi przyjeżdża tam, aby odpocząć od zgiełku jaki panuje na południu Bali, aby zakosztować słońca, białego piasku i lazurowej, czystej wody. Tuż po śniadaniu w naszym hotelu, spakowaliśmy się, zostawiliśmy bagaże i zamówiliśmy Ubera do Sanur.
Na miejscu udało nam się wytargować dobrą cenę za rejs dla dwóch osób i z biletami w ręku udaliśmy się na spacer po sklepach. Po 10 nasza motorówka już przecinała spienione fale, mknąc na wschód, w kierunku Lembongan. Malutka wysepka (zaledwie 8 kilometrów kwadratowych), położona 12 kilometrów na południowy wschód od Bali, zamieszkuje około 7000 mieszkańców, trudniących się turystyką lub hodowlą morskich alg. Nusa choć niewielka, kryje w sobie wiele atrakcji i pięknych miejsc, które możemy odkrywać wypożyczonym skuterem lub na rowerze, lub jak my pieszo. Wyspa jest niewielka, ale górzysta więc do wielu miejsc dotarcie wymaga kondycji.
Zaczynamy od kąpieli na Mashroom Bay – najsłynniejszej plaży w tym miejscu. Jest spokojna, nie ma tu klubów oraz tłumu turystów. Cieszymy się niesamowicie, że w końcu znaleźliśmy cudowne, egzotyczne miejsce, w którym można się zatracić. Dalej udaliśmy się na południe, gdzie zatrzymaliśmy się dwukrotnie żeby wypić zimne piwo, które w panującym upale smakuje podwójnie. Trochę za długo smakowaliśmy się złocistym trunkiem i pięknymi widokami przez co z powrotem do portu trzeba było przyspieszyć kroku. Dotarliśmy kilka minut przed odpłynięciem, dzięki czemu Izka zdążyła jeszcze pokąpać się w krystalicznie czystej wodzie.
Warto wspomnieć jeszcze o jednym fakcie. Na Nusa Lembongan uprawą wodorostów zajmuje się prawie każda lokalna rodzina. Mogliśmy to zaobserwować głównie na południu wyspy. W ciągu miesiąca jedna osoba jest w stanie zarobić około 800 tys. rupii indonezyjskich, czyli około 350 złotych. Jak to wygląda? Na brzegu zbierają się ludzie z przygotowanymi uprzednio bambusowymi koszami. I w czasie odpływu, kiedy woda sięga im zaledwie do bioder, brodząc w niej, zbierają wodorosty.
Po powrocie do Sanur wzięliśmy Ubera i pojechaliśmy do hotelu po nasze walizki, a następnie do hotelu Mercure Bali Legian, gdzie mieliśmy spędzić kolejne dwie noce.
Widok z pokoju w hotelu w Kutcie
Śniadanie jakbyśmy byli na diecie 😉
Wybrzeże w Sanur
Piękna plaża Mashrooms Bay
Zbieracze alg, o których opowiadamy wyżej
Kolejne dobre miejsce na piwko
Spieszymy się, motorówka nie zaczeka
Pokój w Mercure Bali Legian
Powitalna wstawka (jakbyśmy mało jabłek w Polsce mieli;))
Wieczorny chill na basenie a 3 piętrze
Wieczorna kolacja za piątaka 😉
Najnowsze komentarze