Nasz pobyt w Bergamo dobiegł końca. Wróciliśmy do mieszkania, żeby zabrać swoje rzeczy i udaliśmy się na ponownie na dworzec kolejowy, żeby pojechać do centrum Mediolanu. Nie przeznaczyliśmy sobie czasu na zwiedzanie stolicy mody, więc tylko przesiedliśmy się na autobus, który jechał w kierunku lotniska Malpensa. Bilet w jedną stronę kosztuje 8 euro, a przejazd zajmuje godzinę.
Z uwagi, że mieliśmy jeszcze sporo czasu do odlotu to poczekaliśmy na otwarcie stanowiska Check in w MCDonaldzie, który znajduje się na pierwszym piętrze hali odlotów. Z niego doskonale widać miejsce odprawy Ethiopiana, dzięki czemu po jego uruchomieniu zeszliśmy nadać bagaż i oddać bilety.
Po przejściu kontroli bezpieczeństwa udałem się na kolację do saloniku Sala Monteverdi, który znajduje się na piętrze. Znajdziemy tutaj liczne przekąski (na zimno), napoje bezalkoholowe oraz mocniejsze wynalazki. Miejsc do siedzenia jest naprawdę sporo, a Internet działa bez zarzutu.
Stanowisko odprawy na lotnisku Malpensa
Salonik Sala Monteverdi
Nasz boarding na lot do Addis Abeba rozpoczął się 40 minut przed odlotem. Był to rejs z postojem w Rzymie, gdzie zabieraliśmy kolejnych pasażerów. Ethiopian wykorzystuje tutaj Boeinga 787, czyli Dreamlinera. Trzeba przyznać, że serwis jak na klasę ekonomiczną był bardzo dobry, a system rozrywki IFE oferował szeroki wybór filmów i muzyki. Trudno było się nudzić. Z uwagi, że lot odbywał się w nocy to większość czasu jednak przespałem.
Wnętrze Dreamlinera
Kolacja na locie z Rzymu do Addis Abeba
Lotnisko w Addis Abeba
Po dotarciu do stolicy Etiopii mieliśmy na miejscu przerwę w podróży ok. 18 godzin. W związku z tym skorzystaliśmy z możliwości otrzymania darmowego zakwaterowania na ten czas. Otrzymaliśmy vouchery do hotelu Empire Addis, który jest 4-gwiazdkowym obiektem z restauracją i znajduje się zaledwie 2 kilometry od międzynarodowego portu lotniczego w Addis Abeba. Dodatkowo linia lotnicza zapewnia darmowy transfer z i do hotelu. Po otrzymaniu darmowej wizy udaliśmy się do kontroli paszportowej (trzeba było poczekać w kolejce około pół godziny) i następnie czekaliśmy na nasz transport. Miałem małego pecha, ponieważ mój voucher został zgubiony przez jednego z pracowników lotniska, jednak udało się dokonać zakwaterowania w hotelu bez tego (dałem w zastaw paszport), a nowy voucher dostarczono później.
Posiłki w hotelu
Hotel Empire Addis
Przed rozpoczęciem zwiedzania stolicy Etiopii udaliśmy się do swoich pokoi zostawić bagaże, a następnie zjeść śniadanie. Po wyjściu z hotelu znalazło się wielu naganiaczy, którzy chcieli podwieźć nas do centrum miasta życząc sobie za to wielokrotność normalnej ceny za przejazd. Wiedząc jednak, że nie możemy na to przystać poszliśmy dalej, aż dotarliśmy do jednej z głównych dróg, gdzie szybko znalazł się dla nas mikrobus z całkiem ogarniętym kierowcą, który zawiózł nas na Merkato, czyli wielki, afrykański targ. Zapłaciliśmy od osoby nie więcej niż 10 birrów (1 dolar to ok. 20 birrów).
Samo miasto nie jest zbyt interesujące, a jego korzenie sięgają 100 lat wstecz. Ogólnie dużo chodziliśmy po różnych ulicach, chłonąc klimat. Wszędzie biedacy, dzieci, żebracy i handlarze oferujący dosłownie wszystko (od kur po dywany). Czuliśmy się dosyć bezpiecznie, na pewno dużo bezpieczniej niż chociażby w Johannesburgu. Trzeba jednak uważać na kieszonkowców.
Popołudnie spędziliśmy w hotelu kosztując lokalnych trunków. Alkohole nie są drogie, a najtańszy jest ichniejszy gin. Piwo jest relatywnie drogie, głównie z uwagi na kaucję za butelki. Kiedy nastała godzina 22 dostaliśmy telefon do pokoju, że kierowca jest już gotowy i czeka, żeby zawieźć nas na lotnisko. Trzeba przyznać, że organizacyjnie wszystko jest tutaj całkiem dobrze przygotowane i nie mieliśmy żadnych większych problemów.
Wnętrze Boeinga 767
Kolacja w locie do Bangkoku
Klasa biznes w 767
Prawie pusty samolot w rejsie do Manili
Obiad podczas niespełna 4-godzinnego lotu
Tym razem mieliśmy lot do Manili z międzylądowaniem w Bangkoku. Na tej trasie lecieliśmy już starym Boeingiem 767, ale całkiem wygodnym. Do stolicy Tajlandii był on prawie pełen, a na trasie BKK-MNL zostało na pokładzie ok. 20 osób razem z nami, przez co czuliśmy się jakbyśmy lecieli prywatnym odrzutowcem. W czasie lotów podano kolację oraz śniadanie, a na koniec jeszcze obiad. Posiłki był znośnej jakości, a serwowała zimne napoje praktycznie bez ograniczeń. Pierwszy odcinek minął nam szybko, ponieważ był w nocy i większość osób spała, a drugi na wspólnych rozmowach.
Do stolicy Filipin dotarliśmy po około 12 godzinach lotu. Teraz pozostało nam udać się do hotelu na nocleg i rozpocząć wakacje.
Najnowsze komentarze