Po stosunkowo krótkiej dla mnie nocy w hotelu w Kandy rozpoczęliśmy kolejny słoneczny dzień. Już o 8:30 byliśmy na nogach i czekaliśmy na śniadanie. Tym razem dosyć skromne i bardzo długo podawane, ale odpuścić nie mogliśmy. Spakowaliśmy się i z uśmiechami na twarzy opuściliśmy ładnie położony hotel, żeby zobaczyć popularne ogrody w Kandy. Zjechaliśmy z dużej wysokości i zaparkowaliśmy blisko ogrodu. Wstęp był płatny.
Początki Ogrodu Peradeniya sięgaja XIVwieku, kiedy to syngaleski władca Radża Wideajabahu, około 1370 roku założył wspaniały kompleks pałacowo-parkowy w dolinie rzeki Mahaweli. Ogród zajmuje około 60 ha powierzchni i zgromadzono w nim blisko 4 000 gatunków roślin, pochodzących ze wszystkich stref klimatyczno-roślinnych. W Królewskim Ogrodzie Botanicznym znajdują się między innymi wspaniałe drzewa z indonezyjskiego lasu deszczowego, wiele odmian krotonów, niezliczone gatunki orchidei, egzotyczne palmy, ogród japoński, aleje palm kapuścianych i wiele innych atrakcji. Na miejscu można obejrzeć setki najróżniejszych gatunków kwiatów, krzewów i drzew. Oprócz tego liczne wiewiórki, motyle i co ciekawe nietoperze. Było bardzo gorąco, dzięki czemu parasol wzięty z samochodu za namową kierowcy służył nam przede wszystkim do ochrony przed promieniami. Obeszliśmy cały kompleks dookoła, co zajęło nam sporo czasu, bowiem opuszczaliśmy teren dopiero przed godziną 13. Po wyjściu udało się kupić okazyjnie ładną koszulkę w zielonym kolorze na pamiątkę (takie same Pan Bryński kupił później na lotnisku kilkakrotnie drożej). Po godzinie 14 dojechaliśmy do kolejnego punktu naszej wyprawy, czyli fabryki herbaty wraz z dużą hurtownią. Tutaj za darmo zostaliśmy oprowadzenie po całym kompleksie pomieszczeń, gdzie przedstawiono nam proces produkcyjny tego popularnego napoju. Dzięki temu poznaliśmy także różne rodzaje herbaty i czym się one różnią. Był również czas na degustację. W dalszej drodze podziwialiśmy wspaniałe pola uprawne oraz mogliśmy zrobić sobie zdjęcie przy olbrzymim wodospadzie. Po 16 zajechaliśmy do małej restauracji, żeby przed zakwaterowaniem w nowym hotelu zjeść jeszcze obiad. Przed 19 byliśmy na miejscu w hotelu Hill Breeze Nuwara Eliya. Tutaj warto wspomnieć, że nasz kierowca nie miał za bardzo gdzie spać i proponowaliśmy mu miejsce razem w pokoju z Panem Michałem, ale on skutecznie odmówił i spał gdzieś indziej. Tego wieczoru poszliśmy spać zdecydowanie wcześniej niż w poprzednie dni i szykowaliśmy się na jutrzejsze wejście na szczyt Małego Adama. Wcześniej zagorzale dyskutowaliśmy czy nie wybrać się w nocy na wschód słońca na Szczyt Adama, ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.
Najnowsze komentarze