Wycieczka na którą zapisaliśmy się już dwa dni temu, ale była przekładana z powodu złej pogody. Tym razem jednak udało się popłynąć. To dobrze, bowiem jutro już czeka nas ostatni dzień na Malediwach i powrót do Polski.
Po śniadaniu zebraliśmy się w recepcji i z lekkim poślizgiem poszliśmy do portu. Tam zajęliśmy miejsce w dwóch motorówkach i popłynęliśmy na praktycznie bezludną wyspę. Na miejscu uiściliśmy opłatę wjazdową 11 dolarów i mogliśmy spokojnie odpoczywać. Zrobiliśmy spacer dookoła wyspy, dzięki czemu znaleźliśmy bardzo przyjemne miejsce – usypaną górkę piasku, którą oblewała z czterech stron błękitna woda oceanu. Rozłożyliśmy leżaki (jedyne dwa, która znaleźliśmy na wyspie) i opalaliśmy się. Około południa poszliśmy do reszty naszej grupy, która już czekała na obiecane grillowanie. Obsługa z naszego hotelu przygotowała nam ryby i kurczaka oraz ryż, makaron, warzywa i owoce. Wszystko bardzo smaczne.
Po posiłku dalej opalaliśmy się, rozwiązywaliśmy krzyżówki i pływaliśmy z rurką w oceanie. Ja nawet zasnąłem na plaży, ale obudził mnie krótki, ale intensywny deszcz. Nie wiedzieć czemu nasz pobyt na wyspie zakończył się o 15:30, zamiast o 16:30 i popłynęliśmy do hotelu.
Poszliśmy sobie do sklepu kupić lody, ale ponieważ „pachniały one malizną” to poszliśmy jeszcze raz. Wieczorem udaliśmy się na ostatnią kolację do restauracji przy naszym hotelu, gdzie mogliśmy posiedzieć przy samym brzegu oceanu. Dobrze, że tym razem nie zaskoczył nas deszcz i było bardzo ciepło.
Najnowsze komentarze